Siedziała na kanapie wpatrzona w ekran telewizora. Gruby zielony koc przykrywał jej ciało. W ręce ściskała pilota , mimo że już kwadrans temu wybrała odpowiedni sportowy kanał. Zbytnio nie interesowała się po szczególnymi zawodnikami oddającymi swoje skoki. Czekała aż ON usiądzie na belce. Musiało minąć trochę czasu bo zajmował dość wysoką pozycję, ale ona była cierpliwa. Zagryzła dolną wargę. Mogła teraz tam być. Mogła dopingować go spod skoczni. Mogła jakoś go za zaczepić. Mogła ... no właśnie. Została w domu przez swoją nieodpowiedzialność. Straciła najlepszą okazję, aby go poznać. Lepsza chyba nie mogła się trafić, niestety.
Nareszcie usiadł na belce. Na jej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech. Był najprzystojniejszym chłopakiem jakiego do tej pory widziała. Te jego oczy, zmysłowe usta. Nikt nigdy tak na nią nie działał. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że już się spotkali.
Było to kilka miesięcy temu na Allianz Arena, stadionie Bayernu Monachium. Siedział z kolegami niedaleko niej. Już wtedy wpadł jej w oko, mimo że nie wiedziała kim jest. To dla niego potem za interesowała się skokami narciarskimi. Dla niego zapisała się do tej grupy kibica i chciała jechać do zimnej Rosji. Ale zatraciła tą szansę własną głupotą. Teraz na jej miejscu była młodsza siostra. I choć dziwne uczucie ogarniało Linę, wmawiała sobie że wszystko w Krasnej Polanie jest w porządku.
***
Nie mógł spać. Rankiem gdy spojrzał w lustro miał ochotę krzyczeć z przerażenia. Nie pomógł prysznic, ani kilkuminutowe układanie niesfornych włosów. Wyglądał jak wamp. Podczas śniadania czuł na sobie irytujący wzrok trenera, który od razu zauważył, że Andi nie spał najlepiej tej nocy. Gdyby tylko wiedział dlaczego.
Osiemnastolatek nie miał o dziwo apetytu. Na widok jedzenia żołądek podchodził mu do gardła. To śmieszne, bo jeszcze kilka godzin temu ryzykował swoje życie za hot-doga. Dłubał widelcem w talerzu spoglądając kątem oka na Marinusa, który brał do ręki kolejną z kolei kanapkę. Chociaż on mógł w spokoju jeść.
W głowie Andreasa była tylko jedna myśl. Lena. Jej oczy w które mógłby się wpatrywać godzinami, słodkie usta doprowadzające go do szaleństwa i zwinne ręce badające uważnie każdy mięsień jego klatki piersiowej. Na samo wspomnienie jej ciała, ocierającego się o niego samego, zamknął oczy i zacisnął dłoń na widelcu. Miał zapomnieć, tak się w końcu umówili, ale nie mógł! Cały czas pojawiała mu się przed oczami. Powoli zaczynał wręcz wariować!
Sam doprowadził do tej sytuacji. Chciał jej pomóc, odwdzięczyć się, ale nie aż tak! Miał to być niewinny nic nie znaczący pocałunek, ale niestety sytuacja wymknęła się z pod kontroli. Stracił panowanie nad sobą, nawet nie zauważył kiedy. Jeszcze to idiotyczne uczucie w brzuchu, przez które nie ma teraz apetytu!
- Andi, dobrze się czujesz? - jakby z oddali usłyszał głos Richarda. Uchylił delikatnie powieki i przeniósł na niego swój wzrok. Zatroskane spojrzenie kolegi przywróciło mu świadomość. Pokiwał energicznie głową i powrócił do jedzenia. Postanowił przełknąć chociaż trochę śniadania, aby nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń.
- Wygląda jakby się zakochał. - rzucił dobrą radą Severin, na co pozostała trójka skoczków utkwiła swoje spojrzenia w najmłodszym. Niebieskooki z wrażenia zaczął się krztusić zwracając na siebie uwagę całej jadalni. Wank momentalnie zerwał się z krzesła chcąc ratować przyjaciela. Złapał go za ręce i uniósł ku górze. Marinus również rzucił się w ich stronę klepiąc niebieskookiego po plecach.
- Nie zostawiaj mnie Andi! - starszy Andreas krzyknął z rozpaczą w głosie obserwując jak twarz Wellingera robi się czerwona. Na całe szczęście akcja ratunkowa przyniosła efekty i już po chwili osiemnastolatek mógł w spokoju oddychać. Przymknął oczy próbując dojść do siebie.
- Chcieliście mnie zabić. - wydyszał ciężko. Wank z obrażoną miną odwrócił się do niego plecami. Oczekiwał innej podzięki za uratowanie życia. Osiemnastolatek nie zwrócił jednak na to najmniejszej uwagi. Zakochał się? Też coś! Taką głupotę mógł palnąć jedynie Severin. No, albo Wank. To idealne w ich stylu! Andi wziął do ręki szklankę wody i upił kilka łyków. Na szczęście temat jego zakochanej duszy poszedł w niepamięć. Nie zamierzał się tłumaczyć przed tą bandą. Doskonale wiedział że Wank zaraz skojarzyłby fakty i z miną filozofa stwierdziłby, iż to Lena jest obiektem jego westchnień. Ale czy dużo by się pomylił? Oczywiście że ona ponosiła winę za jego rozkojarzenie. Ale żeby od razu się zakochać? Niedorzeczne.
Zaraz po śniadaniu trener kazał swoim podopiecznym stawić się przed hotelem. Zażartował nawet, aby złapali się za ręce i czekali na niego niczym mała przedszkolna grupa. Problem w tym, że Severin z Wankiem żartu nie zrozumieli, a jedynie zaczęli się wykłócać kto z kim ma iść w parze. Na całe szczęście zamieszanie jakoś udało się rozwiązać, więc skoczkowie wraz z trenerem i całym sztabem wybrali się na spacer po miasteczku.
Andi wlókł się na szarym końcu pochłonięty swoimi myślami. Miał ochotę na rozmowę, jednak nie potrafił otworzyć się przed swoimi kolegami z kadry. Wiedział że będą obchodzić się z nim jak z jajkiem, a on potrzebował kogoś, kto powie mu co tak na prawdę sądzi o tej dziwnej sytuacji bez owijania w bawełnę. Taką osobą był Jakob. Jego najlepszy przyjaciel. Jednak wiedział że rozmowa telefoniczna to nie to samo co dyskusja twarzą w twarz.
Z Jakobem nigdy nie mieli przed sobą tajemnic. Byli rówieśnikami, sąsiadami ... Andi nawet nie pamiętał, kiedy tak na prawdę poznał przyjaciela. W tej chwili wydawało mu się że był przy nim przez całe osiemnastoletnie życie. Przed wyjazdem do Rosji, tak jak zawsze, życzył mu sukcesu, aby mogli później wspólnie go świętować. Kiedy ostatni raz rozmawiali? Andi westchnął. Sześć dni bez bezsensownej rozmowy z Jakobem to jak wieczność. Brzmi trochę jak rozstanie pary kochanków, jednak prawdziwa przyjaźń to mocniejsza więź.
A właśnie ... czy Andi kiedykolwiek tęsknił za jakąkolwiek dziewczyną? Nie. Nie miał za kim. Tęsknił za mamą, siostrami, ale żeby za inną przedstawicielką płci pięknej? Dawniej była Cathy. Niebieskooki kochał się w niej już jako dwunastolatek. Śliczna blondynka o szarych oczach, wiecznie uśmiechnięta. Na początku nie zwracała na niego uwagi, bo nic w nim nie było ciekawego. Tak przynajmniej mu się wydawało. Wyrośnięty, chuderlawy podlotek skaczący na dwóch deskach. Nic specjalnego. Dopiero potem zaczęła się przy nim kręcić, aż zostali parą. Niestety, Andi za późno zrozumiał że Cathy poczuła do niego sympatię wraz z jego pierwszymi sukcesami w skokach. Pierwsza miłość, pierwsze złamane serce i co najważniejsze ... nauka na przyszłość. Obiecał sobie wówczas, że nigdy więcej nie popełni tego samego błędu. Interesował się dziewczynami, lecz nie na poważnie. Do czasu, aż poznał Lenę. Ach ... znowu ta Lena.
- Trafiony, zatopiony! - wydarł się na całe gardło Wank wybudzając osiemnastolatka z zadumy. Andi podniósł wzrok na bruneta, który zadowolony skakał wokół Severina podnoszącego się z zaspy. Z ust blondyna wydobywały się przekleństwa pod adresem Wanka, czyli wiadome było kto go tak urządził.
Wellinger jedynie pokręcił z politowaniem głową i zrównał się z Marinusem i Richardem. Był najmłodszy z całej kadry, a dość często miał wrażenie jakby było odwrotnie. Całą grupą zbliżyli się do kół olimpijskich, które postawiono na tle ośnieżonych gór. Działały one na sportowców jak plac zabaw dla dzieci. Nie inaczej było w tej chwili. Wank z Severinem z radosnym piskiem rzucili się w stronę kolorowej konstrukcji, po czym zaczęli się po niej wspinać.
- Żebyście mi tylko nie pospadali! - wrzasnął Schuster. - Są jeszcze dwa konkursy, a ze złamanymi karkami nie bardzo mi pomożecie! - jednak jego słowa nie bardzo poskutkowały, ponieważ Wank wspiął się na samą górę, po czym zaczął wymachiwać rękoma wydając z siebie dość dziwne dźwięki.
- Jestem panem tego świata! - skoczkowie zaśmiali się na to wyznanie, po czym ze śmiechem również zaczęli się wspinać. Trener z ciężkim westchnieniem położył dłonie na biodrach i obserwował swoich podopiecznych. Traktował ich jak dzieci, ale nie dziwne skoro tak właśnie się zachowywali. Był ich opiekunem, mentorem. Gdy mieli złe humory, on również chodził jak struty, z kolei gdy byli zadowoleni, pozwalał im na chwilę szaleństwa. Jak teraz. Uśmiechnął się pod nosem widząc jak z iskrami w oczach pozując do zdjęć. Byli taką małą rodziną. I choć czasem ich pomysły go przerażały, próbował jakoś to zrozumieć. W końcu sam był kiedyś młody.
- Trenerze, zapraszamy do zdjęcia! - zawołał Severin wymachując aparatem. Dopiero teraz Schuster zauważył Wanka zwisającego nogami z niebieskiego koła. Jedynie jęknął przeciągle i ciężkim krokiem zbliżył się do nich.
- Andreas przestań udawać małpę! - warknął, mimo że widok był rozbrajający. Wank z gracją wrócił do normalnej postawy, co zdecydowanie uspokoiło skołatane serce niemieckiego trenera. Mógł w spokoju uwiecznić swój uśmiech na zdjęciu ze swoimi podopiecznymi.
***
Lena również nie mogła spać tej nocy. Za dużo myśli kotłowało się w jej głowie. Czuła się zawstydzona tym, co się wydarzyło kilka godzin wcześniej. Nie rozumiała jak mogła do tego dopuścić. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się jej całować w ten sposób chłopaka, którego nie znała nawet tygodnia! No ok, to on ją pocałował, ale ona wcale bierna nie była. Wprost przeciwnie! I mimo że młody skoczek całował niesamowicie, musiała jak najszybciej o tym zapomnieć i najlepiej nie pokazywać się mu na oczy.
Bo co mógł sobie o niej pomyśleć? Głupia fanka, której trafiła się okazja. Kto wie, może on raczył pocałunkami dziewczyny po każdym konkursie. A ona ... była kolejna. W końcu wpadali na siebie dość często, co było dość dziwne. W przeznaczenia i tego typu głupoty nawet nie chciała wierzyć. To tylko wymysł romantyków, a ona raczej stąpała twardo po ziemi. Przynajmniej do wczoraj ...
I chociaż chciała z całej siły zrobić z Andreasa kobieciarza, nie bardzo jej to wychodziło. To nie pasowała do niego. Jej umysł nie chciał w ten sposób o nim myśleć! Nie chciał ...
- Hej piękna! - obok niej niespodziewanie usiadła Katrin z szerokim uśmiechem, po czym wepchała się pod koc. Dzień był piękny. Ciepłe słońce iskrzyło się w nieskazitelnie białym śniegu. Lena do tej pory podziwiała ten widok samotnie, siedząc na tarasie pod grubym pledem, do chwili kiedy pojawiła się jej współlokatorka. Szatynka była jej za to bardzo wdzięczna. Przynajmniej nie będzie musiała rozmyślać o Wellingerze.
- Dzień dobry. Wyspałaś się? - zagadnęła.
- Hmm powiedzmy. - westchnęła uśmiechając się tajemniczo. - Moja współlokatorka wierciła się na swoim łóżku całą noc, przez co jej łóżko wydawało przerażające dźwięki. Pewnie coś ją trapi i chciałabym, aby mi się wygadała. - spojrzała na nią porozumiewawczo. Lena zawstydziła się momentalnie rzucając w przestrzeń ciche przepraszam. - Więc? Powiesz mi o chodzi?
Lena spojrzała przed siebie, na ośnieżone góry na których tle stała skocznia narciarska. Czuła potrzebę zrzucenia z siebie tego ciężkiego ciężaru, ale za dużo tajemnic miała przed Katrin. Sprawa z Liną, pierwsza pomoc wobec Wanka i Wellingera, Bastian no i pocałunek z niebieskookim.
- Długo by opowiadać. - machnęła dłonią mając nadzieję że Katrin odpuści. Ale dziewczyna zaciekawiła się jeszcze bardziej, po czym zaproponowała szatynce spacer. Tak ... to odpowiedni moment. Nie mogła tego dłużej dusić w sobie. Nie mogła udawać kogoś innego, ponieważ była sobą. A Katrin była chyba najodpowiedniejszą osobą do zwierzeń. Lena czuła że ona ją zrozumie.
Dziewczyny brnęły ramię w ramię przez śnieg. Katrin w skupieniu słuchała opowieści swojej współlokatorki. Kilka razy chciała się wtrącić, skomentować, ale milczała. Mijały sekundy, minuty, aż niespodziewanie opowieść Leny trwała ponad godzinę. Po wszystkim dziewczyna wypuściła powietrze z płuc i usiadła ciężko na śniegu.
- Czyli masz na imię Lena, nie Lina ... - zaczęła ostrożnie Katrin. - I ... całowałaś się z Wellingerem? - szepnęła konspiracyjnie z cwaniackim uśmiechem. Lena niepewnie pokiwała głową. - Ty szczęściaro! Powinnaś podziękować siostrze. - usiadła obok niej biorąc w dłonie trochę śniegu i formując z niego kulkę.
- Daj spokój.
- Jak całuje? - oczy szalonej dziewczyny zabłysły. Lena poczuła jak się rumieni, więc spuściła głowę w dół, zakrywając twarz włosami. - Czyli nieziemsko. - westchnęła.
- Serio sądziłam że inaczej zareagujesz na moją historię ...
- Lina ... znaczy Lena! - szybko się poprawiła. - Nie obchodzi mnie Twoja przeszłość. Lubię Cię taką jaką jesteś. Owszem jesteś dziwna, teraz wiem czemu, ale to właśnie w Tobie jest fajne ... naturalne! Na prawdę cieszę się, że zdecydowałaś się akurat mi wyznać wszystko i to doceniam. - uśmiechnęła się delikatnie co Lena odwzajemniła. Poczuła nagle że znalazła przyjaciółkę. Bratnią duszę, której może powiedzieć wszystko co jej leży na sercu. - Nie musisz udawać siostry, na prawdę. Bądź sobą.
- Dziękuję. Za wszystko.
- Czasami zdarza mi się powiedzieć coś mądrego. - zaśmiała się serdecznie. - Ale mówisz że dzięki mojej gorączce mogłaś opatrywać Wellingera ...
***
Wieczorem skoczkowie urządzili sobie partię bilarda. Andreasowi na szczęście udało się wymigać, więc czym prędzej udał się do swojego pokoju. Usiadł wygodnie na łóżku, a na kolanach położył laptopa. Z nadzieją włączył urządzenie mając nadzieję, że zastanie Jakoba na Skypie. I nie mylił się. Jego przyjaciel był dostępny, jakby czekał aż Wellinger łaskawie dorwie się do laptopa.
- No hej! - usłyszał radosny głos Jakoba, a przed oczami pojawiła się jego roześmiana twarz. - Myślałem, że już zapomniałeś o starym kumplu.
- Daj spokój. - zaśmiał się serdecznie. - Nie mam czasu, żeby podrapać się po tyłku, a co dopiero odezwać się do Ciebie, albo do rodziców. - westchnął podkładając sobie poduszkę pod plecy. - Treningi, treningi i treningi ... Schuster nas przegania z kąta w kąt. Nawet przygotował sobie specjalną listę z dwudziestoma punktami, podpunktów nie liczyłem. - dodał przypominając sobie o nieszczęsnym punkcie 11 b. Momentalnie przed oczami stanęła mu sylwetka Leny, znowu.
- Ześwirował. - Jakob wyszczerzył się do kamerki.
- Żebyś wiedział. Z Wankiem złamaliśmy jego najważniejszy punkt ... w sumie to nie ważne. - momentalnie przerwał przeczesując nerwowo włosy dłonią. Znowu. Znowu nieświadomie wplątał w rozmowę Lenę. Zaczynał powoli wariować przez tą dziewczynę.
- Co jest? - usłyszał po drugiej stronie. Przejrzał go. W sumie nie powinien się dziwić. Jakob znał go lepiej niż własna matka. Po to właśnie się do niego odezwał. Aby siłą z niego wyciągnął to, co uparcie trzymał w sobie. - Andreasie Wellingerze, synu ...
- Dobra daruj sobie. - westchnął przerywając przyjacielowi. Już on znał to słynne przemówienie Jakoba. - Schuster wymyślił taki dość zabawny punkt 11 b. Znaczy ... na początku wydawał nam się zabawny. Chodzi o to że nie możemy się zbliżać do dziewczyn. - Jakob parsknął śmiechem, ale to nie zraziło niebieskookiego. - Problem w tym, że przez Wanka wpadliśmy na jedną. Ma na imię Lena i ... no i całowałem się z nią wczoraj! - wyrzucił to z siebie, po czym ciężko oparł głowę o ścianę. Po drugiej stronie zapadła cisza. Jakob analizował na spokojnie to, co mu sam powiedział.
- Andi, tak bardzo brakuje Ci kobiety? - zaczął niepewnie, ale z twarzy nie schodziło mu rozbawienie. Wellinger zmroził go momentalnie wzrokiem. - No ok. Powaga. Czym się tak przejmujesz? Tylko się całowaliście, nie poprosiłeś jej przecież o rękę.
- Chodzi o to, że ... zaczynam wariować. - jęknął. - Wszędzie ją widzę! Wszystko mi się z nią kojarzy! Ten nieszczęsny punkt Schustera ... nawet jak patrzę na Wanka to mi się przypomina spotkanie z nią. - otarł dłonią zmęczoną twarz. Jakob czekał. - Wpadliśmy na siebie wczoraj, wyżaliła mi się na swojego byłego, a ja ... ja ją pocałowałem żeby on się poczuł zazdrosny, czaisz? Jak w tandetnym filmie.
- Andi ... to wskazuje na jedno. - Jakob zagryzł rozbawiony dolną wargę. Niebieskooki spojrzał na niego z nadzieją w oczach. - Wpadłeś. Zakochałeś się.
- Pojebało Cię ...
***
Tadam! Pojawił się Jakob. Znaczy ... no tak jakby się pojawił =D Dzisiaj rozdział przejściowy, na potrzeby historii. Troszkę w końcu się nazbierało informacji do wyjaśnienia, prawda? Za to kolejne dwa będą wręcz szalone, także już teraz na nie zapraszam i zachęcam do komentowania =)
I co najważniejsze ...
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI DNIA KOBIET! =)
Do kolejnej soboty! =)
Osiemnastolatek nie miał o dziwo apetytu. Na widok jedzenia żołądek podchodził mu do gardła. To śmieszne, bo jeszcze kilka godzin temu ryzykował swoje życie za hot-doga. Dłubał widelcem w talerzu spoglądając kątem oka na Marinusa, który brał do ręki kolejną z kolei kanapkę. Chociaż on mógł w spokoju jeść.
W głowie Andreasa była tylko jedna myśl. Lena. Jej oczy w które mógłby się wpatrywać godzinami, słodkie usta doprowadzające go do szaleństwa i zwinne ręce badające uważnie każdy mięsień jego klatki piersiowej. Na samo wspomnienie jej ciała, ocierającego się o niego samego, zamknął oczy i zacisnął dłoń na widelcu. Miał zapomnieć, tak się w końcu umówili, ale nie mógł! Cały czas pojawiała mu się przed oczami. Powoli zaczynał wręcz wariować!
Sam doprowadził do tej sytuacji. Chciał jej pomóc, odwdzięczyć się, ale nie aż tak! Miał to być niewinny nic nie znaczący pocałunek, ale niestety sytuacja wymknęła się z pod kontroli. Stracił panowanie nad sobą, nawet nie zauważył kiedy. Jeszcze to idiotyczne uczucie w brzuchu, przez które nie ma teraz apetytu!
- Andi, dobrze się czujesz? - jakby z oddali usłyszał głos Richarda. Uchylił delikatnie powieki i przeniósł na niego swój wzrok. Zatroskane spojrzenie kolegi przywróciło mu świadomość. Pokiwał energicznie głową i powrócił do jedzenia. Postanowił przełknąć chociaż trochę śniadania, aby nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń.
- Wygląda jakby się zakochał. - rzucił dobrą radą Severin, na co pozostała trójka skoczków utkwiła swoje spojrzenia w najmłodszym. Niebieskooki z wrażenia zaczął się krztusić zwracając na siebie uwagę całej jadalni. Wank momentalnie zerwał się z krzesła chcąc ratować przyjaciela. Złapał go za ręce i uniósł ku górze. Marinus również rzucił się w ich stronę klepiąc niebieskookiego po plecach.
- Nie zostawiaj mnie Andi! - starszy Andreas krzyknął z rozpaczą w głosie obserwując jak twarz Wellingera robi się czerwona. Na całe szczęście akcja ratunkowa przyniosła efekty i już po chwili osiemnastolatek mógł w spokoju oddychać. Przymknął oczy próbując dojść do siebie.
- Chcieliście mnie zabić. - wydyszał ciężko. Wank z obrażoną miną odwrócił się do niego plecami. Oczekiwał innej podzięki za uratowanie życia. Osiemnastolatek nie zwrócił jednak na to najmniejszej uwagi. Zakochał się? Też coś! Taką głupotę mógł palnąć jedynie Severin. No, albo Wank. To idealne w ich stylu! Andi wziął do ręki szklankę wody i upił kilka łyków. Na szczęście temat jego zakochanej duszy poszedł w niepamięć. Nie zamierzał się tłumaczyć przed tą bandą. Doskonale wiedział że Wank zaraz skojarzyłby fakty i z miną filozofa stwierdziłby, iż to Lena jest obiektem jego westchnień. Ale czy dużo by się pomylił? Oczywiście że ona ponosiła winę za jego rozkojarzenie. Ale żeby od razu się zakochać? Niedorzeczne.
Zaraz po śniadaniu trener kazał swoim podopiecznym stawić się przed hotelem. Zażartował nawet, aby złapali się za ręce i czekali na niego niczym mała przedszkolna grupa. Problem w tym, że Severin z Wankiem żartu nie zrozumieli, a jedynie zaczęli się wykłócać kto z kim ma iść w parze. Na całe szczęście zamieszanie jakoś udało się rozwiązać, więc skoczkowie wraz z trenerem i całym sztabem wybrali się na spacer po miasteczku.
Andi wlókł się na szarym końcu pochłonięty swoimi myślami. Miał ochotę na rozmowę, jednak nie potrafił otworzyć się przed swoimi kolegami z kadry. Wiedział że będą obchodzić się z nim jak z jajkiem, a on potrzebował kogoś, kto powie mu co tak na prawdę sądzi o tej dziwnej sytuacji bez owijania w bawełnę. Taką osobą był Jakob. Jego najlepszy przyjaciel. Jednak wiedział że rozmowa telefoniczna to nie to samo co dyskusja twarzą w twarz.
Z Jakobem nigdy nie mieli przed sobą tajemnic. Byli rówieśnikami, sąsiadami ... Andi nawet nie pamiętał, kiedy tak na prawdę poznał przyjaciela. W tej chwili wydawało mu się że był przy nim przez całe osiemnastoletnie życie. Przed wyjazdem do Rosji, tak jak zawsze, życzył mu sukcesu, aby mogli później wspólnie go świętować. Kiedy ostatni raz rozmawiali? Andi westchnął. Sześć dni bez bezsensownej rozmowy z Jakobem to jak wieczność. Brzmi trochę jak rozstanie pary kochanków, jednak prawdziwa przyjaźń to mocniejsza więź.
A właśnie ... czy Andi kiedykolwiek tęsknił za jakąkolwiek dziewczyną? Nie. Nie miał za kim. Tęsknił za mamą, siostrami, ale żeby za inną przedstawicielką płci pięknej? Dawniej była Cathy. Niebieskooki kochał się w niej już jako dwunastolatek. Śliczna blondynka o szarych oczach, wiecznie uśmiechnięta. Na początku nie zwracała na niego uwagi, bo nic w nim nie było ciekawego. Tak przynajmniej mu się wydawało. Wyrośnięty, chuderlawy podlotek skaczący na dwóch deskach. Nic specjalnego. Dopiero potem zaczęła się przy nim kręcić, aż zostali parą. Niestety, Andi za późno zrozumiał że Cathy poczuła do niego sympatię wraz z jego pierwszymi sukcesami w skokach. Pierwsza miłość, pierwsze złamane serce i co najważniejsze ... nauka na przyszłość. Obiecał sobie wówczas, że nigdy więcej nie popełni tego samego błędu. Interesował się dziewczynami, lecz nie na poważnie. Do czasu, aż poznał Lenę. Ach ... znowu ta Lena.
- Trafiony, zatopiony! - wydarł się na całe gardło Wank wybudzając osiemnastolatka z zadumy. Andi podniósł wzrok na bruneta, który zadowolony skakał wokół Severina podnoszącego się z zaspy. Z ust blondyna wydobywały się przekleństwa pod adresem Wanka, czyli wiadome było kto go tak urządził.
Wellinger jedynie pokręcił z politowaniem głową i zrównał się z Marinusem i Richardem. Był najmłodszy z całej kadry, a dość często miał wrażenie jakby było odwrotnie. Całą grupą zbliżyli się do kół olimpijskich, które postawiono na tle ośnieżonych gór. Działały one na sportowców jak plac zabaw dla dzieci. Nie inaczej było w tej chwili. Wank z Severinem z radosnym piskiem rzucili się w stronę kolorowej konstrukcji, po czym zaczęli się po niej wspinać.
- Żebyście mi tylko nie pospadali! - wrzasnął Schuster. - Są jeszcze dwa konkursy, a ze złamanymi karkami nie bardzo mi pomożecie! - jednak jego słowa nie bardzo poskutkowały, ponieważ Wank wspiął się na samą górę, po czym zaczął wymachiwać rękoma wydając z siebie dość dziwne dźwięki.
- Jestem panem tego świata! - skoczkowie zaśmiali się na to wyznanie, po czym ze śmiechem również zaczęli się wspinać. Trener z ciężkim westchnieniem położył dłonie na biodrach i obserwował swoich podopiecznych. Traktował ich jak dzieci, ale nie dziwne skoro tak właśnie się zachowywali. Był ich opiekunem, mentorem. Gdy mieli złe humory, on również chodził jak struty, z kolei gdy byli zadowoleni, pozwalał im na chwilę szaleństwa. Jak teraz. Uśmiechnął się pod nosem widząc jak z iskrami w oczach pozując do zdjęć. Byli taką małą rodziną. I choć czasem ich pomysły go przerażały, próbował jakoś to zrozumieć. W końcu sam był kiedyś młody.
- Trenerze, zapraszamy do zdjęcia! - zawołał Severin wymachując aparatem. Dopiero teraz Schuster zauważył Wanka zwisającego nogami z niebieskiego koła. Jedynie jęknął przeciągle i ciężkim krokiem zbliżył się do nich.
- Andreas przestań udawać małpę! - warknął, mimo że widok był rozbrajający. Wank z gracją wrócił do normalnej postawy, co zdecydowanie uspokoiło skołatane serce niemieckiego trenera. Mógł w spokoju uwiecznić swój uśmiech na zdjęciu ze swoimi podopiecznymi.
***
Lena również nie mogła spać tej nocy. Za dużo myśli kotłowało się w jej głowie. Czuła się zawstydzona tym, co się wydarzyło kilka godzin wcześniej. Nie rozumiała jak mogła do tego dopuścić. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się jej całować w ten sposób chłopaka, którego nie znała nawet tygodnia! No ok, to on ją pocałował, ale ona wcale bierna nie była. Wprost przeciwnie! I mimo że młody skoczek całował niesamowicie, musiała jak najszybciej o tym zapomnieć i najlepiej nie pokazywać się mu na oczy.
Bo co mógł sobie o niej pomyśleć? Głupia fanka, której trafiła się okazja. Kto wie, może on raczył pocałunkami dziewczyny po każdym konkursie. A ona ... była kolejna. W końcu wpadali na siebie dość często, co było dość dziwne. W przeznaczenia i tego typu głupoty nawet nie chciała wierzyć. To tylko wymysł romantyków, a ona raczej stąpała twardo po ziemi. Przynajmniej do wczoraj ...
I chociaż chciała z całej siły zrobić z Andreasa kobieciarza, nie bardzo jej to wychodziło. To nie pasowała do niego. Jej umysł nie chciał w ten sposób o nim myśleć! Nie chciał ...
- Hej piękna! - obok niej niespodziewanie usiadła Katrin z szerokim uśmiechem, po czym wepchała się pod koc. Dzień był piękny. Ciepłe słońce iskrzyło się w nieskazitelnie białym śniegu. Lena do tej pory podziwiała ten widok samotnie, siedząc na tarasie pod grubym pledem, do chwili kiedy pojawiła się jej współlokatorka. Szatynka była jej za to bardzo wdzięczna. Przynajmniej nie będzie musiała rozmyślać o Wellingerze.
- Dzień dobry. Wyspałaś się? - zagadnęła.
- Hmm powiedzmy. - westchnęła uśmiechając się tajemniczo. - Moja współlokatorka wierciła się na swoim łóżku całą noc, przez co jej łóżko wydawało przerażające dźwięki. Pewnie coś ją trapi i chciałabym, aby mi się wygadała. - spojrzała na nią porozumiewawczo. Lena zawstydziła się momentalnie rzucając w przestrzeń ciche przepraszam. - Więc? Powiesz mi o chodzi?
Lena spojrzała przed siebie, na ośnieżone góry na których tle stała skocznia narciarska. Czuła potrzebę zrzucenia z siebie tego ciężkiego ciężaru, ale za dużo tajemnic miała przed Katrin. Sprawa z Liną, pierwsza pomoc wobec Wanka i Wellingera, Bastian no i pocałunek z niebieskookim.
- Długo by opowiadać. - machnęła dłonią mając nadzieję że Katrin odpuści. Ale dziewczyna zaciekawiła się jeszcze bardziej, po czym zaproponowała szatynce spacer. Tak ... to odpowiedni moment. Nie mogła tego dłużej dusić w sobie. Nie mogła udawać kogoś innego, ponieważ była sobą. A Katrin była chyba najodpowiedniejszą osobą do zwierzeń. Lena czuła że ona ją zrozumie.
Dziewczyny brnęły ramię w ramię przez śnieg. Katrin w skupieniu słuchała opowieści swojej współlokatorki. Kilka razy chciała się wtrącić, skomentować, ale milczała. Mijały sekundy, minuty, aż niespodziewanie opowieść Leny trwała ponad godzinę. Po wszystkim dziewczyna wypuściła powietrze z płuc i usiadła ciężko na śniegu.
- Czyli masz na imię Lena, nie Lina ... - zaczęła ostrożnie Katrin. - I ... całowałaś się z Wellingerem? - szepnęła konspiracyjnie z cwaniackim uśmiechem. Lena niepewnie pokiwała głową. - Ty szczęściaro! Powinnaś podziękować siostrze. - usiadła obok niej biorąc w dłonie trochę śniegu i formując z niego kulkę.
- Daj spokój.
- Jak całuje? - oczy szalonej dziewczyny zabłysły. Lena poczuła jak się rumieni, więc spuściła głowę w dół, zakrywając twarz włosami. - Czyli nieziemsko. - westchnęła.
- Serio sądziłam że inaczej zareagujesz na moją historię ...
- Lina ... znaczy Lena! - szybko się poprawiła. - Nie obchodzi mnie Twoja przeszłość. Lubię Cię taką jaką jesteś. Owszem jesteś dziwna, teraz wiem czemu, ale to właśnie w Tobie jest fajne ... naturalne! Na prawdę cieszę się, że zdecydowałaś się akurat mi wyznać wszystko i to doceniam. - uśmiechnęła się delikatnie co Lena odwzajemniła. Poczuła nagle że znalazła przyjaciółkę. Bratnią duszę, której może powiedzieć wszystko co jej leży na sercu. - Nie musisz udawać siostry, na prawdę. Bądź sobą.
- Dziękuję. Za wszystko.
- Czasami zdarza mi się powiedzieć coś mądrego. - zaśmiała się serdecznie. - Ale mówisz że dzięki mojej gorączce mogłaś opatrywać Wellingera ...
***
Wieczorem skoczkowie urządzili sobie partię bilarda. Andreasowi na szczęście udało się wymigać, więc czym prędzej udał się do swojego pokoju. Usiadł wygodnie na łóżku, a na kolanach położył laptopa. Z nadzieją włączył urządzenie mając nadzieję, że zastanie Jakoba na Skypie. I nie mylił się. Jego przyjaciel był dostępny, jakby czekał aż Wellinger łaskawie dorwie się do laptopa.
- No hej! - usłyszał radosny głos Jakoba, a przed oczami pojawiła się jego roześmiana twarz. - Myślałem, że już zapomniałeś o starym kumplu.
- Daj spokój. - zaśmiał się serdecznie. - Nie mam czasu, żeby podrapać się po tyłku, a co dopiero odezwać się do Ciebie, albo do rodziców. - westchnął podkładając sobie poduszkę pod plecy. - Treningi, treningi i treningi ... Schuster nas przegania z kąta w kąt. Nawet przygotował sobie specjalną listę z dwudziestoma punktami, podpunktów nie liczyłem. - dodał przypominając sobie o nieszczęsnym punkcie 11 b. Momentalnie przed oczami stanęła mu sylwetka Leny, znowu.
- Ześwirował. - Jakob wyszczerzył się do kamerki.
- Żebyś wiedział. Z Wankiem złamaliśmy jego najważniejszy punkt ... w sumie to nie ważne. - momentalnie przerwał przeczesując nerwowo włosy dłonią. Znowu. Znowu nieświadomie wplątał w rozmowę Lenę. Zaczynał powoli wariować przez tą dziewczynę.
- Co jest? - usłyszał po drugiej stronie. Przejrzał go. W sumie nie powinien się dziwić. Jakob znał go lepiej niż własna matka. Po to właśnie się do niego odezwał. Aby siłą z niego wyciągnął to, co uparcie trzymał w sobie. - Andreasie Wellingerze, synu ...
- Dobra daruj sobie. - westchnął przerywając przyjacielowi. Już on znał to słynne przemówienie Jakoba. - Schuster wymyślił taki dość zabawny punkt 11 b. Znaczy ... na początku wydawał nam się zabawny. Chodzi o to że nie możemy się zbliżać do dziewczyn. - Jakob parsknął śmiechem, ale to nie zraziło niebieskookiego. - Problem w tym, że przez Wanka wpadliśmy na jedną. Ma na imię Lena i ... no i całowałem się z nią wczoraj! - wyrzucił to z siebie, po czym ciężko oparł głowę o ścianę. Po drugiej stronie zapadła cisza. Jakob analizował na spokojnie to, co mu sam powiedział.
- Andi, tak bardzo brakuje Ci kobiety? - zaczął niepewnie, ale z twarzy nie schodziło mu rozbawienie. Wellinger zmroził go momentalnie wzrokiem. - No ok. Powaga. Czym się tak przejmujesz? Tylko się całowaliście, nie poprosiłeś jej przecież o rękę.
- Chodzi o to, że ... zaczynam wariować. - jęknął. - Wszędzie ją widzę! Wszystko mi się z nią kojarzy! Ten nieszczęsny punkt Schustera ... nawet jak patrzę na Wanka to mi się przypomina spotkanie z nią. - otarł dłonią zmęczoną twarz. Jakob czekał. - Wpadliśmy na siebie wczoraj, wyżaliła mi się na swojego byłego, a ja ... ja ją pocałowałem żeby on się poczuł zazdrosny, czaisz? Jak w tandetnym filmie.
- Andi ... to wskazuje na jedno. - Jakob zagryzł rozbawiony dolną wargę. Niebieskooki spojrzał na niego z nadzieją w oczach. - Wpadłeś. Zakochałeś się.
- Pojebało Cię ...
***
Tadam! Pojawił się Jakob. Znaczy ... no tak jakby się pojawił =D Dzisiaj rozdział przejściowy, na potrzeby historii. Troszkę w końcu się nazbierało informacji do wyjaśnienia, prawda? Za to kolejne dwa będą wręcz szalone, także już teraz na nie zapraszam i zachęcam do komentowania =)
I co najważniejsze ...
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI DNIA KOBIET! =)
Do kolejnej soboty! =)
Jaki przejściowy, co Ty mi tu gadasz? :D No więc tak, oboje chcieli zapomnieć, ale coś im to nie wychodzi! Andi spać nie może, jeść nie może i wszystko mu się kojarzy z Leną. Boże, nawet Wanki? :D No i żadne zaprzeczanie...Nic mu to nie da! Wpadł i to jak śliwka w kompot tylko, że sam boi się do tego przyznać ;) Ale racja, rozmowa z przyjacielem dobra na wszystko! Zawsze to lepiej jak się ma komu wygadać. Od razu człowiek czuje się lżej ;) Tak samo jak Lena, która odważyła się powiedzieć Katrin prawdę. Cieszę się z tego bardzo, bo przynajmniej nie musi już dusić tego w sobie. A Katrin wygląda na osobę, której można zaufać ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że oni Andiego nie zabili swoją akcją ratunkową :D hahahaha :D wiesz, że padłam jak przeczytałam o Wanku zwisającym z koła olimpijskiego, wiesz dobrze :D hahaha :D
Ach ten trenero, taki ojciec dobry ^^
No i ten...
Buziaki ;*
Jestem, przeczytałam i jestem zachwycona ^^ Ty piszesz, że to przejściowy rozdział, ale ja się nie zgadzam, bo przejściowe rozdziały są nudne, ociekają takim bezsensowym ględzeniem, jakie możesz spotkać u mnie. Tymczasem twój taki nie był.
OdpowiedzUsuńCóż, biedna Lina. Widocznie obie siostry zainteresował ten sam typek. Z tym, że to Lena miała szczęście go lepiej poznać. Jej siostra ma dobre przeczucia, ale jestem ciekawa, co by powiedziała, gdyby wiedziała, co tak naprawdę dzieje się w życiu Leny!
No to Andi nam chyba ostatecznie przepadł. Może on nie chce się do tego przyznać, ale wszyscy wiemy jak jest ^^
Chłopak spać nie może, jeść nie może, a obraz dziewczyny wciąż go prześladuje, tak samo jak wspomnienia o niej. No typowe symptomy zakochania! Ale co ja tam wiem ^^ Gdyby to były tylko moje przypuszczenia to bym się zamknęła i grzecznie poczekała na dalszy rozwój wypadków. Jednak dziwne zachowanie zauważyli też jego koledzy, a on zupełnie niepotrzebnie się wypiera. Przecież to wyjdzie na jaw prędzej czy później. Niby miał o niej zapomnieć, ale zbyt dobrze mu to nie wychodzi. Dobrze, że w końcu doszedł do wniosku, że powinien z kimś pogadać. Może w ten sposób jakoś poukłada sobie to w głowie i dojdzie do prawidłowych wniosków. No, a Jacob to świetny przyjaciel. Tzn. pewnie nie rozwiał wątpliwości chłopaka, ale chciał pomóc, bo widział, że kumpla coś trapi. Ciekawe na ile mu się to udało...
Severin i Wank to moi ulubieńcy ^^ Oni są rozkoszni niczym małe dzieci. Nie no dobra, może to nie jest najlepsze porównanie, ale są tacy zabawni, że nie da się ich nie kochać. Najpierw ta akcja ratunkowa Andiego podczas śniadania, a potem wspinaczka na koła olimpijskie, haha :D Co ten biedny trener musi z nimi przeżywać!
Lena też nie może wyrzucić z głowy spotkania z Andim. Dobrze, że porozmawiała z Katrin. Dziewczyna ma rację, współlokatorka jest najlepszą osobą, której może powierzyć swoje sekrety. Myślę, że ta rozmowa dużo jej dała. Pozwoliła zrzucić ciężar tajemnicy z ramion.
Czekam na kolejne rozdziały!
Pozdrawiam :*
świetny ♥ oboje chcą zapomnieć ale coś im to nie wychodzi, ciekawe jak potoczy sie dalej ta historia :D
OdpowiedzUsuńzakochany Andi <33
OdpowiedzUsuńja tylko czekam na moment, jak Lina wkroczy do akcji... będzie taki miłosny kocioł, że aż się będą iskry sypały :D
Pozdrawiam, M :**
Jejku kobieto. Jak to mam czekać tydzień na następny?
OdpowiedzUsuńNo ale dobra. Welli sie zakochał. Welli się zakochał. Mogłabym tak w kółko, ale to by było wkurzające. Jak on przez nią jeść nawet nie może, to musi być poważne.
I kurde. Lina też się kocha w Wellim. Boję się co z tego wyniknie.
Wank mnie tutaj rozbraja. Oni na prawdę chcieli się za rączki trzymać? Serio? I ten się jeszcze jak małpa zachowuje. Cały Wank.
Buziaki :**
Bardzo spodobał mi się twój blog, dlatego postanowiłam nominować go do Liebster Blog Award na moim: http://skokwprzeznaczenie.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńBoskie boskie boski *.*
OdpowiedzUsuńWank to zawsze cos odwali haha
Severin z jakim tekstem wywalil...chcial nam zabic Wellingera! To niewybaczalne xd
Jakob...a to bardzo mily chlopaczyna ;D przyjacielska rozmowa zawsze spoko hihihihi. Welli wpadl po uszy tadaaam!
A Lena, dobrze ze sie komus przyznala :d
czekam na nowosc :* +z zyczeniami to nawzajem :*
Buziaki!
Inszaaa
Osz kurde! Zakochany Wellinger *-* Świetny ten rozdział i nie jest przejściowy, bo jak napisała jedna z wcześniejszych czytelniczek są one nudne, a ten na pewno taki nie był!
OdpowiedzUsuńCzekam na więceeej! <3
Krótko.
OdpowiedzUsuńJeśli tak wygląda rozdział przejściowy w Twoim wykonaniu, to boję się tych dwóch kolejnych. Boję się, ale jednocześnie czekam z niecierpliwością na nie. I mam nadzieje, że zdołam pojawić się bez spóźnienia :-(
Pozdrawiam Marzyielka
U mnie też nowość, jeśli masz ochotę --> http://the--bittersweet--life.blogspot.com
Po siedmiu próbach odtworzenia kodu przy komentarzu, wreszcie udało mi się dodać. Błagam zlikwiduj tę konieczność :-)
UsuńJeżeli ten rozdział jest przejściowy, to ja czekam na właściwą akcję :D nareszcie udało mi się w ramach nadrabiania zaległości na blogach dotrzeć do Ciebie... rozdział bardzo mi się podobał, Andi jak zwykle genialny :D czekam na next i zapraszam na czwarty do mnie ;) pozdrawiam serdecznie ;*
OdpowiedzUsuń