czwartek, 29 maja 2014

Epilog

Ceremonia medalowa odbyła się w paskudnej pogodzie. Temperatura spadła poniżej zera, a z nieba padał rzęsisty deszcz. Nie przeszkadzało to jednak ludziom w oklaskiwaniu zwycięzców.
Lena, na samą prośbę Andreasa, stała pośród tłumu rozcierając zmarznięte ramiona. Obok niej znajdowała się Katrin, podskakując raz po raz.
- Zimno, prawda? - zagadnęła szatynka.
- Nooo ... Ciebie przynajmniej ma kto ogrzać. - jej przyjaciółka wzruszyła ramionami. Do niebieskookiej dopiero po chwili dotarł sens jej słów. - No co? Nie powiesz mi chyba że Wellinger nie jest już oficjalnie zajęty? - uniósł brwi ku górze.
- Nic mi o tym nie wiadomo. - przyznała zgodnie z prawdą. Bo czy ona kiedykolwiek miała szansę porozmawiać z Andreasem tak na poważnie? Raczej nie.
- Wank podobno widział co innego ... - rzuciła Katrin, na co Lena zmierzyła ją oburzonym jak i przerażonym wzrokiem. - Zdał mi wczoraj całą relację. - ściszyła rozbawiona głos. Twarz szatynki zrobiła się momentalnie czerwona. Nie wiadomo jednak czy ze złości na Wanka, czy może z wstydu.
- Już ja sobie pogadam z tą paplą. - mruknęła, po czym poczuła jak ktoś delikatnie ją szturcha w plecy. Odwróciła się zaskoczona i stanęła twarzą w twarz ze swoim sobowtórem. Lina wpatrywała się w nią lekko speszona. Siostry od wczorajszego incydentu nie rozmawiały ze sobą. Ba! Nie widziały się od tamtej pory.
- Możemy porozmawiać?
- Tutaj?
- Każde miejsce jest dobre do przeprosin. - westchnęła starsza siostra. Lena w milczeniu oddaliła się od tłumu. Nie odeszła daleko, chciała mieć dobry widok na scenę. Nie mogła przecież ominąć wyjścia skoczków. Założyła jedynie ręce i spojrzała na Linę. - Więc ... trochę nawaliłam ...
- Trochę to mało powiedziane. Zachowałaś się samolubnie.
- Skąd mogłam wiedzieć? - mruknęła próbując się bronić. - Nie wiedziałam że kręcisz z Wellingerem, mogłaś mi przecież powiedzieć.
- Ale gdy się już dowiedziałaś to jakoś nie spieszyło Ci się, aby wszystko wyjaśnić. - zauważyła dobitnie. - Tylko jeszcze bardziej namieszałaś. Na prawdę Lina, spodziewałabym się po Tobie wszystkiego, ale nie tego że będziesz próbowała poderwać własnej siostrze ... - zamilkła zagryzając dolną wargę. Przecież Andi wcale nie był jej chłopakiem!
- Czyli nie wyjaśniliście sobie wszystkiego? Ech ... to moja wina.
- Wyjaśniliśmy, tylko że ... - poprawiła szalik nie mogąc dobrać odpowiednich słów. - Andi jest moim znajomym. No może więcej ...
- Podoba Ci się?
- Umm ... no tak. To chyba oczywiste. - wywróciła zażenowana oczami. - Ale to zdecydowanie za szybko na jakiekolwiek związki.
- Boże, Lena. - jęknęła jej siostra. - Przestań zachowywać się jak stara baba i skończ z tymi sztywnymi zasadami. On Ci się podoba, ty podobasz się jemu. Na dodatek on nas rozróżnia, rozumiesz? - potrząsnęła delikatnie jej ramionami. - A to już jest wielki plus dla niego. Wystarczy postawić kropkę nad 'i'!
- Ale ...
- Lena!
- No dobra. - westchnęła ciężko. - Porozmawiam z nim po powrocie do Niemiec. - obiecała, po czym Lina odwróciła ją w stronę sceny gdzie akurat wchodzili skoczkowie ...

***

Jednak nie było to wcale tak proste, jakby się początkowo miało wydawać. Andreas miał na głowie różne sportowe imprezy, nagrywanie reklam, wiele przemówień ... czyli wszystko to co czeka sportowca z sukcesem na koncie. Do tego doszła szkoła, która trzeba było jednak zaliczyć.
Lena początkowo to rozumiała i skupiła się na nauce. Jednak gdy Andi zaprzestał wspominać o chwili spotkania zaczęła się godzić z faktem, że ich silna więź została rozerwana wraz z przekroczeniem rosyjskiej granicy. Z czasem nawet dzwonił co raz rzadziej ...
I tak nadszedł kwiecień.
Lena wyszła z budynku szkoły wkładając słuchawki do uszu. Rozejrzała się wokół mając nadzieję że w tłumie dostrzeże Linę. Nic z tego. Jej siostra znów musiała się urwać w środku lekcji. Nic nowego. Szatynka poprawiła książki w rękach, po czym ruszyła w swoją stronę. Po drodze minęła chłopaka siedzącego na ławce. Miał na sobie szare dresy, a na głowie założony kaptur. Lena zmarszczyła brwi zastanawiając się co takiego znajomego w jego sylwetce wydawało jej się znajome. Pokręciła jednak rozbawiona głową i poprawiła włosy.
Przez cały czas czuła że ktoś za nią idzie, co było kompletną głupotą. Musiała być po prostu zdenerwowana zbliżającymi się egzaminami. Podeszła więc do wystawy sklepowej przyglądając się manekinom ubranym w sukienki. Wielkimi krokami zbliżał się ślub jej kuzynki, więc to była odpowiednia pora na znalezienia odpowiedniej kreacji.
Jej wzrok przesunął się w bok. W odbiciu dostrzegła swoje odbicie i tajemniczego chłopaka spod szkoły, w tej chwili stojącego za nią. Z przerażeniem odwróciła się w jego stronę.
- Ta z prawej pasuje do Ciebie idealnie. - zauważył nieznajomy, a przed oczami Leny zalśnił znajomy uśmiech. - Ładnie podkreśli Twoje oczy. Co to za impreza?
- Andi ... - szepnęła.
- We własnej osobie. - delikatnie rozejrzał się wokół, po czym ściągnął kaptur z oczu. - Przepraszam że nie podszedłem pod szkołą ale bałem się że mnie ktoś rozpozna. Na prawdę mam już dość tego całego zamieszania. - westchnął ciężko.
- Co tam w ogóle robiłeś ... co tutaj robisz? - spytała zdezorientowana.
-  Przyjechałem bo nie odbierałaś moich telefonów. - wbił w nią wzrok. Szatynka jedynie spuściła głowę zmieszana. Rzeczywiście przestała reagować na jego próby porozmawiania z nią. - Lena przepraszam. Wiem że to nie tak miało wygląda.
- Ale co? - westchnęła. - Na prawdę nie musiałeś się fatygować.
- Mieliśmy porozmawiać ...
- Ponad miesiąc temu Andi. - zauważyła. Chłopak przeczesał włosy zdezorientowany. Nie takiego powitania się spodziewał. A ona ... nie chciała wcale tak zareagować. Tęskniła za nim. 
- Coś się zmieniło, prawda?
- Nie. - uśmiechnęła się pod nosem. - Po prostu ostatni raz widzieliśmy się w Soczi. Minęło tyle czasu ... nie wiem czy temat naszej rozmowy nie jest czasami ... przestarzały. - poprawiła włosy. I wtedy stało się to czego się nie spodziewała. Andi chwycił ją na ręce i zaczął nieść w nieznaną stronę. - Co ty wyprawiasz?!
- Porywam Cię. - wzruszył ramionami. 
- Słucham? - parsknęła. - Oszalałeś?! To w stylu Wanka! - Andi jednak nie odezwał się ani słowem, jedynie podszedł do samochodu stojącego na parkingu obok. Postawił Lenę obok i otworzył drzwi wskazując aby weszła. - Gdzie chcesz mnie porwać?
- Tajemnica. - uśmiechnął się. - Nie odpuszczę tak łatwo.
- Dlaczego? - zdziwiła się. Andi niespodziewanie schylił się i dotknął ustami jej warg, po czym się odsunął i spojrzał na nią z zaciętością w oczach.
- Cholernie za Tobą tęskniłem, Lena. Nawet nie wiesz ile razy chciałem po prostu wsiąść w samochód i tu przyjechać. Ale nie sądziłem że zdobycie złotego medalu ma tyle niesprawiedliwych wyrzeczeń. To dla Ciebie pozdawałem wszystko wcześniej. Chciałem mieć dla Ciebie jak najwięcej czasu, ale zrozumiem jeśli ...
- Cii ... - przyłożyła mu palec do ust. - Jednak chce być porwana. - uśmiechnęła się zadziornie. Andi oparł ją plecami o samochód i złożył na ustach pełen tęsknoty pocałunek, który szatynka z chęcią odwzajemniła.
- Cholera z tym złotem. - uśmiechnął się. - Ty jesteś moim najważniejszym medalem.

***


Postanowiłam nie przeciągać tej historii. Zresztą, akcja miała trwać podczas Igrzysk, a skoro one się zakończyły ... to i to opowiadanie ma swój koniec. Wena też gdzieś daleko odleciała, co zapewne jest spowodowane brakiem skoków narciarskich =) Po za tym moje myśli w ostatnich tygodniach uciekły całkowicie do innej dyscypliny, dla mnie ważniejszej. Dziękuję wam serdecznie za wszystkie komentarze. Może jeszcze wrócę ... całusy! :*

sobota, 3 maja 2014

13. Sklonowana Lena.

Lena siedziała na łóżku Hayböck'a spoglądając z politowaniem na Thomasa, który stroił do lustra dziwne miny. Chciał wypaść jak najlepiej na jutrzejszej ceremonii medalowej, dlatego też szukał najlepszej wersji swojego uśmiechu. Rozbawiona szatynka próbowała mu nawet pomóc, ale po kolejnej salwie śmiechu wolała się poddać. Była w wyśmienitym humorze. Wygrana Niemiec, drugie miejsce dla Austriaków, a ona ułożyła sobie w głowie idealny plan, który doprowadzi do jej rozmowy z Andim. Tak, to musiało się udać.
W pewnym momencie do środka wszedł Michi i w skupieniu przyjrzał się jej twarzy. Ściągnął z głowy ośnieżoną czapkę i rzucił ją na krzesło.
- Thomas, mógłbyś zostawić nas samych? - zapytał. Blondyn poruszał charakterystycznie brwiami przenosząc wzrok z Leny na Hayböck'a, na co ten drugi wywrócił oczami. - Jest chwila w której nie masz dwuznacznych myśli?
- Może. - wyszczerzył się szeroko i wsunął swoje stopy w pantofle panterki, które przywiózł ze sobą do Rosji. - Będę u reszty. - rzucił przez ramię, po czym zamknął za sobą drzwi. Zaskoczona szatynka spoglądała na Michiego, który zdjął w ciszy kurtkę oraz buty. W myślach analizowała wszystko co się działo od jej ostatniej rozmowy z nim. Przecież nie mogła zrobić nic złego. Po dekoracji kwiatowej Thomas wziął ją pod ramię i wspólnie wrócili do hotelu. I to w dodatku na samą prośbę Hayböck'a.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - odezwał się po chwili ciszy. Lena zmarszczyła zdziwiona brwi. Nie miała pojęcia o co chodzi. Wzrok miała wbity w Austriaka czekając, aż powie coś więcej. Coś co pozwoli jej zrozumieć. - Spotkałem przed chwilą Twoją siostrę. Przez chwilę sądziłem że to ty i chyba namieszałem. - podrapał się po głowie.
- Namieszałeś?
- Musisz mi powiedzieć ... która z was ma coś wspólnego z Andim Wellingerem. - ciało Leny przeszedł zimny dreszcz. Czyli Michi w jakiś sposób się dowiedział. Nie chciała mu opowiadać dokładnie swojej historii i to był raczej błąd. Hayböck wyciągnął do niej pomocną dłoń, a ona pominęła najważniejsze szczegóły. Bez słowa spuściła głowę. - Czyli ty. - westchnął. - Mam rozumieć że to on był powodem twojej chęci pozostania tutaj?
- Michi, przepraszam. - szepnęła.
- Za co? - zdziwił się, po czym zajął miejsce obok niej. - Po prostu powiedz mi całą prawdę. O więcej Cię nie proszę. - szatynka westchnęła ciężko zagryzając wargi. Powoli zaczęła uzupełniać swoją historię szczegółami, które pominęła. Hayböck przysłuchiwał się uważnie raz po raz kiwając głową. Na sam koniec osiemnastka znowu zaczęła go przepraszać, przez co prawie położył jej na ustach swoją dłoń. - Tobie i twojej siostrze podoba się ten sam chłopak.
- Nie ... Lina ma inny gust. - zaprzeczyła. Nie chciała nawet o tym myśleć. - Zresztą to niemożliwe Michi. Dopiero co przyjechała i to nie jej wina że ją pocałował.
- Rozmawiałaś z nim? - spytał, na co pokręciła przecząco głową. - Czyli znasz jedynie relacje swojej siostry, która chciała za wszelką cenę się Ciebie pozbyć z Krasnej Polany. Nie wydaje Ci się to dziwne?
- Ale co? Lina nie wiedziała że znam Wellingera. - wzruszyła ramionami.
- Niby tak ... ale powinnaś z nim porozmawiać, chociaż nie wiem czy w tej chwili chciałby w ogóle Cię widzieć. Myśli że jesteśmy razem. - szatynka jęknęła opierając się o ścianę. Zapadła pomiędzy nimi cisza. Każde z nich intensywnie rozmyślało jak naprawić tą chorą sytuację. - Niemcy świętują dzisiaj medale z kibicami. - zauważył.
- Więc Lina na pewno tam będzie. - osiemnastolatka mruknęła pod nosem.
- Musisz tam iść.
- Niby jak?
- Normalnie! Przecież nie będą was tam legitymować. - zauważył wstając z łóżka. - Wszyscy Cię tam znają. Większość będzie skupiona raczej na skoczkach niż na tym, że w pomieszczeniu są dwa sobowtóry. - uniósł ręce w górze w geście zwycięstwa, co w tej chwili miało znaczyć plan idealny. Jednak Lena miała małe wątpliwości. Ale to był najwyższy czas postawić wszystko na jedną kartę.

***

Impreza, która została zorganizowana specjalnie dla złotych medalistów, odbyła się zaraz po powrocie skoczków do hotelu. Zaproszono na nią grupę kibiców - w końcu zostało im to obiecane. Andi wszedł do środka z przyklejonym uśmiechem do twarzy. Od razu chwycił w dłoń kufel z piwem, uniósł go ku górze, po czym wypił połowę złotej cieczy. Momentalnie poczuł się lepiej. Dyskretnie rozejrzał się wokół za szatynką, która zapewne gdzieś się tu kręciła. Chociaż nie, zapewne gratuluje swojemu chłopakowi srebrnego medalu. Andi zacisnął zęby i dopił do końca piwo, po czym prawie z hukiem odłożył szklany kufel.
- Młody hamuj. - usłyszał obok rozbawiony głos Wanka. Brunet wyglądał jakby dopiero wyszedł z łóżka. Włosy sterczały mu we wszystkie strony, a oczy z powodu wzruszenia wyglądały na zaspane. - Wokół są kamery. Głupio tak, żebyś chodził przy nich po ścianach.
- A ty się widziałeś w lustrze? - odpyskował mu.
- Co Cię ugryzło? - Andreas zmierzył wzrokiem swojego młodszego imiennika. - Jesteśmy mistrzami olimpijskimi, a ty chodzisz poirytowany jak baba przed okresem. A może Ci się spóźnia? - zaśmiał się głośno, na co Wellinger jedynie prychnął i odszedł w stronę łazienek. Nie miał dziś ochoty na głupie teksty Wanka. Jednak sytuacja była jeszcze gorsza, ponieważ po drodze spotkał szatynkę.
- Andi, możemy porozmawiać?
- Chyba nie mamy o czym. - mruknął chcąc ją wyminąć jednak jak na złość uczepiła się jego rękawa. - Nie powinnaś świętować z Hayböckiem? - zirytował się. - Ach tak, on zdobył tylko srebrny medal, a ty przecież sięgasz wyżej. - dziewczyna jedynie przymrużyła zła powieki i założyła ręce na piersi. Coś w jej postawie nie podobało się Wellingerowi, ale już dawno zauważył że dziewczyna jest świetną aktorką.
- Nie znam Hayböck'a.
- Jasne. - zaśmiał się opryskliwie. - Michi ma urojenia. Albo nie! Jego też okręciłaś sobie wokół palca i też  zwariował! - uniósł ręce ku górze w geście zwycięstwa. - Zrób mi tą przyjemność i zejdź mi z drogi. - odsunął ją w bok, po czym skręcił w stronę schodów. Miał dość tej sytuacji. Chciał żeby Lena zniknęła z jego życia jak najszybciej.

Weszła dość niepewnie do pomieszczenia w którym odbywało się przyjęcie. Wokół było pełno ludzi, którzy na całe szczęście nie zwracali na nią uwagę. Przemknęła się przez tłum rozglądając za czupryną Wellingera. Wiedziała doskonale że trudno będzie się dostać do chłopaka, ale w końcu warto spróbować.
Poczuła na łokciu czyjąś dłoń, więc zaskoczona odwróciła się do tyłu. Stała tam zdezorientowana Katrin, która uchyliła lekko usta chcąc coś powiedzieć, lecz Lena jej to uniemożliwiła. Pociągnęła przyjaciółkę w najdalszy kąt sali.
- Od razu wiedziałam, że to ty! - zadowolona dziewczyna zmierzyła szatynkę wzrokiem. - Może mi powiesz gdzie się podziewałaś i dlaczego Twoja siostra panoszy mi się pod nosem? - spytała z miną surowej nauczycielki. Lena rozejrzała się jeszcze raz po sali, lecz nigdzie nie dostrzegła Liny.
- To długa historia. - westchnęła ciężko. To nie było odpowiednie miejsce i czas na streszczenie tego wszystkiego. - Muszę porozmawiać z Andim. Widziałaś go gdzieś?
- Hmm stał przy barze z Wankiem ... - wzrok Katrin zaczął przesuwać się po zgromadzonym tłumie. - Gdzieś się zawieruszył, albo udziela wywiadów. Pełno tutaj kamer i niemieckich dziennikarzy. Nawet odpowiedziałam na kilka pytań. - wyszczerzyła się szeroko, lecz widząc że Lena nie bardzo ją słucha, jeszcze raz przejrzała salę. - Tam ... jest? - spytała niepewnie wskazując palcem na przeciwległą część pomieszczenia. Lena stanęła na palcach, aby mieć lepszy widok. I wtedy dostrzegła Wellingera rozmawiającego z Liną. Chociaż na pierwszy rzut oka ta pogawędka nie wyglądała na przyjacielską. Jej siostra stała zirytowana, a sam Andi po chwili udał się schodami na wyższe piętro. - Idź za nim.
- Nie wiem czy mogę. - mruknęła zagryzając dolną wargę. Odwaga, której kurczowo się trzymała, nagle gdzieś się ulotniła.
- Nie nie możesz, tylko musisz. - lekkie pchnięcie Katrin poskutkowało. Lena szybkim krokiem ruszyła w stronę schodów, wcześniej upewniając się, że nie wpadnie w oczy siostrze. Nie wiedziała dokąd udał się Andi. Na pierwszym piętrze znajdował się długi korytarz który prowadził do wielu pomieszczeń. Do którego wszedł Wellinger? Nie mogła przecież wkładać głowy w każde drzwi!
Ale problem rozwiązał się sam, ponieważ Andi nagle wyszedł na korytarz i stanął jak wryty widząc Lenę. Dziewczyna zapomniała nagle do czego służy jej język. Uchyliła usta, ale przez jej gardło nie przeszło żadne słowo. Dodatkowo Wellinger przybrał zirytowaną minę, co zaskoczyło szatynkę.
- Czy ja Ci nie mówiłem żebyś dała mi spokój? - westchnął ciężko. Lena zmarszczyła czoło myśląc intensywnie. Znała doskonale Linę i domyśliła się że musiała narzucać się Wellingerowi. Tyle że robiła to wszystko na jej adres. Piękna reklama, nie ma co.
- Andi słuchaj, to nie jest tak jak myślisz. - zaczęła podchodząc powoli do niego. - Ta cała sytuacja jest skomplikowana ... mój błąd bo powinnam Ci od razu powiedzieć że ...
- Że jesteś dziewczyną Michaela. Ok, to już wiem. - uniósł ręce ku górze. - I szczerze mówiąc nic więcej mnie nie obchodzi. Fajnie było, ale się skończyło. - ruszył w stronę schodów, ale Lena stanęła mu na drodze. - Już Ci mówiłem, nie stawaj mi na drodze. - warknął ze złością. Szatynka odskoczyła zdezorientowana. Andi przez ułamek sekundy spojrzał jej w oczy, a wyraz jego twarzy momentalnie złagodniał. Przyjrzał się dokładnie dziewczynie. - Przebrałaś się tak szybko? - zdziwił się.
- To nie ze mną rozmawiałeś przed chwilą. - szepnęła.
- Słucham? - uniósł brwi ku górze. - Nie, nie, nie ... przestań! - zamachał rękoma. - Mieszasz mi w głowie od kilku dni. Serio, bawi Cię to? 
- Nie. Rozmawiałeś z moją siostrą ... Liną. - wyjaśniła. Jednak Andi wpatrywał się na nią jak na kobietę szaloną, po czym wybuchnął głośnym śmiechem. Zaskoczona taką reakcją patrzyła jak osiemnastolatek trzyma się za brzuch i wręcz zachodzi ze śmiechu. Nie rozumiała co w tym wszystkim było śmieszne.
- Spodziewałem się różnych wymówek, ale to mi nie przyszło do głowy. - uśmiechnął się szeroko. - Wiesz Lena ... a może Lina? Zresztą nie ważne. - machnął ręką. - Powinnaś zostać aktorką. Jesteś w tym świetna! Oscar Ci się należy za tegoroczną rolą. - klaskając w dłonie stanął na pierwszym stopniu chcąc zejść na dół. Lecz wtedy poczuł jak rozpędzony Wank wpada na niego, przez co obydwoje wylądowali na podłodze. - Wank! Naucz się wreszcie normalnie chodzić!
- Lena? - usłyszał nad sobą zaskoczony głos. Podniósł głowę i dopiero zauważył kogo tak szybko ciągnął Wank. Lenę. Ale zaraz ... zdezorientowany odwrócił się w drugą stronę gdzie nadał stała ... Lena?
- AAAAAAAAAAAA! - wrzask Wanka rozbrzmiał w korytarzu. Sekundę później Andreas zamilkł i jedynie z uchylonymi ustami spoglądał to na jedną to na drugą dziewczynę. - A nie mówiłem! Są dwie Leny! Ale jak to możliwe!? - złapał się za głowę. - O Boże! Lena po coś się dała sklonować?! - padł na kolana rwąc włosy z głowy. Po chwili jednak przestał i uśmiechnął się szeroko. - Po to żebym ja też miał swoją Lenę?
- Ty idioto! - warknął Wellinger strzelając bruneta po głowie.
- Ja jestem Lena. - westchnęła osiemnastolatka pomagając Wankowi wstać. - A to moja siostra Lina. Przyjechałam tutaj za nią, stąd to nieporozumienie z imionami. Teraz moja siostra przyjechała, a ja miałam wrócić. Ale nie mogłam wyjechać bez słowa wyjaśnienia. - zakończyła poprawiając zadowolonemu Wankowi włosy.
- Więc gdzie byłaś przez cały ten czas? - Lina założyła ręce na piersi wbijając niezadowolony wzrok w siostrę. Wiedziała że teraz nie miała szans z Wellinegerem.
- Pomógł mi Hayböck. - westchnęła. Andi nadal siedział na podłodze i zdezorientowany słuchał całej sytuacji. - Austriacy mają zarezerwowane pokoje dla swoich rodzin, a że wszyscy znają krewnych Michaela, musiał powiedzieć że jestem jego dziewczyną. Michi wracając z zawodów pomylił Linę ze mną, a że nie wiedział że znam Andiego, wypalił z tą dziewczyną. To moja wina, bo nie powiedziałam mu wszystkiego. - wzruszyła ramionami kończąc swoją historię. 
- I Hayböck tak bez niczego Ci pomógł? - Wank przeszył ją wzrokiem, na co zirytowana Lena przewróciła oczami. - Ale czemu ty nam nie powiedziałaś prawdy? - wskazał palcem wprost na złą Linę.
- Lina nie wiedziała że was znam. - skłamała. Nie chciała pogrążać siostry. Zrozumiała że Michi ma rację. Wellinger nie był obojętny Linie. W innym przypadku dziewczyna na pewno wytłumaczyłaby wszystko skoczkom. - Dlatego wyszła dość krępująca sytuacja z waszym pocałunkiem.
- Pocałunkiem? - zdziwiony Wellinger spoglądał to na jedną, to znowuż na drugą siostrę. - Możesz jaśniej, bo nie bardzo rozumiem ...
- No ... pocałowałeś Linę pod schroniskiem ... myśląc że to ja ... - mruknęła Lena zakładając nerwowo kosmyk włosów za ucho.
- Pod jakim schroniskiem? - zirytowany Andi raczył nareszcie wstać z podłogi. Tyle że w tej chwili spoglądał z góry na bliźniaczki co nie było dla nich komfortowe. - Owszem raz poszedłem do Ciebie do schroniska i spotkałem ... - zamilkł i wbił wzrok w Linę. - Nie zwariowałem! To nie była Lena! - wyszczerzył się szeroko. - Ale przecież ja się z nią nie całowałem. No tak ... chciałem, ale jak zauważyłem że to nie ty to ...
- Uciekłeś. - zakończył rozbawiony Wank.
- Zamknij się. - syknął młodszy ze skoczków.
- Jak to się nie całowaliście przecież Lina ... - zaczęła Lena lecz urwała domyślając się wszystkiego. Jej siostra uciekała wzrokiem we wszystkie strony. Widać było że chciała jak najszybciej się stąd zmyć. - Lina!
- No co? - starsza z sióstr rozłożyła bezradnie ręce. - Skąd mogłam wiedzieć, że jesteś aż tak zdesperowana żeby zostać. Myślałam że to jakaś głupota.
- Nie jestem taka jak ty. 
- Ok ... chyba nie nadążam. - Wellinger przeczesał włosy dłonią.
- Boże, Andi nie kompromituj się. - Wank przeraźliwie jęknął. - To nawet ja zrozumiałem, a podobno mam niższe IQ od Ciebie. Ale ok, przyprowadziłem tutaj Lenę ... przepraszam, Linę, bo myślałam że to Lena ... oh Boże, jakie to skomplikowane. - pacnął się w czoło. Widząc jednak znudzony wzrok pozostałej trójki kontynuował. - Ok, ok już wiem. Myślałem że Lina to Lena, więc przyprowadziłem ją tutaj żebyście wreszcie porozmawiali na spokojnie. Ale sprawa na szczęście sama się wyjaśniła! - uśmiechnął się szeroko kończąc swoją pomieszaną wypowiedź. Chyba sam nie wiedział co do końca mówił.
- Tak, chyba już wszystko rozumiem. - Andi westchnął i spojrzał na Lenę. Tym razem łagodniej. Nareszcie prawda wyszła na jaw i skoczkowie mogli odetchnąć z ulgą. Nie zwariowali. No, przynajmniej w tej sytuacji.
- Więc teraz na prawdę pogadać z prawdziwą Leną, a ty ... - wskazał na Linę. - Ty też musisz z kimś porozmawiać. - chwycił ją za nadgarstek i kolejny raz pociągnął za sobą. Na korytarzu pozostał jedynie Andi z Leną. Osiemnastolatkowie byli oparci o ściany, stojąc na przeciwko sobie i mierząc się spojrzeniami.
Stali tak może minutę, a może dziesięć minut. Nie wiadome które pierwszy zrobiło krok. A może zrobili je obydwoje? W każdym bądź razie wpadli w sobie w ramiona, całując się zachłannie. Andi oderwał się na chwilę łapiąc twarz Leny w swoje dłonie i głęboko patrząc jej w oczy.
- Lena. - szepnął z uśmiechem. Ich usta ponownie spotkały się w pełnym tęsknoty pocałunku. Dłonie szatynki wbiły się we włosy chłopaka, z kolei Andi swoje położył na jej talii i delikatnie oparł o ścianę. Przywarł do niej swoim ciałem miażdżąc usta, po czym delikatnie uniósł za tyłek. Nogi szatynki oplotły chude ciało skoczka. Wellinger przesunął się powoli w bok i po omacku chwycił klamkę, którą sekundę później nacisnął. Wniósł Lenę do pomieszczenia które okazało się pokojem sypialnym. Zatrzasnął drzwi nogą, po czym postawił jej drobne ciało obok łóżka, znajdującego się pośrodku. Dziewczyna rozglądnęła się powoli po wnętrzu, tak samo jak i on. - Lena ... - zaczął niepewnie. Niespodziewanie szatynka położyła palec na jego zaczerwienionych wargach. Patrząc mu w oczy odsunęła bluzę i zsunęła ją ze swoich ramion, pozostając jedynie w białej bokserce. Oczy skoczka zrobiły się ciemniejsze, niczym burzowe niebo. Dość niedbale zdjął z siebie koszulkę z logiem sponsora, po czym łapiąc delikatnie dłoń dziewczyny, posadził ją na swoich kolanach. Lena z delikatnym uśmiechem przeczesała jego włosy i odszukała usta. Poczuła jak zwinna dłoń Andiego wsunęła się pod jej bokserkę i zaczęła gładzić brzuch zmierzając ku górze. Wyprostowała się z westchnieniem i usiadła na jego kolanach okrakiem. Uśmiechnęli się przykładając czoła do siebie. Dłonie skoczka uniosły bokserkę Leny do góry. Szatynka wyprostowała ręce, a po chwili lekko speszona została w górnej bieliźnie. Andi delikatnie dotknął swoimi wargami obojczyka dziewczyny, a dłonie zacisnął mocniej na jej talii. W pomieszczeniu rozległo się ciche westchnienie Leny. W oddali słyszeli szybkie kroki, które były co raz bardziej głośniejsze. Żadne z nich nie spodziewało się, że przez drzwi ktoś może wejść. Niestety, jak zwykle nie docenili Andreasa Wanka.
- Andi, gdzie jesteś?! - z wrzaskiem wpadł do pokoju. - Uff zdążyłem ... - złapał się za serce ciężko oddychając. Dwójka osiemnastolatków z szokiem wpatrywała się w Wanka, który w ogóle nie zauważył kompromitującej sytuacji. Andi mocniej objął Lenę, która ufnie wtuliła się w jego klatkę piersiową. Ostatnią rzeczą której chciała to wzrok Wanka na jej biustonoszu.
- Wanki ... - Andi zaczął o dziwo spokojnie. - Czy z łaski swojej możesz wyjść? Tak jakby ... przeszkadzasz? 
- Ja wam przeszkadzam?! Ja?! - oburzył się. - Schuster tu idzie, a wy ... - przerwał przyglądając się uważnie nastolatkom. - AAAAAAAAAAAAAA!!! - kolejny raz tego dnia pisnął przerażony i zasłonił dłońmi oczy.
- Idiota, skończony idiota. - warknął Wellinger sięgając ręką po swoją bluzkę. - Ale zaraz ... jaki Schuster? - z przerażeniem w oczach zerknął na Wanka, który obserwował go spod palców swojej dłoni. W tej samej chwili usłyszeli kroki na korytarzu.
- Ona musi się schować! - pisnął Wank miotając się po pokoju.
- Pod łóżko. - rzucił Andi, czego nie trzeba było Lenie kolejny raz powtarzać. W ostatniej chwili się schowała. Schuster wpadł do pokoju mierząc swoich podopiecznych zdziwionym wzrokiem. Cóż się dziwić. Wank stał pod ścianą z potarganymi włosami, a Andi siedział na łóżku bez choćby koszulki.
- To nie to co trener myśli! - brunet zamachał się rękoma. - Ja wcale nie molestuje Wellingera! Mimo że ma te osiemnaście lat i żadnego przestępstwa by nie było! - zirytowany Andi rzucił w niego bluzą.
- W tej chwili na dół! Dziennikarze się o was wypytują, a wy wolicie siedzieć na górze! - odwrócił się na pięcie i już miał wyjść lecz w ostatniej chwili zatrzymał się w progu. - To nie kulturalnie chować dziewczynę pod łóżkiem. Może i jestem dla was stary, ale nie głupi. A ty. - pogroził Wankowi palcem. - Widziałem Cię jak biegłeś tu go ostrzec. Porozmawiamy sobie w trójkę na treningu. - skończył, po czym zadowolony z siebie poszedł na spotkanie z niemieckimi mediami. Wank z Wellinegerem zerknęli na siebie zaskoczonymi wzrokami. To nie pierwszy raz jak trener ich zaskoczył.
- Czyli mogę wyjść? - spytała Lena na co Andi zerwał się z łóżka.
- Tak, tak ... Wank wyjdź! - wskazał drzwi starszemu koledze.
- Co miałem widzieć to widziałem. - brunet jedynie wzruszył ramionami, po czym wyszedł z wysoko uniesioną brodą z pomieszczenia. Andi westchnął głośno po czym pomógł Lenie wyjść spod łóżka. Dwójka nie odzywała się do siebie przez chwilę. Zajęli się zakładaniem swoich ubrań, których pozbyli się kilka minut temu.
- Twój trener ma rację. - zaczęła nieśmiało Lena. - Jesteś Mistrzem Olimpijskim w drużynie. Dziennikarze tylko czekają na kilka twoich słów. - Po za tym nie zdążyłam Ci pogratulować ...
- Zdążyłaś. -  uśmiechnął się cwaniacko pod nosem. - Ale od teraz żadnych tajemnic ok? - poprosił obejmując ją delikatnie. - Na prawdę byłem przekonany, że zwariowałem.
- Przepraszam. - szepnęła. - Po co szedłeś do schroniska?
- Umm ... bo ... chciałem Ci powiedzieć, a raczej zapytać czy nie wybrałabyś się ze mną do kina, albo gdzieś jak już wrócimy do Monachium. - wypalił szybko, ale za to kamień spadł mu z serca. Odważył się. - Oczywiście jeśli chcesz.
- A ty nadal chcesz? - spojrzała mu prosto w oczy.
- Bardzo chcę.

***

Na początek przepraszam że nic nie dodałam w ostatnią sobotę, ale po pierwsze nie miałam rozdziału skończonego, a po drugie ... nie miałam do tego głowy. Jeśli jesteście fankami piłki nożnej to zapewne wiecie, że czas na przełomie kwietnia/maja jest najbardziej emocjonujący. Można kibicować nawet 50 lat, a i tak co roku nerwy sięgają zenitu. Dlatego też nie mogłam skupić się na pisaniu o skokach narciarskich. Na całe szczęście dla mnie wszystko przebiega wręcz idealnie (chociaż finał LM wymarzyłam sobie inaczej) i teraz nadszedł czas chwilowego oddechu, co wykorzystałam na dokończenie tego rozdziału i publikacje =) 
Kiedy kolejny? Nie mam pojęcia dlatego nie będę nic obiecywać. Postaram się jak najszybciej. Najpierw muszę dumać na tym co ma być. Pozdrawiam i zapraszam do komentowania =)