sobota, 12 kwietnia 2014

11. Przyjacielski Austriak.

Szła powolnym krokiem ciągnąc za sobą walizkę. Wiedziała że może spóźnić się na pociąg, a co za tym idzie na samolot, przez co zmuszona byłaby spać na zimnym dworcu. Ale w tej chwili jakoś nie szczególnie ją to obchodziło. Złość i rozczarowanie już dawno minęły, zostało jedynie dziwne poczucie pustki. Jeszcze była w Krasnej Polanie, a mimo to już tęskniła. Nie chciała stąd wyjeżdżać, ale mimo to musiała. Nie miała gdzie się zatrzymać, nawet nie mogłaby wejść na konkurs drużynowy. Został jej jedynie bilet na samolot przez który jej torba była jeszcze cięższa. Westchnęła ciężko. Wszystko się posypało.
Przechodziła akurat obok sklepu gdy wychodził z niego wysoki blondyn. Przez głowę przemknęła jej myśl że skądś go zna jednak nie miała ochoty na pogawędki. W przeciwieństwie do chłopaka, który również ją rozpoznał.
- Wyjeżdżasz już? - zagadnął. Lena stanęła w miejscu i odwróciła się powoli w jego stronę. Stał z miłym uśmiechem trzymając w dłoni butelkę wody. O dziwo obok niego nie kręcił się śmieszny kolega.
- Tak wyszło. - wzruszyła ramionami.
- Wszystko w porządku? - podszedł bliżej. Szatynka pokiwała delikatnie głową chcąc znaleźć się jak najdalej stąd. - Może masz ochotę na śniadanie? - zaproponował. Lena zerknęła na elektryczny zegar wiszący nad sklepem. Miała ponad godzinę do pociągu, a w brzuchu zaczynało jej uciążliwie burczeć.
- Sportowcy mogą jeść na mieście? - kąciki jej ust uniosły się ku górze. Skoczek zaśmiał się serdecznie. - No chyba że w hotelowej jadalni nie karmią was odpowiednio ...
- Jedzenie ujdzie, ale nie ma to jak jakaś przekąska na mieście. - podszedł do niej bliżej, po czym chwycił za uchwyt jej walizki. - Chyba mnie nie wydasz? - spojrzał jej w oczy. Lenę przeszedł zimny dreszcz. Wydasz mnie? Głos Wellingera momentalnie zadudnił w jej głowie. - Wszystko w porządku?
- Tak, tak. - uśmiechnęła się nerwowo. - Więc gdzie chcesz zjeść śniadanie? - zapytała. Blondyn wskazał jej dłonią małą restaurację na końcu ulicy. Szli obok siebie w milczeniu, jedynie stukot kółek od walizki przecinał krępującą ciszę. Chłopak okazał się być prawdziwym dżentelmenem. Nie dość że wziął jej walizkę, otworzył drzwi i odsunął krzesło, to jeszcze kategorycznie zarządził iż to on zapłaci za śniadanie. Lena początkowo była skrępowana, ale ostatecznie odpuściła i zajęła się pałaszowaniem naleśników.
- Właściwie to nie wiem jak masz na imię. - zauważył popijając kawę.
- Lena. - uśmiechnęła się delikatnie, co natychmiast odwzajemnił. - A ty?
- Michael, ale możesz mówić Michi.
- Dobrze, Michi. - zaśmiała się, po czym zerknęła na zegarek. Widząc wzrok chłopaka jedynie westchnęła i zaczęła się tłumaczyć. - Za trzy kwadranse mam pociąg do Soczi, a w południe samolot do Monachium.
- Szkoda.
- Wiem. - mruknęła. - Miałam zostać do końca, ale ... trochę się pokomplikowało i muszę dzisiaj wrócić do domu. - odłożyła sztućce na pusty talerz. Znowu to uczucie. Znowu miała ochotę być zbuntowanym dzieckiem, które krzykiem wyraża swoją wolę.
- Może mogę Ci jakoś pomóc?
- Niestety ale nie ... - westchnęła. W towarzystwie Michael'a poczuła się bezpiecznie. Wiedziała że może mu zaufać i to zrobiła. Mimo że kompletnie go nie znała! W Krasnej Polanie działy się dziwne rzeczy. Czas jakby płynął szybciej, a ludzie bardziej sobie ufali. To dziwne, ale jednak tak było. Dlatego też Lena pokrótce opowiedziała blondynowi swoją historię. Ominęła jednak wątek z niemieckimi skoczkami, wolała to zachować dla siebie.
- Czyli rozumiem że nie masz gdzie się zatrzymać i nie możesz obejrzeć ostatniego konkursu, ponieważ Twoja siostra zajęła Twoje miejsce? - spojrzał na nią uważnie odkładając pustą filiżankę, w której jeszcze chwilę temu znajdowała się kawa.
- Tak ... to znaczy ja zajęłam jej miejsce. - rzuciła dobitnie.
- Mógłbym Ci pomóc, ale jest problem. - westchnął. - W naszej kadrze mamy zamówione dodatkowe pokoje dla rodzin. Ale nie możesz udawać mojej siostry czy kuzynki bo wszyscy znają moją najbliższą rodzinę. - zamyślił się. Lena pokiwała smutno głową. Miał rację. Nie mogła podać się za jego siostrę bo byli przeciwieństwem. Brak jakiegokolwiek szczegółu który potwierdziłby iż są spokrewnieni. - Chyba że ...
- Chyba że? - spojrzała na niego z nadzieją. Był jej ostatnią deską ratunku.
- Musiałabyś udawać moją dziewczynę ...

***

Tymczasem Wank wpadł do hotelu niczym burza, po czym rzucił się ku schodom przeskakując co drugi stopień. Chciał jak najszybciej porozmawiać ze swoim młodszym imiennikiem dlatego też bez pukania wparował do jego pokoju. Przestraszony Andi zamotał się w koszulkę, którą akurat na siebie zakładał. Jednak z małą pomocą Wanka udało mu się wydostać z pułapki.
- Matka nie uczyła Cię pukać? - prychnął wściekle. - Co gdybym był nagi?
- To wy tak się tutaj z Marinusem zabawiacie? - Wank położył dłonie na swoich kościstych biodrach i spojrzał uważnie na Wellingera. Andi jak miał w zwyczaju, nie za bardzo rozumiał o co chodzi starszemu koledze. - No wiesz ... paradujecie sobie z gołymi tyłkami i z gołym ... - nie dokończył ponieważ na jego głowie wylądowała poduszka.
- Zamiast pajacować może mi powiesz po coś przylazł?
- Aha! No tak! - pacnął się w czoło. - Widziałem dzisiaj dwie Leny! - Andi zmarszczył czoło spoglądając na Wanka jak na idiotę ... czyli standardowo. - No normalnie! Biegam sobie rano i patrzę, a tam stoi Lena z Katrin. Więc podchodzę, witam się kulturalnie i nagle Katrin się odwraca i co?! I widzę drugą Lenę! - Andreas machał rękoma jak szalony.
- Katrin zamieniła się w Lenę? A śniadanie dzisiaj jadłeś? - zaśmiał się pod nosem. Jeszcze wczoraj może by w to uwierzył, ale przez noc przemyślał wszystko. Stchórzył, taka była prawda, a potem zgonił wszystko na niewinną dziewczynę. Zmieniła się nagle ... też coś! - I co Ci ta druga Lena powiedziała? - udał zainteresowanie.
- No właśnie nic bo z wrażenia zemdlałem. - mruknął.
- Co zrobiłeś?
- Zemdlałem! A przynajmniej straciłem na chwilę świadomość ...
- Ty cały czas tracisz świadomość, wiesz?
- Jasne! Śmiej się! A ja doskonale wiem co widziałem! - pogroził mu palcem. - Były dwie! Takie same! To nie mogła być Katrin, nie mogłem się pomylić. - jęknął. Był wręcz przekonany o swojej racji. Wcale nie zwariował! - Potem się ocknąłem i była jedna ... ale Andi, to nie mogła być Lena. Wyglądała jak Lena, ale była ... obca. - usiadł zrezygnowany na łóżku. Wczoraj martwił się gdy Wellinger w ten sam sposób przedstawiał swój punkt widzenia, a dzisiaj on sam zaczynał bredzić. - Co oni nam dosypują do tego jedzenia?
- Nie wiem, ale to jest dziwne. - zauważył. - Najpierw ja, teraz ty ... to nie może być przypadek. Zauważ jak to w ogóle brzmi! Jak spowiedź wariatów! Nie dziwne że Schuster patrzy na nas czasami z politowaniem. - przeczesał dłonią włosy i wyjrzał przez okno. - Musimy z nią porozmawiać. Zadzwoń do Katrin! - rozkazał. Andreas posłuchał młodszego kolegę. Wyciągnął z kieszeni telefon, po czym wybrał numer Katrin.
- Cześć Katrin, tu Andreas! - przywitał się. - Słuchaj, Andi chciałby porozmawiać z Leną bo wiesz ... troszkę się pokomplikowało ... - Wellinger wywrócił oczami, po czym uniósł ręce w geście zrezygnowania. - Co? Jak to nie ma? Katrin? Halo?! Katrin?! - zaczął krzyczeć do telefonu.
- Co jest?
- Rozłączyła się. - mruknął patrząc na komórkę. - Powiedziała że Leny już nie ma.
- Jak to nie ma? Wyjechała?
- Nie wiem. - wzruszył ramionami. - Katrin miała głos jakby przejechano jej psa ciężarówką i chciała zabić kierowcę. Powiedziała że Leny już nie ma. - spojrzał zdziwiony na Wellingera. Jednak Andi jak i jego imiennik nie bardzo rozumiał o co dziewczynie chodziło. - Andi? A jak Richi miał rację? Może ona nie ma na imię Lena?
- Sam już nie wiem. W sumie ... chyba by nie kłamał? - mruknął pod nosem. Nie chciał dopuścić do siebie tej myśli, ale wszystko na to wskazywało. Lina, Lena co za różnica. Sama w końcu tak powiedziała. Co jeśli go wówczas ostrzegła? Może dała mu wybór, a on z tego nie skorzystał? Nie, nie, nie! Co za idiotyzm w ogóle! Musiał z nią porozmawiać, ale ... jak?

Lina weszła do schroniska, po czym skierowała się do pokoju numer 28. To w nim przez ostatni tydzień mieszkała jej siostra. Nacisnęła delikatnie klamkę i weszła do środka. Na całe szczęście nie było w środku Katrin, więc z zadowoleniem wsunęła swoją torbę pod łóżko. Rozejrzała się wokół ściągając kurtkę. W tym samym momencie do środka weszła uśmiechnięta dziewczyna z podobnymi pasemkami, które lśniły na grzywce jej siostry. Spojrzała na nią i momentalnie spoważniała.
- Lena? - wydukała przyglądając się jej uważnie. Szatynka westchnęła zirytowana. Dlaczego ludzie tutaj zauważają różnicę pomiędzy nią i siostrą. Oprócz rodziców i najbliższej rodziny większość zawsze się myliła. No i ten cholerny Bastian, ale w sumie nie dziwne. Lina wiecznie na niego patrzyła jak na idiotę, to w końcu idzie zauważyć.
- Przecież wiesz, że nie. - uśmiechnęła się szeroko.
- Gdzie Lena? - zdezorientowana Katrin rozejrzała się po pokoju.
- Wróciła do domu. - wzruszyła ramionami, po czym schyliła się, aby zdjął z nóg buty. - Miałyśmy się wymienić przy  najbliższej okazji, więc to zrobiłyśmy. Kazała Cię przeprosić za brak pożegnania, no ale sama rozumiesz ... spieszyła się. - machnęła dłonią. Katrin usiadła na swoim łóżku bacznie obserwując Linę.
- A co z ... - ucięła w połowie słowa. Szatynka gwałtownie podniosła głowę. Doskonale wiedziała o co chciała zapytać współlokatorka. O Wellingera! Niestety żadna z nich nie pociągnęła rozmowy, ponieważ wokół rozbrzmiał dźwięk telefony Katrin. Chwyciła go w dłonie od razu blednąc. - Słucham? - odchrząknęła. Przez chwilę słuchała uważnie co jej rozmówca ma jej do powiedzenia, co chwilę spoglądając na Linę. - Przykro mi, ale Leny już nie ma. - mruknęła rozłączając się.

***

Wszystko działo się zdecydowanie za szybko. Trener austriackich skoczków nie robił żadnych problemów, momentalnie uwierzył iż Lena jest dziewczyną jego podopiecznego. Dlatego też szatynka dostała wygodny pokój tylko dla siebie. Oczywiście z prośbą aby nie rozkojarzać Hayböck'a. Tak, to była zdecydowanie dwuznaczna prośba, przez co na policzkach Leny pojawiły się delikatne rumieńce. W towarzystwie Michaela znalazła odpowiedni pokój, po czym weszła aby się rozgościć. Została sama. Blondyn uciekł na trening.
Z głębokim westchnieniem usiadła na łóżku. Zwariowała. I to kompletnie. Nie znała Hayböck'a, a mimo to przyjęła jego propozycję. Została jego dziewczyną ... zresztą podobnie jak żoną Wanka. Od tego wszystkiego zaczęło jej się kręcić w głowie. Musiała udawać przed austriacką kadrą że jest szalenie zakochana w ich koledze. Jedynie Diethart, z racji tego że poznał Lenę wcześniej, miał zostać wtajemniczony w cały plan. Michi obiecał jej że kwestia ich związku nie wyjdzie po za ściany hotelu. Nie chciała, aby cokolwiek dotarło do któregoś z niemieckich skoczków. Nie chciała aby Andi się o tym dowiedział. Mimo wszystko była mu winna wyjaśnienia i to był jej plan. Po to właśnie została w Krasnej Polanie.
Po przemyśleniu wszystkiego zrobiła sobie gorącą kąpiel, po czym położyła się na chwilę. Nie spała dobrze tej nocy, także chciała wszystko nadrobić. Przez sen poczuła jak ktoś opiekuńczo okrywa ją kocem, ale nie miała ochoty podnosić powiek. Domyśliła się że to Michael. Była mu wdzięczna za wszystko.
W pewnej chwili otworzyła gwałtownie oczy i usiadła na łóżku. Rozejrzała się wokół. Czuła w powietrzu zapach jego perfum, lecz po nim nie było śladu. Musiał już wrócić do swojego pokoju. Zaczęło ją dręczyć pytanie. Dlaczego on to robi? Przecież jej nie znał! Momentalnie przypomniała sobie chwilę gdy poznała go w Walentynki. Wydawał się być ... zainteresowany nią. Zimny dreszcz przeszedł jej ciało. Jęknęła i zakryła dłonią twarz. To było oczywiste. Musiała się mu podobać, inaczej na pewno by jej nie pomógł. Kto pomaga pierwszej lepszej osobie na ulicy? Zaprasza na śniadanie, daje dach nad głową. Michi na pewno nie był chodzącym Samarytaninem. Co gdyby powiedziała mu o Andim? Czy wówczas by jej pomógł?
Drzwi do pokoju nagle się uchyliły, a do środka wszedł Michi z tacą w rękach. Szatynka uśmiechnęła się do niego delikatnie co odwzajemnił.
- Nie śpisz już? - zagadnął zamykając za sobą drzwi. Tacę położył na stoliku nocnym, a sam ulokował się obok niej na łóżku. Oczywiście w odpowiedniej odległości.  - Przyniosłem Ci obiad. Chłopaki chcieli Cię poznać. - westchnął ciężko. - Ale powiedziałem że jesteś zmęczona. 
- Jestem chyba kłopotem. - zauważyła skubiąc koc. - Musisz się im teraz głupio tłumaczyć i w ogóle. Chyba to nie był dobry pomysł Michi, po za tym ... - przerwała.
- Po za tym? - spojrzał na nią uważnie.
- Powiedz mi, ale tak szczerze. - zaczęła przegryzając nerwowo dolną wargę. - Dlaczego to robisz? Dlaczego mi pomagasz? - blondyn uniósł zaskoczony brwi ku górze. Jednak po chwili westchnął przeczesując włosy dłonią.
- Przypominasz mi kogoś. - uśmiechnął się pod nosem. Lena zbladła. - Nie bój się. - zaśmiał się serdecznie. - Nie jestem żadnym psychopatą. Owszem, przypominasz mi moją dawną znajomą. Moją przyjaciółkę. - zauważył uciekając wzrokiem do okna.
- Przyjaciółka to chyba nie dawna znajoma co? - przyjrzała mu się dokładnie.
- Niestety ... nie jest już moją przyjaciółką. - westchnął, po czym chwycił w dłonie małą poduszkę i zaczął ją podrzucać. - Dawne dzieje. Nie chce o tym rozmawiać. - uśmiechnął się smutno. - Po prostu stchórzyłem jakiś czas temu, a widzę że ty nie chcesz się poddać, chociaż nie wiem o co dokładnie chodzi. - szatynka zacisnęła usta w wąską linię. - Dlatego może chociaż Tobie się uda.
- Ja myślałam że ... może chcesz żebym Ci się jakoś ... - Lena zaczęła miotać się w tym co mówi. Było jej trochę wstyd, chociaż wielki kamień spadł z jej serca.
- Odwdzięczyć? - zaśmiał się serdecznie, przez co dostał poduszką w głowę. - Cóż ... gdybyś nie była zajęta to kto wie. - puścił jej oczko, przez co szatynka zapowietrzyła się na chwilę. - Nie pcham się tam, gdzie mnie nie chcą.
- Skąd ten pomysł, że jestem zajęta? - spytała.
- A nie jesteś? - poruszała zabawnie brwiami. Lena wywróciła oczami co znów rozbawiło chłopaka. Obydwoje wybuchnęli głośnym śmiechem. - Ale zjedz bo zaraz wystygnie. - zauważył wskazując na tacę. Lena z chęcią przysunęła się do stolika. - Thomas proponował żebyśmy oglądnęli film. Piszesz się na to?
- Ok, ale żaden horror!
- Jasne. - zaśmiał się. Lena uśmiechnęła się do blondyna, po czym zajęła się pałaszowaniem swojego talerza. Była zadowolona że postanowiła porozmawiać z Michim na temat jego pomocy. Dzięki temu wszystko sobie wyjaśnili, a ona mogła z czystym sumieniem się z nim zaprzyjaźnić.

*** 


Tadam! Pojawił się Michael =) Miał się już nie pojawiać. Dostał w Walentynki mały epizod i na tym miało się skończyć. Ale potem, po przeczytaniu kilku waszych propozycji, postanowiłam wprowadzić go jeszcze raz. Dużo mi pomoże. A wraz z nim pojawi się też Diethart :P Wracając jednak do sedna sprawy ... Lena pozostała w Krasnej Polanie :) Powoli będziemy prostować niektóre sprawy bo Igrzyska powoli się kończą. Ale też nie porzucimy tak do końca zamieszania. Co to, to nie :)

PS. To jest jeden z moich ulubionych rozdziałów :)

Tradycyjnie ... zapraszam w kolejną sobotę! :*:*:*
 

9 komentarzy:

  1. Jest moj Hayboeck <3 ktory uratowal mi wczorajszy dzien bo przyslal mi autograf <3
    I wiesz co? Boje sie ze jakas plota pojdzie, ze Lena jest z hayboeckiem i ze Wellinger juz jej nie bedzie chcial ;c
    Powiedz ze bedzie pieknie! Ze welli sie zorientuje, ze Lina to nie Lena. I bedzie jej szukal, uwierzy w plan Michiego i ze Lena z Andim beda szczesliwi. I dadza w kosc Linie. Prosze prosze prosze!
    Czekam na nowosc ;*
    Inszaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście ja, jak to ja zamiast Przyjacielski Austriak, przeczytałam przystojny...tylko nie bij :D
    Faktycznie okazał się być bardzo przyjacielski ;) Od razu polubił Lenę, czemu się wcale nie dziwię. Bardzo fajnie z jego strony iż zaproponował jej śniadanko i miejsce w hotelu ^^ Mimo tego, że pod pretekstem bycia jego dziewczyną...Na szczęście wszystko zostało wyjaśnione i nie ma w tym żadnych podtekstów ^^ Lenka zostaje w Soczi do końca i będzie kibicowała ;) Tylko boję się trochę o to wszystko...Jak Andi ją zobaczy w jego towarzystwie i w ogóle. Lina przyjechała i tylko miesza :(
    Swoją drogą już dwa Andreasy myślą, że postradali rozum. Ej no serio nie mogą się domyślić, ze istnieje coś takiego jak siostra bliźniaczka? :D Ale za prosto by było...Hahaha, Wanki :D to jest agent :D To tak się z Marinusem zabawiają, hahaha :D pewnie zazdrosny ^^
    No jestem ciekawa bardzo jak to się wszystko potoczy ( mwahahaha) :D no i ten...czekam na sobotę ^^
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hajbuś <3333333 taki kochany <3 ciekawe kogo przypomina mu Lena.. czyżby Linę? kolejny facet do kompletu?
    Lena to ma szczęście, Andi się w niej zakochał, Michi bezinteresownie proponuje pomoc, jak jeszcze pozna Gregora i Thomasa to po prostu będzie najszczęśliwszą dziewczyną na świecie :D
    mówiłam już, że kocham Wanka? mimo, że czasami zachowuje się jak baba haha <3
    mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni i skoczkowie dowiedzą się o istnieniu bliźniaczek, a Lina nie zrobi już większego zamętu.
    cudowne jak zawsze... ech zazdroszczę pisarskiego talentu <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wellingera to chyba szlag trafi jak się dowie :D Bo się dowie, prawda? ;p Oj już nie umiem się tego doczekać! Czekam na sobotę! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hayboeck!!! Fajnie, że się pojawił. Małe pytanie : czy pojawią się też inni Austriacy (czyt. mój kochany Gregorek bądź Thomas? Tak, musiałam xD). Michael polubił Lenę, ciekawa jestem czy z tej przyjaźni w przyszłości nie wyniknie nic więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nono, Michi jaki kochany! :D
    Dobrze, że Lena została. Mam straszną antypatię do Liny. Jasne - Lena dobrze wiedziała, o co prosiła ją siostra, no ale jednak stało się jak się stało. Jeśli Linie chociaż trochę na niej zależało nie powinna była zachować się tak egoistycznie.
    Poza tym jest i wariat Wanki :D Uwielbiam scenki z nim.
    Bardzo fajny rozdział i mam nadzieję, że Andi zrozumie to wszystko, co wyjaśni mu Lena i będzie happy end :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Czytałam twoje opowiadanie już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz piszę. Kolejnej soboty nie mogę się już doczekać (chyba nie tylko ja). Zapraszam na mojego bloga http://mirisblogus.blogspot.com/
    W roli głównej Severin Freund!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, a jednak Lena nie opuściła Soczi! Mam ochotę porządnie cię za to wyściskać. Bo jednak nie wszystko zostało stracone, a Lina nie będzie tak szybko triumfować, o ile w ogóle. Nie lubię jej. Ale to nie twoja wina, po prostu strasznie ta postać działa mi na nerwy swoim egoistycznym zachowaniem.
    Michi pojawił się w najbardziej krytycznym momencie i w sumie dobrze. Zwłaszcza, że zachował się bardzo ładnie, proponując dziewczynie swoją pomoc, nawet jeżeli ceną za to było drobne kłamstewko. Nieważne, liczy się to, że Lena jednak mogła pozostać na Igrzyskach. Nawet, jeżeli przez to całe udawanie dziewczyny Michaela może wyjść całkiem niefajna sytuacja to i tak było warto. Tak myślę.
    Chłopaki całkiem potracili głowy. Lena i jej siostra bardzo tu namieszały, a biedaczyska nie potrafią znaleźć na to logicznego wytłumaczenia. Niestety, najprostsze wytłumaczenia nie zawsze są tymi, które przychodzą nam do głowy jako pierwsze. Wanki oczywiście był w swojej mistrzowskiej formie i swoim nieogarnięciem sprawił, że się uśmiałam ^^ Jestem ciekawa, jak postanowisz rozwiązać całą tą sytuację. Czy Andi w końcu się dowie, co tak naprawdę dzieje się z Leną? Czy będzie zły za to całe kombinowanie, na które zdecydowały się bliźniaczki?
    Kurczę, stanowczo za dużo pytań mi się w głowie namnożyło i nie potrafię sobie poradzić z ich nadmiarem. Chyba pozostanie mi tylko poczekać na nowy rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej , ależ tu mieszanka wybuchowa. Przeglądając zakładkę z bohaterami zauważyłam Andiego , więc nie ma innej obcji , aby mnie tu nie było... teraz przeczytałam o Michaelu, Thomasie:D Moje kochane Auty!♥ ... zaraz nadrobię zaległości poprzednich rozdziałów.
    Pięknie jest!
    Zapraszam :
    http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/

    Ann.

    OdpowiedzUsuń