sobota, 22 lutego 2014

4. Parada gejów.

Otwarcie Igrzysk Olimpijskich.

Niemieccy skoczkowie narciarscy udali się do Soczi na oficjalne otwarcie Igrzysk Olimpijskich. Było to wydarzenie  ogromne, owiane ścisłą tajemnicą, przyciągające miliony ludzkich spojrzeń. Wśród sportowców można było wyczuć wielkie poruszenie związane z tym wydarzeniem. Niektórzy, tak jak Andreas Wellinger, pierwszy raz mieli dostąpić tego zaszczytu. Zaszczytu bycia na otwarciu jak i uczestniczeniu w tak wielkiej sportowej imprezie. Dlatego też niebieskooki był zainteresowany nawet najmniejszym szczegółem. Chciał zapamiętać jak najwięcej z pierwszych, mając nadzieję że nie ostatnich, Igrzysk Olimpijskich. Lecz nie wszyscy podzielali jego entuzjazm. Jego przyjaciel, Andreas Wank, stał oburzony wśród niemieckich sportowców oczekujących na wyjście na płytę stadionu i zaprezentowanie swojego rodzinnego kraju.
- Wyglądamy jak na paradzie gejów. - mruknął oburzony w stronę Andiego i Marinusa, którzy w tej chwili fotografowali się z oficjalnymi maskotkami Igrzysk. Wank doskonale wiedział jak mają wyglądać niemieckie stroje, lecz dopiero teraz stwierdził że ich kolory obrażają jego orientację seksualną. Oczywiście tylko on, lub aż on, miał ten problem. - Nie ma mowy! Ja nie wychodzę! - założył ręce na piersi.
- Zamknij się i chodź do zdjęcia! - zawołał wyszczerzony Marinus. Andreas z cierpiącą miną podszedł do kolegów i spojrzał na niedźwiedzia polarnego, który przewyższał go o dwie głowy. Nawet przed tą durną maskotką było mu wstyd. Ale Andreas uwielbiał zdjęcia z kolegami, także uśmiechnął się rozbrajająco do Severina, który dumnie trzymał w rękach aparat. Efekt uwieczniony dla potomnych.
- Widzisz, nie bolało. - zaśmiał się najmłodszy z ekipy.
- Andi, ładny masz tyłeczek w tych białych gatkach ... - stwierdził Wank odprowadzając niebieskookiego wzrokiem. - Oh nie! Nie, nie, nie! Przez te cholerne stroje zaczynam podrywać własnego kumpla! - zrozpaczony schował twarz w dłonie, nie zwracając uwagi na resztę, która ryknęła głośnym śmiechem. Na domiar złego niedźwiedź polarny klepnął go w tyłek. Andreas głośno pisnął i uciekł w stronę Schustera, który jedynie wywrócił oczami. Wściekłość trenera na dwóch podopiecznych przeszła rano gdy zafundował im dodatkowe pięć okrążeń wokół hotelu. Wiedział że ta kara idealnie wybije im wybryki z głów. Na szczęście z nosem Wellingera było wszystko w porządku. Okłady, które zalecił najmłodszemu lekarz kadry, przyniosły świetny efekt.
- No nie! - zawył zrozpaczony Severin. - Nie zdążyłem tego uwiecznić.
- Koniec wygłupów! - zawołał Schuster przywołując swoich podopiecznych do siebie. - Nie róbcie wstydu krajowi i stańcie wreszcie jak normalni ludzie. - obrażony Wank stanął po prawej stronie Wellingera i naciągnął na czoło kolorową czapkę. Andi jedynie zaśmiał się pod nosem, po czym stanął na palcach próbując dostrzec, kiedy nadejdzie ich chwila. Mimo swojego wysokiego wzrostu, ledwo co dostrzegł ponad głowami ludzi. Spojrzał na Richarda i Severina, którzy zaczęli udawać że boją się zbliżyć do Wanka. Jedynie puknął palcem w czoło dając im do zrozumienia, że zachowują się idiotycznie.
Zanim nadeszła ich pora, minęło dobre pół godziny. Raźnym krokiem wyszli z tunelu słysząc jak nazwę ich kraju spikerzy wyczytują w trzech językach. Andi poczuł nagle napływ dumy. Uśmiechnął się szeroko machając wraz ze wszystkimi. Reprezentował swój kraj na największej sportowej imprezie w wieku osiemnastu lat. Czy mógłby być większym szczęściarzem? Mógłby, gdyby zdobył medal. Ale dla niego samo uczestniczenie w tym wszystkim było szczytem marzeń. Zerknął w bok na Wanka, który chyba zapomniał o traumie ze strojami i energicznie wymachiwał swoją małą flagą, wręcz podskakując. Zaśmiał się serdecznie robiąc mu zdjęcie. Jednak w tej wrzawie brunet nic nie zauważył. Na szczęście.
Usiedli wygodnie na miejscach specjalnie dla nich przeznaczonych czekając cierpliwie, aż zaprezentują się wszystkie kraje. W międzyczasie Severin nadal bawił się w nadwornego fotoreportera, który chciał uwiecznić każdy moment, każdą chwilę. Nawet tą kiedy trener zaczął dłubać sobie w nosie. Tak, uwiecznił to.
- Wanki, ale pięknie wyglądasz przy tym niedźwiedziu. - zachwycił się Richard przeglądając pamięć aparatu. Brunet jedynie prychnął głośno i odwrócił głowę w inną stronę.
- Zostaw go. Jest ofiarą molestowania. - dodał swoje trzy grosze Marinus. Skoczek nawet się nie spostrzegł jak rozwścieczony Wank rzucił się w jego stronę. Problem w tym, że pomiędzy nimi siedział Andi, więc i on wylądował na koledze z reprezentacji.
- Spokój! - warknął Schuster.
- Trenerze ... ja tu zostałem powołany w roli reprezentanta, czy w roli worka treningowego Wanka? - jęknął niebieskooki rozmasowując sobie czoło. Werner jedynie wywrócił oczami błagając w myślach Boga o cierpliwość, po czym odwrócił się do podopiecznych plecami.
- Lizus. - mruknął brunet trącając osiemnastolatka łokciem. - Dzisiaj się skarżysz, bo nie ma tu twojej pielęgniarki. - wytknął mu język niczym przedszkolak. Andi jedynie westchnął i spojrzał w stronę reprezentacji Rosji, która ku wielkiej wrzawie, wyszła na płytę. Chciał w jakiś sposób podziękować Lenie za ratunek. Nie liczył oczywiście leków, które jej podarowali razem z Wankiem dla chorej koleżanki. Nie wiedział w jaki sposób, ani czy w ogóle ją jeszcze spotka, ale czuł potrzebę wynagrodzenia jej wszystkiego, co dla niego zrobiła.
- Jakiej pielęgniarki? - zainteresował się Marinus nie odrywając wzroku od baletnic, które właśnie wkroczyły na środek. Osiemnastolatek zagryzł dolną wargę milcząc jak zaklęty. Reszta ekipy nie wiedziała o jego i Wanka przygodzie. Z dłońmi na sercu obiecali trenerowi, że zachowają to dla siebie. Na wszelki wypadek. Dlatego też kopnął bruneta w nogę, gdy ten już otwierał usta, aby zdać całą relację koledze.
- Żadna. Nie wiesz, że Wank w dzieciństwie spadł z rowerka na beton i uderzył się w głowę? - wyszczerzył się szeroko zadowolony z siebie. Andreas prychnął pod nosem, lecz o dziwo nie odezwał się ani słowem. Na szczęście Marinus nie pytał o nic więcej. W spokoju mógł oglądać dalszą część ceremonii.


Lena wraz z Katrin usiadły w jadalni wraz z całą ekipą, skupiając swoje spojrzenia na telewizorze, w którym właśnie zaczynała się ceremonia otwarcia Igrzysk. Szatynka miała wielką ochotę zostać w pokoju i po prostu zasnąć. Była zmęczona. W nocy przespała raptem trzy godziny, większość czasu przekręcając się na skrzypiącym łóżku. W dzień całą grupą zwiedzali Krasną Polanę, co akurat było ciekawym zajęciem, ale nie dla osoby która ledwo wlokła nogę za nogą. Do tego to spotkanie ze skoczkami ... już nigdy więcej nie pokaże się im na oczy! A tym bardziej ich trenerowi. Co ten człowiek mógł sobie o niej pomyśleć? Kolejna szalona fanka, która zaczaiła się na jego biednych podopiecznych!
Ocknęła się ze swoich myśli, gdy w pomieszczeniu zrobiło się głośniej. No tak, wychodziła właśnie niemiecka ekipa. Szatynka przyjrzała się im bliżej i zaśmiała pod nosem. Kolorowe stroje które mieli na sobie prawie rozbawiły ją do łez. Próbowała wyłapać wzrokiem znajomych dwóch twarzy, aby ocenić jak wyglądają w kolorach tęczy, jednak to zadanie było zbyt trudne. Ludzi za dużo, a kamera nie mogła cały czas skupić się na jednej reprezentacji. Lena odhaczyła sobie w pamięci, aby poszukać ich zdjęć w internecie. Nie mogła po prostu tego przegapić!
- Świetnie wyglądają, prawda? - spytała Katrin. Szatynka jedynie pokiwała energicznie głową śmiejąc się sama z siebie. Cóż ... to były na pewno najbardziej oryginalne stroje dzisiejszego wieczoru. Gdyby dawali za to medal, Niemcy byliby bezkonkurencyjni. Szatynka aż poczuła dziwną dumę. Zwariowała.

***

Kolejnego dnia miały się odbyć kwalifikacje. Katrin czuła się już zdecydowanie lepiej, ale dla pewności wolała jeszcze zostać w schronisku, aby móc w pełni sił dopingować swoich rodaków w pierwszym konkursie. Lena chciała towarzyszyć współlokatorce, ale prawie siłą została wygoniona z pokoju. Toteż wraz z grupą udała się pod skocznie. O dziwo, mimo że to było dopiero kwalifikacje, kibiców było mnóstwo. Atmosfera już dzisiaj była niesamowita.
Lena stanęła przy barierce obok której przechodzili poszczególni skoczkowie. Jej grupa miała ten przywilej, iż mogła zająć najlepsze miejsce. Z najlepszym widokiem, najbliżej sportowców. Z wielką ciekawością przyglądała się skaczącym zawodnikom. Ku wielkiemu zdziwieniu czuła wielkie podekscytowanie. Cała ta atmosfera świetnie na nią wpłynęła. Z wytęsknieniem czekała, aż na belce usiądzie jakikolwiek niemiecki skoczek. I doczekała się.
Pierwszym z Niemców był Andreas Wank. Szatynka słysząc jak spiker wymawia jego nazwisko zacisnęła mocno kciuki. I opłacało się, ponieważ przekroczył granicę setnego metra. Lena ku własnemu zdziwieniu podskoczyła z radości, jakby co najmniej zgarnął złoty medal. Ale pierwsze miejsce, przynajmniej chwilowe, to już coś!
Brunet ściągnął kask, w którym wyglądał na prawdę zabawnie, i pomachał do zgromadzonych kibiców. Dostrzegając wśród nich znajomą twarz wyszczerzył się szeroko i energicznie machał dłonią w stronę szatynki. Lena zaśmiała się pod nosem, ale odwzajemniła gest. 
Kolejnym jej rodakiem był Richard Freitag. Szatynka nie bardzo go kojarzyła, ale cóż się dziwić, tylko z dwójką skoczków miała spotkanie trzeciego stopnia. W każdym bądź razie zacisnęła kciuki jak w przypadku Wanka. Niestety, do setnego metra trochę zabrakło, ale Richard miał zapewnioną kwalifikację do jutrzejszego konkursu. Przechodząc obok barierek spojrzał na dziewczynę.
- Cześć Lina. - uśmiechnął się i przeszedł dalej. Osiemnastolatka uchyliła zaskoczona usta. Cześć Lina? Skąd on wiedział jak się nazywa? A raczej za kogo się podaje?! Powinna zabronić Wankowi i Wellingerowi obgadywania jej w ich kadrze. Ale coś jej nie pasowało. Richard przywitał się z nią jak z osobą ... którą zna. To trochę zbiło ją z tropu. Nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek poznała jakiegokolwiek skoczka. No, oprócz Andreasa numer jeden i Andreasa numer dwa. Ale to są akurat wyjątki od reguły. Biła się z myślami do czasu, aż spiker nie wyczytał kolejnego nazwiska.
- Andreas Wellinger! - szatynka uniosła wzrok i zacisnęła kciuki. Nagle zaczęła się zastanawiać nad jego nosem. Owszem, wieczorem przeglądnęła internet w poszukiwaniu zdjęć w kolorowych strojach, ale na żadnym z nich nie dostrzegła zaczerwienionego, lub spuchniętego nosa. A wątpiła w to, aby Andi używał pudru. Zaśmiała się przyglądając jak jego sylwetka ląduje przed setnym metrem. Była pewna że w konkursie poradzi sobie o wiele lepiej. Obserwowała go jak zdejmuje kask, po czym przeczesuje swoje niesforne włosy, które dodawały mu niesamowitego uroku. Tak, z pewnością połowa jego fanek nie zwracała uwagi na jego wyniki, a na wygląd. W sumie nie dziwiło to Leny, był bardzo przystojny. Potrząsnęła gwałtownie głową chcąc pozbyć się tej myśli. Chłopak przeszedł obok nie zwracając uwagi na kibiców i na nią. Poczuła lekki zawód. Współczując sobie głupoty przeniosła spojrzenie na kolejnego Niemca, który usiadł na belce. Okazał się nim Severin Freund. Tak, ten sam którego pomyliła z Andim. Skoczek dość dobitnie przekroczył setny metr, co spotkało się z aplauzem grupy niemieckich kibiców.
Dopiero po zakończeniu kwalifikacji Lena poczuła jak bardzo zmarzła. Jedyne o czym marzyła to gorąca kawa. Zeszła więc z trybun i udała się w stronę drewnianego domku, który został przerobiony na typowy bar szybkiej obsługi. Stanęła w kolejce przeskakując z nogi na nogę. Chciała jak najszybciej się rozgrzać, a do schroniska miała spory kawałek drogi. Miała dziwne wrażenie, że jest obserwowana. Kolejny raz. Poprzednim razem wścibskie oczy wlepili w nią niemieccy skoczkowie, lecz tym razem nie dostrzegła ich na horyzoncie.
- Lenka? - usłyszała za sobą znajomy głos. Momentalnie zesztywniała. Nie spodziewała się go tutaj. Ba! On miał zostać w Monachium. Był jednym z powodów, które pchnęły ją do szalonego przyjazdu tutaj! Tylko on mówił do niej Lenka! Odwróciła się delikatnie i spojrzała wprost w ciemne oczy Bastiana. Jej byłego. - A jednak to ty. - uśmiechnął się szeroko. - Na początku byłem przekonany, że to Lina, ale nie ... to ty ...
- I co w związku z tym? - wypaliła przerywając mu. To było ich pierwsze spotkanie od kilku miesięcy. To on zerwał z nią przez Sms-a pół roku temu, a teraz bezczelnie cieszył się na jej widok. Jakim prawem znowu wepchał się do jej życia?
- Chciałem się przywitać? - przyjrzał się jej dokładnie. Był zaskoczony, wiedziała o tym. Jeszcze jakiś czas temu zawstydzona spuściłaby wzrok na swoje buty, słuchając co ma jej do powiedzenia. Ale tamtej Leny już nie ma. Nikt nie będzie traktował jej jak lalkę, którą można się pobawić, a potem rzucić w kąt. - Co ty tu robisz? W końcu nie lubisz skoków. - zauważył. Miał rację.
- Ludzie się zmieniają. - stwierdziła. Akurat nadeszła jej kolejka, więc poprosiła o kawę kładąc na ladę odpowiednią ilość pieniędzy. Czuła na swoich plecach wzrok Bastiana. Chciała jak najszybciej się stąd oddalić. Z dala od niego! Chwyciła swoje zamówienie po czym bez słowa ruszyła w stronę schroniska. Słyszała za sobą ciężkie kroki, wiedziała że za nią idzie.
- Lenka daj spokój. Porozmawiajmy. - poprosił.
- O czym!? - odwróciła się gwałtownie przez co parę kropli kawy wylało się na śnieg. - Teraz zechciało Ci się ze mną rozmawiać?! Teraz?! - jej oczy niebezpiecznie zalśniły ze złości. Miała ochotę wylać parujący napój wprost na niego. - Trzeba było nie być takim tchórzem wcześniej. Nie jesteśmy przyjaciółmi, więc z łaski swojej nie łaź za mną i daj mi wreszcie święty spokój ... i nie mów do mnie Lenka! - krzyknęła. Parę ciekawskich oczu zwróciło na ich uwagę, ale nie przejmowała się tym zbytnio. Nareszcie wykrzyczała mu to, co leżało jej na sercu. Ze złości wrzuciła kubek z kawą do kosza.
- Zrobiłaś się jak Lina ...
- Lina kopnęłaby Cię teraz w to czego nie masz pod dostatkiem, a mi szkoda na to butów ... taka jest różnica. - prychnęła zostawiając zszokowanego Bastiana obok band reklamowych. Ruszyła w stronę schroniska z satysfakcją zauważając, że jej serce już nie przyspiesza na widok byłego chłopaka. Nareszcie wyrzuciła go ze swojego życia. I on ma czelność mówić jej że nie lubi skoków narciarskich? Jeszcze zobaczy!
Pierwsze co zrobiła po wejściu do pokoju, to poprosiła Katrin aby wyciągnęła farbę. Tak ... ona też zrobi sobie trzy pasemka na grzywce.

***

Dodatkowe okrążenia nie były jedyną karą Schustera wobec Wanka i Wellingera. Oprócz tego, skoczkowie zostali rozdzieleni. Niebieskooki musiał wymienić się pokojem z Severinem, więc w ten sposób wylądował u Marinusa. Nie narzekał. Kraus był jego drugim przyjacielem i co najważniejsze, był poważniejszy od jego imiennika.
Po kwalifikacjach trener kazał rozejść się im do swoich pokoi, grożąc, że będzie regularnie sprawdzał co robią. Dlatego też niebieskooki wraz z Marinusem wyciągnęli karty i zaczęli grać we wszystkie znane im gry. Ot tak, dla zabicia nudy. Andi wolał już nie narażać się trenerowi. Po wczorajszej przygodzie z Wankiem i dodatkowych okrążeniach nie był w najlepszej dyspozycji. Toteż przeniosło się to na jego dzisiejszy skok, który do udanych nie należał. Na szczęście miał zapewnione miejsce w konkursie. Obiecał sobie, że jutro da z siebie maksimum.
- Ha! Wygrałem! - zawołał radośnie Marinus wykonując szalony taniec radości. Andi zaśmiał się serdecznie i pozbierał karty, aby je potasować. - To jaka jest moja nagroda?
- Nagroda? Wygrałeś pierwszy raz od godziny i chcesz nagrody? - osiemnastolatek poruszał charakterystycznie brwiami. Kraus jedynie prychnął i usadowił się na swoim miejscu. - Nie zapominaj że masz dziewczynę.
- Andi? Ciebie niedźwiedź też pomacał? - współlokator rzucił w niego poduszką. Osiemnastolatek zaśmiał się serdecznie na wspomnienie przerażonej miny Wanka. O dziwo podobne zdanie na temat parady gejów miała też jego siostra, Tanja. Jego imiennik, gdy tylko o tym usłyszał, od razu stwierdził że się zakochał. Mimo że siostry Wellingera nigdy na oczy nie widział. Grunt to posiadanie podobnego zdania i poglądu na świat. W końcu nie uroda jest najważniejsza, prawda?
- Dlaczego właściwie Richard ma osobny pokój? - zmienił temat podając koledze kilka kart. - Nie pamiętam, aby kiedykolwiek miał z kimś pokój. Przynajmniej odkąd jestem w kadrze. - spojrzał na Marinusa. Zawsze zapominał o to zapytać innych, mimo że ta sprawa zawsze go ciekawiła. - Chyba mi nie powiesz że jest gejem.
- Nie. - śmiech Krausa rozniósł się po całym pokoju. - Richi po prostu chrapie jak stary niedźwiedź. Nikt nie może z nim wytrzymać, a on twierdzi że to dla niego to lepiej. - wzruszył ramionami skupiając się na grze. Przez chwile intensywnie dumali nad swoimi kartami. Ciszę tym razem przerwał Marinus. - Widziałam dzisiaj tą jego znajomą. Kłóciła się z jakimś gościem. Właściwie to krzyczała na niego. - kąciki jego ust delikatnie się uniosły, ale nie uśmiechnął się.
- Lenę? - Andi momentalnie się zainteresował.
- A nie Linę? - Kraus wbił w niego wzrok. Niebieskooki jedynie wzruszył ramionami udając, że nie jest aż tak bardzo zainteresowany tą sprawą. Mimo to, Marinus ciągnął dalej. - Przyglądałem się waszym skokom, a potem wracałem do hotelu. Szedł za nią, ona się odwróciła, krzyczała do niego żeby dał jej spokój i poszła. - zakończył rzucając teatralnie kartę na stos innych.
- Może chciał jej coś zrobić? - Wellinger nawet nie zauważył jak ścisnął mocniej karty dłońmi. Zastanawiał się kim może być ten facet. Co od niej chciał? Miał jedynie nadzieję, że nic jej nie zrobił. Na samą myśl ścisnął boleśnie mięśnie żuchwy. Momentalnie się opamiętał. Czym się przejmował? W końcu to nie jego sprawa!
- Raczej nie. Chciał chyba z nią pogadać, a ona nie bardzo się do tego kwapiła. Podejrzewam że to kolejny ze złamanym sercem. - zaśmiał się pod nosem na samo wspomnienie historii, którą pokrótce opowiedział im Richard. Andi się zamyślił. Lena nie bardzo pasowała mu to dziewczyny, która bawi się uczuciami. Ok, może jej nie znał, ale przez cały czas ani przez chwilę nie zauważył aby go podrywała. Ani Wanka, na szczęście. Może nie byli dla niej odpowiednimi obiektami? Kto wie. Jedynie westchnął i wrócił do gry. Czuł się dziwnie zazdrosny. Chyba oszalał.

***

Kocham ten rozdział. Po prostu go uwielbiam! Wyszedł mi perfecto! Przynajmniej ja tak uważam =D Dlatego też nie będę się rozpisywać tylko zapraszam do wyrażania swojej opinii na temat tego powyżej =)


13 komentarzy:

  1. Ja tez kocham ten rozdzial, nie martw sie xd
    Najpierw rozwalil mnie tytul. Potem o malo nie wybuchlam smiechem kiedy przeczytalam ze maskotka zmacala Wanka hahah. Lina robi sobie pasemka? Hahah! Jeszcze lepsze!
    Andreasy rozdzielone i dupa blada. Marinus zawsze spoko i karty rowniez xd
    Czekam na nowosc! P.s uwielbiam ten rozdzial...z reszta jak wszystkie! ;D
    Pozdrawiam! ;*
    Inszaaa(spelnione--marzenie) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz racje. Cudowny ten rozdział. Jejku ryję z Wanka. Parada gejów? No dobra, też tak o tym pomyślałam xD
    Maskotka klepiąca Wanka w tyłek. Po prostu uwielbiam <3 jeszcze ta jego deklaracja, że się zakochał w Tanji, gdy sie dowiedział, że ona podziela jegi zdanie.
    Rysiu chrapiw i dlatego ma osobny pokój? Ja chyba jednak pozostanę przy wersji, że jest gejem. :D
    Chłopcy nie mieli co robić to sobie grali w karty. Tu mnie zaskoczyłaś. Ja bym się szybciej Wanka w sukience spodziewała, niż ich grających w karty. Ale okej. Lena chcąca sobie zrobić pasemka na grzywce, no, no. Zaskoczenia ciąg dalszy :)
    Jeju mam nadzieje, że Rysiu niczego nie kombinuje.. To jego "Cześć Lina".
    Niby niewinne ale jednak..
    Czekam z niecierpliwością na kolejny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że kochasz ten rozdział, bo naprawdę jest świetny^^ Ja też go kocham, zrobił mi dzień :D
    Tylko, że... parada gejów? Wanki, serio? Te kurteczki są urocze, ja się nie mogłam napatrzeć. Ten miś polarny powinien go kopnąć w tyłek za takie gadanie, a nie pomacać.
    Lena namieszała im w głowach i to strasznie! Teraz muszą się męczyć z dylematami: Lina czy Lena? Ich główki mogą tego nie znieść :(
    Wydaje mi się, że Andreas młodszy już wpadł nam po uszy i to tylko kwestia czasu żeby i on sobie to uświadomił :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Wanki, będzie miał traumę do końca życia przez to, że go maskotka klepnęła po tyłku :( Nie wiem jak on to zniesie hahahaha :D koledzy pewnie jeszcze długo będą mieli z niego ubaw, całkowicie uzasadniony hahahaha :D ja nie wiem, co on chce od tych strojów, są przecież bardzo urokliwe :D a tyłeczek Andiego to niech zostawi dla kogoś innego, a nie dla swoich szalonych gejowskich popędów :D trenero ma z nimi urwanie głowy :D i żeby rozdzielać Andreasów w pokoju? No jak tak można? Ale Andi pograł sobie w karty z Marinusem i git..I jest zazdrosny o Lenę niach niach niach :D
    A Bastian to niech spada na drzewo banany prostować. Won od Lenki! Boże jak można zerwać przez sms? No jak? Najgorsza gnida i tyle i Lena się nam tylko zdenerwowała przez niego :( I pewnie niech przefarbuje grzywkę, będzie fajowo :D i jak jej się emocje w kibicowaniu udzieliły, no proszę;) Powoli się wkręca ^^ ten Richi...ja mu dam 'cześć Lina' :D
    Ja się nie dziwię, że Ci się ten rozdział podoba, bo jest prze :D otwarcie Igrzysk w wykonaniu niemieckich skoczków...hahahahahaha :D ryłam jak debil no :D
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. "- Andi? Ciebie niedźwiedź też pomacał? " - to zdanie wygrało :D
    Bardzo mi się podoba i jestem ciekawa jak rozwiążesz tę całą akcję z Liną/Leną, gdzie dochodzi jeszcze Freitag, wkrótce pewnie zakochany Welli, jej były chłopak i siostra. Bedzie ciekawie, coś czuję :D

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj nie mylisz się.. rozdział jest cudowny a ty wspaniale piszesz :) Czekam z utęsknieniem na następny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. WOW - to jedyne co mi przychodzi do głowy po przeczytaniu rozdziału i zaprzestaniu 'śmiacia się' :) Nie ukrywam - pierwsze zdanie z moich ust, jakie padło na otwarciu, tuż po zobaczeniu Niemców to: "no, parada gejów, no!", mimo że kocham ich całym sercem, nie mogłam się powstrzymać :D
    Brawa dla Leny podczas konfrontacji z Bastianem, takie gromkie!
    Richard-śpiący niedźwiedź-chrapiący gej wygrał mój największy uśmiech!
    Na końcu wspomnę o tym, jak bardzo podoba mi się Twój sposób pisania - bardzo przyjemny, taki swobodny. Naprawdę świetny, jeden z moich ulubionych blogów, zdecydowanie - tuż obok skoczkowej90 i Arii!
    Pozdrawiam serdecznie! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się opanować ze śmiechu po tym jak misiek dał klapsa Wankowi :D
    Lena w końcu poradziła sobie z Bastianem- brawa dla niej!
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To dobrze, że kochasz ten rozdział, bo rzeczywiście jest genialny! Bardzo mi się podobał.
    Obudzenie Andreasa na temat strojów reprezentacji było komiczne. Doprawdy, nie mam pojęcia o co mu chodziło. Przecież te ciuszki były urocze ^^
    Wank jak zwykle podbija system. No uwielbiam tego gościa.
    Koledzy z drużyny musieli mieć z niego niezły ubaw.
    Cóż, myślałam, że kara za złamanie jakże ważnego regulaminu będzie dużo gorsza. Tymczasem musieli chyba trafić na dobry humor trenera. Skoro ten ograniczył się tylko do tych pięciu dodatkowych okrążeń wokół hotelu oraz późniejszego rozlokowania ich po różnych pokojach. To drugie nie za bardzo mu się udało. Skoro i tak byli zadowoleni ze swoich współmieszkańców.
    Boniu, ale oni są przekomicznie ^^ Momentami zachowują się jak małe dzieci, ale mi to w żadnych razie nie przeszkadza. Śmieję się wtedy jak głupia do tego ekranu. Nie ma co, to opowiadanie jest chyba najlepszym niszczycielem złego humoru. Powinni to sprzedawać na receptę, a wtedy świat stałby się piękniejszy, haha :D
    Lena chyba zaskoczyła samą siebie, że opanowało ją takie podekscytowanie i mimowolnie zaczęła naprawdę wczuwać się oraz kibicować skoczkom. Podobało mi się to, jak dziewczyna poradziła sobie z Bastianem. Skoro tak potwornie ją potraktował, zrywając związek zupełnie bez szacunku, nie mam pojęcia czego oczekiwał. Że rzuci mu się na szyję po pierwszym spotkaniu? Niedoczekanie jego. Natomiast zaskoczyła mnie i rozbawiła jednocześnie tym, że postanowiła namalować sobie te pasemka na grzywce. No, ale czego się nie robi, aby dopiec byłemu :P
    No nic, czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Perfecto, zgadzam się 1 stu procentach! Normalnie w tym rozdziale to Wank mnie porostu zabił! Tak, że aż nie wiem co by tu stosownego napisać, hyhy. A jeszcze ten niedźwiedź, boże! XD
    Dobrze, że Lena wreszcie jasno i dobitnie zakończyła sprawę ze swoim byłym, z Bastianem.
    A Welli w końcówce jakiś taki hmm.. zazdrosny się zrobił? ;d

    Czekam na nexty! ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Zacznę od tego, że absolutnie uwielbiam ten rozdział. Welli, mój mały biedny zmacany przez niedźwiedzia Welli - made my day. Jestem niezmiernie ciekawa co stanie się dalej, więc błagam, pisz szybko :D a na koniec mała fanowska prośba - WIĘCEJ WANKA :D

    a, no i oczywiście dziękuję bardzo za komentarz u mnie :)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Masz rację , wyszedł ci znakomicie < 3
    Biedny Wank teraz będzie miał uraz do końca życia :D
    Ciekawa jestem , jak się rozwinie sytuacja z Bastianem . Coś czuję , że Wellinger zazdrosny się zrobił o Lenę ^^
    Mam nadzieję , że między tą dwójką będzie coś więcej :3
    Czekam na następny <3
    Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń