sobota, 15 marca 2014

7. Pani Lena Wank.

Z samego rana, w Walentynki, Lena wraz z Katrin wracały jak co dzień z baru szybkiej obsługi z prowizorycznym śniadaniem w rękach. Okazało się, że nie tylko szatynce nie smakują posiłki w schronisku. Jej współlokatorka, choć niewybredna, skapitulowała po trzech dniach. Od tamtej pory codziennie rano odwiedzały bar.
Co się zmieniło w życiu Leny w ciągu ostatnich trzech dni? Nic. Unikała Wellingera jak tylko mogła, co nie było wcale trudnym zadaniem. Skoczkowie skupili się raczej na treningach, a ich kibice spędzali miło czas na rozrywkach, które zapewniała im Krasna Polana. Oczywiście szatynka nie zapomniała o nocnym incydencie, próbowała jednak nie analizować go całą dobę. Dzięki nowym znajomym oraz rozkwitającej się przyjaźni z Katrin, bawiła się świetnie.
O dziwo miała przyjemność spotykać innych sportowców.
Na przykład w tej chwili mijała je dwójka austriackich skoczków. Młodzi mężczyźni śmiali się donośnie czytając jakąś bzdurną ulotkę. Lena, która była douczona dzięki Katrin, rozpoznała w nich Dietharta oraz Hayböcka. I właśnie ten ostatni został pchnięty przez niższego kolegę wprost na szatynkę. Tylko dzięki jego refleksowi nie wylądowali wspólnie na śniegu. Jednak sytuacja była dość niezręczna ponieważ dłonie skoczka spoczęły na biodrach Leny. Byli zbyt blisko siebie. Za blisko. Szatynka musiała przyznać, że chłopak był przystojny, ale ... no właśnie. Odepchnęła go szybko od siebie.
- Przepraszam. - mruknął zawstydzony.
- To nie Twoja wina. - zauważyła Katrin zakładając ręce na piersi. - Przykre że musisz przebywać w otoczeniu przedszkolaków. - tu spojrzała wymownie na Dietharta, który był sprawcą całej sytuacji. Skoczek nic sobie jednak nie zrobił ze słów dziewczyny, a jedynie wyszczerzył się szerzej.
- Michi po prostu szuka żony. - wzruszył ramionami wymachując ulotką z której przez ostatnie minuty mieli ubaw. Hayböck jedynie zmierzył go morderczym wzrokiem.
- Sam sobie znajdź. - warknął.
- Powątpiewam czy znajdzie się taka naiwna. - dodała Katrin wywołując wybuch śmiechu u pozostałej dwójki. Oczywiście wyjątkiem był sam Thomas, któremu mina momentalnie zrzedła. - Chodź Lena. - pociągnęła rozbawioną szatynkę za sobą. Nie uszły jednak kilku kroków, ponieważ zostały zatrzymane przez Hayböcka, który nagle przed nimi wyrósł.
- Wesołych Walentynek. - uśmiechnął się do nich delikatnie i podał dwa małe lizaki w kształcie serc. Mile zaskoczone dziewczyny mruknęły pod nosami podziękowania. - I przepraszam za niego. - wskazał głową na kolegę, który gwizdał pod nosem jedynie sobie znaną melodyjkę. Lena już otwierała usta, aby coś powiedzieć jednak znów ubiegła ją Katrin rzucając luzackie spoko. - To cześć. - rzucił wymijając je.
- A jak idziesz na poszukiwania żony, to nie bierz ze sobą tej niedorobionej przyzwoitki! - zawołała za nim współlokatorka Leny.
- A jakby go nie było? To znalazłbym? - uśmiechnął się szeroko skupiając wzrok na szatynce. Osiemnastolatka speszyła się niczym podlotek, po czym kopnęła delikatnie Katrin w kostkę, dając znak, aby uratowała sytuację. W końcu sama go zaczepiała. To nie ona chciała z nim flirtować. Co to, to nie!
- Zajęta! - wskazała palcem na grzywkę Leny gdzie widniały pasemka w kolorze niemieckiej flagi, po czym odwróciła się na pięcie. Szatynka momentalnie ruszyła jej śladem nawet się nie oglądając. - Masz branie na tych Igrzyskach, aż jestem zazdrosna. - zaśmiała się serdecznie.
- Daj spokój, to były tylko żarty. - wytknęła jej język.
- Jasne! - znów zaniosła się śmiechem podnosząc coś z ziemi. Okazało się, że była to siostra bliźniaczka ulotki, z której ubaw mieli Austriacy. - Ha! Już wiem o co chodziło z tą żoną ...

W tym samym czasie niemieccy skoczkowie siedzieli wspólnie przy stoliku w hotelowej jadalni, spożywając śniadanie. Wokół nich panowała dziwna cisza. Wszyscy byli skupieni na dzisiejszych kwalifikacjach. Ostatnie dni spędzili na trenowaniu, całkowicie zapominając o jakichkolwiek rozrywkach. Nawet Wank odpuścił sobie opowiadanie dowcipów, po tym jak się dowiedział, że nie wystąpi w jutrzejszym konkursie. Był zawiedziony, mimo że od początku był przygotowany na taką sytuację. Jego młodszy kolega, imiennik, chciał jakoś poprawić mu humor, jednak nie miał zielonego pojęcia w jaki sposób to uczynić. Bo przecież przygnębiony Wank to coś gorszego niż choroba wściekłych krów.
Wellinger odprowadził wzrokiem Richarda, który odniósł swój pusty talerz do specjalnego okienka. Dzięki gęstej atmosferze, która zapanowała pomiędzy nimi, zapomniał o swoich problemach i rozterkach. Już nie rozmyślał rzeczowo nad rozmową z Jakobem, ani o sytuacji z Leną. Skupił się całkowicie na Igrzyskach.
- Widzieliście? - ciszę przerwał Freitag wymachują ni to czerwoną, ni brązową ulotką. Usiadł na swoim miejscu, a pozostała czwórka utkwiła w nim swoje spojrzenia. - Szybkie małżeństwo. - zaczął czytać. - Dzisiaj każdy może wziął fałszywy ślub z jakąkolwiek osobą, nieskończoną ilość razy.
- Pokaż. - Severin wyrwał mu ulotkę, po czym zmarszczył czoło. - Wkręcasz nas. Przecież to jest po rosyjsku, a ty nie umiesz czytać po rosyjsku! - wytknął mu język. - Którego z nas w ten sposób chciałeś naciągnąć na małżeństwo z Tobą?
- Na pewno nie Ciebie idioto. - warknął wyrywając mu małe ogłoszenie. - Po za tym na dole jest po angielsku, ale nie jesteś zbyt inteligentny, więc nie zauważyłeś. - zironizował, po czym zaczął czytać dalej. - Za to o 20:00 w klubie obędą się trzyminutowe szybkie randki ... szybkie randki? - zmarszczył czoło.
- Gdzieś się z tym spotkałem. - zauważył Marinus popijając swój sok. - Dziewczyny siedzą przy stolikach, faceci się przysiadają na trzy minuty, rozmawiają, a potem rozbrzmiewa dźwięk specjalnego dzwonka, wstają i idą do innej. I tak cały czas. - wzruszył ramionami. Pozostali zmierzyli się zaskoczonymi spojrzeniami.
- To bez sensu. - zauważył niebieskooki.
- Niby tak, ale można w krótkim czasie zaliczyć dużo lasek. - pierwszy raz od kilku godzin Wank wyszczerzył się szeroko, co niezmiernie ucieszyło jego kolegów. - Myślicie że trener nas puści? Mnie powinien i tak jutro nie skacze. Za to może kogoś poznam. - zatarł zadowolony swoje dłonie. - Tylko z kim się tu ożenić. Andi? Nie chciałbyś takiego męża? - zwrócił się do Wellingera poruszając brwiami.
- Wybacz Wanki, ale nie pociągają mnie faceci. - zaśmiał się pod nosem. - A ty niestety nie jesteś wyjątkiem. Może i coś tam w sobie masz ale ...
- Wolisz Lenę. Spoko. - machnął ręką dumając nad czymś. Niestety, ale tym razem to on dopuścił do tego, że osiemnastolatek się zachłysnął. Na całe szczęście obyło się bez profesjonalnej pierwszej pomocy. Andi dość szybko złapał powietrze i zaczął spokojnie oddychać.
- Mam obawy co do tego, czy powrócę do domu cały i zdrowy. - mruknął pod nosem. - Nie dość, że czuję się przez was zdemoralizowany to jeszcze czyhacie na moje zdrowie i życie. - nikt się jednak jego słowami nie przejął. Richard poszedł do swojego pokoju nadal studiując ulotkę, Severin skupiony był na swoim talerzu, a z kolei Marinus zawzięcie pisał wiadomość tekstową do swojej dziewczyny. Jedynie Wank szczerzył się jak głupi do sera. Wellinger zaczął żałować, że jeszcze kilka minut temu martwił się o stan starszego kolegi. - Nie ma żadnej Leny. - warknął.
- Na pewno? - Wank uniósł brew ku górze, a gdy niebieskooki energicznie pokiwał głową rzucił. - W takim razie wiem z kim wezmę ślub ...

Było już południe gdy dziewczyny oparte o balustradę tarasu ogrzewały swoje twarze w ciepłych promieniach słońca. Pogoda tego dnia również dopisywała, tak jak i ich humory. Lena z Katrin całą drogę powrotną śmiały się z ulotki. Organizatorzy mieli na prawdę szalone pomysły. Szybkie śluby i to obojętnie z kim, oraz nieskończoną ilość razy. Do tego próba oświadczyn 
Hayböcka oraz przyzwoitka w postaci Dietharta. A to dopiero było południe! Strach myśleć co jeszcze się wydarzy. No właśnie ...
Lena wpatrywała się w czubki drzew gdy poczuła jak Katrin ją szturcha łokciem. Zmarszczyła czoło spoglądając na współlokatorkę. Rozbawiona dziewczyna wskazała jedynie głową kierunek, w który chciała aby zerknęła szatynka. Usłuchana osiemnastolatka spełniła tą prośbę, po czym momentalnie zamarła. W stronę ich schroniska szli Wank oraz Wellinger. Na widok tego drugiego Lena straciła chwilowo dech w piersiach. 
- O ile zakład, że Wellinger idzie Ci się oświadczyć? - Katrin zaśmiała się serdecznie nie odrywając wzroku od skoczków. Lena jedynie zmierzyła ją morderczym wzrokiem. Chciała jak najszybciej schować się w pokoju i pociągnąć za sobą współlokatorkę. Jednak nie udała jej się ta sztuka. Szybszy był Wank, który ją dostrzegł i energicznie machał rękoma wołając jej imię. Dziewczyna westchnęła. - Chodź! - jedynie jej nowa przyjaciółka była rozbawiona tą sytuacją. Złapała Lenę pod ramię i pociągnęła w stronę drewnianych schodów, które były zejściem z tarasu wprost przed schronisko. Osiemnastolatka wlokła się za współlokatorką w stronę skoczków. Było dobrze. Nie widziała Wellingera już trzy dni, a teraz ni stąd ni zowąd znów się pojawił!
- Cześć! - Wank wyszczerzył się szeroko, po czym kulturalnie podał dłoń Katrin i się przedstawił. To samo zrobił jego towarzysz. Po chwili nastąpiła dość nietypowa sytuacja. Otóż starszy Andreas padł na kolana przed Leną robiąc maślane oczka. Dziewczyna uchyliła zaskoczona usta, po czym przeniosła wzrok na Wellingera. Ten jednak wydawał się być obojętnym na zachowanie swojego kolegi. - Lena? Wyjdziesz za mnie?
- C-co? - wydukała wyszczerzając oczy. Katrin zmarszczyła zaskoczona czoło patrząc to na Wellingera, to znowuż na klęczącego przed Leną Wanka. - Jednak zrobiłeś sobie coś w głowę przy upadku? Mogłam zaproponować trenerowi żeby zrobił Ci prześwietlenie ...
- To nie pomoże. - wtrącił niebieskooki. Na sam dźwięk jego głosu szatynkę przeszedł dość przyjemny dreszcz. - On już ma tak od urodzenia.
- Oj no ... - jęknął klęczący skoczek. - Jesteś jedyną kobietą, którą jako tako znam tutaj, a że można wziąć z kimś ślub, a Andi powiedział, że go nie obchodzisz, to pomyślałem że może byś chciała mnie? - złożył dłonie jak do modlitwy, pomiędzy którymi wystawała nieszczęsna ulotka.  Andi powiedział, że go nie obchodzisz. Andi powiedział, że go nie obchodzisz. Lenie zrobiło się dziwnie przykro, przez co przeklęła samą siebie. Oczywiście że go nie obchodzi! Jedynie jej pomógł, nic więcej. Mieli po prostu zapomnieć o żenującej sytuacji. - Mnie też w sumie nie chciał ... wybredny jest chyba. - wzruszył ramionami.
- Ale to tylko zabawa, nie wszyscy muszą brać w tym udział. - zauważyła rezolutnie szatynka. Chciała jak najlepiej wytłumaczyć Wankowi, że ślub z nią, nawet ten fałszywy wcale nie jest dobrym pomysłem. Wątpiła jednak że to coś pomoże.
- Zostaw ją w spokoju i idź pod zimny prysznic. - odezwał się wreszcie niebieskooki próbując podnieść Wanka z kolan. Bez skutku niestety. - Boże, czy ty musisz zachowywać się jak dziesięcioletnie dziecko?! - zdenerwował się.
- A ty jesteś zazdrosny. - wytknął mu język. Wellinger jedynie wywrócił oczami i uniósł ręce ku górze dając znak że się poddaje. - Jeśli tak bardzo Ci zależy mogę Ci ją odstąpić. - wskazał palcem na Lenę. Katrin rozbawiona do granic możliwości chichotała pod nosem stojąc obok zdezorientowanej szatynki. Osiemnastolatce wcale nie było do śmiechu. Właśnie była kartą przetargową pomiędzy skoczkami. Miała ochotę odwrócić się na pięcie i iść do schroniska. - To jak? Chcesz czy nie? - poruszał charakterystycznie brwiami.
- Nie. - warknął Andi, przez co Lenie po raz drugi zrobiło się przykro. Kto by pomyślał! Z takiego idiotycznego powodu!
- Dobrze, zgadzam się. - westchnęła. Cała trójka utkwiła w niej swoje spojrzenia. Starszy skoczek miał wymalowaną radość na twarzy, Katrin rozbawienie, a Wellinger ... był zaskoczony i jakby ... rozczarowany. Jednak dziewczyna nie miała zamiaru dumać nad jego miną. Pomogła Wankowi podnieść się z kolan, po czym została przez niego pociągnięta w stronę wioski olimpijskiej.
Okazało się, iż ślubów udzielał przewodniczący wolontariuszy. Lena ze starszym Andreasem nie byli jedynymi chętnymi, stąd musieli poczekać w kolejce. Katrin wesoło gawędziła z przyszłym panem młodym, w przeciwieństwie do szatynki, która stała obok milcząc. Jedynie co chwilę spoglądała w stronę Wellingera, który usiadł na ławce niedaleko i zawzięcie pisał coś na swoim telefonie. Raz po raz podnosił głowę, aby obrzucić Wanka zirytowanym spojrzeniem. Lena nie rozumiała dlaczego Andi się wścieka. Może i jego kolega był upierdliwym człowiekiem, ale to było na swój sposób zabawne. Po za tym sam dosadnie powiedział, że ona go nie obchodzi ... no ok, Wank tak uważał. Ale Andi wcale nie zaprzeczył. Dlaczego ona w ogóle przejmuje się tą farsą?!
Kwadrans później została fałszywą jednodniową żoną Andreasa Wanka. Brunet tak się z tego powodu cieszył, że próbował nawet przenieść ją przez próg, jednak dziewczyna w ostatniej chwili mu uciekła.
- Andi! - zawołał w stronę Wellingera, który nawet nie ruszył się z ławki. - Poznaj moją żonę ... Lenę Wank. - niczym paź królewski wskazał teatralnie dłonią szatynkę. Brakowało mu jedynie rajstop i pantofelków z klamrą. No ... i kapelusza z piórem.
- Gratulacje. - mruknął osiemnastolatek wkładając komórkę do kieszeni. - Skoro już postawiłeś na swoim to chyba możemy wracać? Niedługo zaczynają się kwalifikacje na których mam być, a obawiam się zostawić Cię samego - zauważył zakładając ręce na klatce piersiowej.
- Co Cię ugryzło? - Wank zmarszczył zaskoczony brwi. - No ok ... jesteś moim przyjacielem, więc Ci odstąpię noc poślubną. - wywrócił oczami. Katrin parsknęła głośnym śmiechem przez co kilka ciekawskich oczy zerknęło w ich stronę. 
- Przepraszam, ale że jaką noc? - Lena spojrzała na niego jak na dziwadło. Wank zrobił jedynie niewinną minę.
- Ty serio masz nierówno pod sufitem. - warknął Wellinger łapiąc go za rękaw kurtki. - A teraz się pożegnaj i idziemy do hotelu, zanim znowu pobijesz rekord swojej głupoty. - starszy skoczek jedynie pomachał dziewczynom na pożegnanie i grzecznie poszedł za swoim młodszym kolegom.
- Chyba ominęła Cię noc poślubna ...
- Katrin!!!

***

Monachium

Lina wyszła zadowolona z przychodni. Z jej ręką było wszystko w porządku. I co najważniejsze, pozbyła się tego cholernego gipsu! Miała jedynie odwiedzać regularnie lekarza i wykonywać odpowiednie ćwiczenia. Najważniejsze jednak że będzie mogła zrobić siostrze niespodziankę!
Czuła że Lena nie bawi się dobrze w Rosji. Na dodatek nie dzwoniła do domu. Zawsze tak robiła gdy coś było nie tak, a ona jako ta idealna zawsze chciała sama poradzić sobie ze swoimi problemami. Lina wiedziała że ponosi winę za wyjazd młodszej siostry na Igrzyska. To ona ją do tego namówiła, a wręcz zmusiła. Ale bała się że to miejsce przepadnie, a miała nadzieję że z ręką wszystko będzie ok i zdąży chociaż na końcówkę. Plan był prosty. Miała wymienić Lenę w Krasnej Polanie. Siostra wróci szczęśliwa do domu, a ona spróbuje się do niego zbliżyć.
Szła z uśmiechem przez park w stronę dzielnicy w której stał jej dom rodzinny. Już z daleka rozpoznała Bastiana, który zmierzał w jej stronę. Wywróciła oczami wzdychając ciężko. Nienawidziła tego faceta całym sercem. Nie mogła mu wybaczyć faktu skrzywdzenia jej siostry. Od początku go nie lubiła. Czuła, wręcz wiedziała że coś jest z nim nie tak! Ale widząc szczęśliwą Lenę nie miała serca, aby jej o tym mówić. To mogłoby poróżnić siostry, a tego przecież nie chciała. Zostało jej jedynie pocieszanie bliźniaczki po rozstaniu.
- Witam drugą złośnice Lahm. - usłyszała złośliwy głos Bastiana. Stanęła w miejscu zmierzając go krytycznym wzrokiem. Nie rozumiała co jej siostra mogła w nim widzieć! A podobno bliźniaczki myślą podobnie ... zaraz! Wróć! Ona i Lena oprócz wyglądu zewnętrznego były różne jak niebo z ziemią.
- Witam idiotę Brauna. - wyszczerzyła swoje zęby w szerokim uśmiechem. W oczach chłopaka zabłysła złość, ale szybko się jej pozbył. - Co Cię zmusiło do przywitania ze mną? Ostatnio uciekałeś przede mną na drugą stronę ulicy. - zauważyła zakładając ręce na piersi.
- Ciekawość. Jak to jest, że Lenka bawi się w Rosji, a ty spacerujesz spokojnie po Monachium? Nie powinno być odwrotnie? - szatynka zmarszczyła zdziwiona brwi. Skąd ten idiota wiedział, że Lena była w Krasnej Polanie? Nikt oprócz niej i rodziców nie wiedział o tej zamianie. - I do tego świetnie bawi się w towarzystwie skoczków.
- Skoczków? Naćpałeś się Bastian? - zaśmiała się pod nosem. Teraz już była przekonana że chłopak gada głupoty. Domyślała się że będzie chciał zrobić z Leny dziewczynę która lata co chwile za innym chłopakiem.
- Nie tylko ja to widziałem. - wzruszył ramionami. - Całowała się z jednym ...
- I co? Jesteś zazdrosny? - pokręciła z politowaniem głową. Jej Lena, która kompletnie nie kojarzyła skoczków miała się z jednym całować? Niby w jaki sposób? Ona sama nie mogła obmyślić odpowiedniego planu jak się dostać do jej obiektu westchnień, a co dopiero jej siostra która nawet o tym by nie pomyślała. Bastian bredził. - Idź do swojej nowej dziuni, a Lenę zostaw w spokoju. - odwróciła się ze śmiechem na pięcie.
- To zapytaj ją o Wellingera! - zawołał. Linie momentalnie uśmiech zszedł z twarzy, a ciało zesztywniało. Jednak ciągnęła stopę za stopą przed siebie nie chcąc pokazać Bastianowi, że ta informacja na nią wpłynęła. Po za tym ... Bastian bredził.

***


Małymi, wręcz malutkimi kroczkami wprowadzam Line do całej akcji. Co z tego wyniknie? No cóż, trzeba poczekać =) Ja sama jeszcze nie wiem ^^ Diethart oraz Hayböck to taki hmm ... bonus! Dostali ode mnie role epizodyczne. Niech się cieszą!
Oczywiście przepraszam, że nie wydałam Leny za Wellingera, ale do tego idealnie pasował mi Wank. Po za tym Andi dostał noc poślubną, a że nie chciał ... jego strata =D

12 komentarzy:

  1. Diethart <3
    A Lena to szczęściara - sami przystojni skoczkowie na nią lecą. No może oprócz Wanka, ale z nim to ciężko określić, kiedy robi sobie jaja, a kiedy faktycznie o coś mu chodzi :D
    Nie mogę się doczekać akcji z Liną - coś czuję, że będzie gorąco :D
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdzial :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie coś więcej z Liną! W następnych rozdziałach na pewno będzie ciekawie z nią w roli głównej.
    Ach, ten "ślub"! Jezu, Wank mnie rozwala coraz bardziej z rozdziału na rozdział, hahaha.. A Wellinger jest zaaazdrosny!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam, że podczas Soczi była taka akcja na walentynki. Ciekawa jestem ile osób naprawdę się skusiło :D
    Wank jest odważnym wariatem, tak bym nazwała po tej dzisiejszej akcji. Poprosić Lenę o rękę :-) Ale coś podpowiada, że zrobił to przede wszystkim po to, aby zagrać na nosie Andiemu. Z czystej męskiej zazdrości i aby mu pokazać, że może to zrobić. A Andi chociaż widać było jak się wściekł to do końca udawał, że spływa to po nim jak po kaczce. Kogoś oszukał? Mnie nie.
    Ciekawi mnie to wprowadzanie Liny do opowiadania. I jednocześnie niepokoi, bo coś czuję że namiesza kiedy się pojawi. Pewnie zrobi to w najmniej oczekiwanym momencie.
    Nie mogę się już doczekać :-)
    Pozdrawiam Marzycielka

    ps.u mnie też nowość ---> http://the--bittersweet--life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. o boże, ale szczęściara z tej Leny, wszyscy skoczkowie ją wyrywają, bawi się dobrze razem z nimi w Sochi, żyć nie umierać!
    Nie mogę doczekać się co będzie dalej, zwłaszcza z Liną, ale czuję, że na pewno będzie bardzo ciekawie :D
    a Wank to mój mistrz <3
    może wprowadź też właśnie więcej epizodów austriackich skoczków? byłoby cudownie!
    kurczę i pomyśleć, że muszę czekać aż do soboty, ale będę czekać bo na pewno warto, a kolejny rozdział będzie jeszcze lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm więcej Austriaków w moim opowiadaniu? W sumie to miał być taki mały epizod ale ... zastanowię się nad tym głęboko :)

      Usuń
  5. Ta Lena to ma szczęście! Wszyscy skoczkowie za nią szaleją :) Choć mam wrażenie, że Wank "poprosił ją o rękę" tylko po to żeby zrobić Welliemu na złość i sprowokować go do przyznania się, iż Lena mu się bardzo podoba. Bez skutku niestety :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się będę starała, żeby utrzymać swój komentarz w spokojnej tonacji, ale niczego nie obiecuję, bo moje cioły mnie do zawału doprowadzają :D w sumie doliczył 4 minuty, więc może dostaną olśnienia pod koniec jak kiedyś..Ale nie o tym tutaj!
    Wanki rozwala system :D hahaha, uwielbiam go :D tylko on mógł wpaść na taki pomysł, żeby paść przed Leną na kolana i zaproponować jej ślub. Ale dziewczyna się zgodziła i bardzo dobrze, trzeba szaleć w życiu :D Andi ja Ci dam, że Lena Cię nie obchodzi! Nie ładnie tak...Wrrr i zrobił jej przykrość swoimi słowami :( Głupek jeden. Będzie tak robił tylko dlatego, żeby ukryć swoją zazdrość? Brawo, bardzo to męskie :D
    Wanki ma szlachetne serce, chciał odstąpić przyjacielowi nocy poślubnej, ale jak nie chciał...No jego strata :P
    Niech ma tego świadomość! Hm...On się coś za często krztusi. Niech uważa następnym razem.
    Chłopcy mnie powalili z tą ulotką, przekomarzania Richarda z Sevem było cudowne :D hahaha :D
    Lena ma adoratorów nie ma co! Jeszcze się wokół niej Austriacy zakręcili no no :P znaczy na Michaela to no no, bo Diethart...zresztą sama wiesz :D
    I Lina...Nie chce uwierzyć Bastianowi, ale to sama prawda :D Przeczuwam kłopoty...Serio musi się pojawiać? haha :D
    I dupki przegrały ;/
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha no nie ... jednak dostaną tym pasem ode mnie! Jak tak można w ogóle przegrać gdy ty komentujesz moje wypociny. W ogóle jak mogli przegrać ech. To nawet moje uciągnęły wynik do końca (przy moim stanie przedzawałowym) więc się im upiekło. Nie ważne ... Andi to Andi co zrobisz :) Może się przyzna ... ale trzeba dać mu czas ;D

      Usuń
  7. Ślub z Wankiem? hmmm.... wzięłabym bez zastanowienia. :D Podoba mi się w twoim opowiadaniu. Z resztą chyba nie tylko ja. Ciekawa jestem co będzie z Leną, Liną i Andim. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Ubawiłam się. W sumie jak przy każdym kolejnym, po prostu rozwalasz nimi system, kochana :*
    Starcie z Austriakami było komiczne, jak i oczywiście sam pomysł z tym całym szukaniem żony. Kiedyś, jeszcze podczas trwania igrzysk, gdzieś na necie rzuciło mi się w oczy to ogłoszenie. Miałam z tego niezły ubaw razem z koleżanką. Ba, trzeba było jechać do tego Soczi i znaleźć sobie jednodniowego męża. Czemu by nie :D
    Lena faktycznie ma powodzenie w tej Rosji. Jak nie Wellinger, to Austriacy, a potem znowu Wank, z którym w końcu wzięła ten ślub. No tak, jej łaskawość nie zna granic - niech się chłopak cieszy, a co! :D Ja osobiście go uwielbiam w twoim opowiadaniu. To taka zakręcona, mega pozytywna postać, że po prostu chyba nie da się go nie lubić. Jego pomysły bywają zaskakujące, ale zawsze wnoszą wiele radości. Po prostu nie mogłam opanowac śmiechu, jak wyobraziłam sobie, jak pada na kolana przed tą biedną dziewczyną! Tylko Andi mnie wkurzył! No, jak on może wygadywać taki głupoty? Przecież sprawił tym przykrość dziewczynie, a w tym słowach za grosz prawdy nie ma! Ja tu oczekuję przeprosin i to tak raz dwa!
    A końcówka bardzo obiecująca. Jeżeli jeszcze Lina wkręci się w tą całą akcję, to może powstać coś niebezpiecznego. No, ale przecież nikt jej nic nie obiecywał. Nie może winić za nic siostry. Chyba.
    No nic, czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością.
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego Wwellinger odrzucil Lene! Nie rozumiem tego noooo ;c jak moglas nam to zrobic?! Haha. Wank. Jak ja go uwielbiam! I Hayboeck z Diethartem jako przyzwoitka. Nono. Gdyby Hayboeck byl z Lena to tez bym sie nie obrazila xdd
    Czekam na nowosc ;*
    Inszaaa (spelnione--marzenie)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli Michi szuka żony, to ja jestem chętna ;p
    Ale niech on Dietcharta ze sobą nie bierze, bo jego to się tylko wystraszyć można.
    I kurde. Pomysły Wanka mnie załamują. Swoją drogą, ciekawe kogo Rysiu poślubi :p I Andiego podobno Lena wcale nie obchodzi, tak? Ale z niego kłamczuch, przecież to na kilometr widać, że on był zazdrosny. I nawet nocy poślubnej nie chciał przyjąć.. To już Wank się poświęcił i chciał oddać, a ten fochy strzela xD
    Niepokoi mnie to, że Lina chce się pojawić. Czyżby miała być walka między siostrami o Welliego? Niech Lina weźmie sobie Dietharta. Wolny jest. Szuka żony. Pewnie też jest zdesperowany. A co tam, niech sobie go weźmie ;p
    Andi jest Leny i koniec.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń