czwartek, 6 lutego 2014

1. Ważny punkt 11B.

Kilka dni później, mimo swojej upartości, Lena siedziała w pociągu mknącym z Soczi do Krasnej Polany. Klnąc pod nosem na siostrę, pocierała zziębnięte ramiona. Miała już dość tej podróży, była senna i zmarznięta. Najpierw całą grupą przylecieli samolotem do Soczi, aby następnie spędzić godzinę na zimnym dworcu czekając na pociąg, którym mieli się dostać do Krasnej Polany. Chwilowa ulga, która ogarnęła Lenę po zobaczeniu "pojazdu", minęła momentalnie po wejściu do odpowiedniego przedziału. Okazało się, że ogrzewanie jest popsute i wszystkich czekała godzinna podróż w chłodzie. Lena przeklęła kilka razy siostrę, po czym zajęła swoje miejsce. Spojrzała na ścianą na przeciwko z której uśmiechały się do niej maskotki Igrzysk. Prychnęła jedynie na ich widok, po czym odwróciła wzrok do okna.
Koszmar osiemnastolatki nie skończył się jednak w pociągu. Całą drogę do hotelu grupa musiała przejść na piechotę. Nie czując prawie nóg doszli do schroniska, w którym mieli spędzić razem dwa tygodnie. Po zameldowaniu się i dobraniu w pary, recepcjonistka rozdała wszystkim klucze. Lena miała zamieszkać w jednym pokoju z Katrin, dziewczyną która na grzywce miała niebieskie pasemko. Właściwie tylko tyle o niej wiedziała. Jednak nie zawracała sobie tym zbytnio głowy. Jedyne o czym marzyła, to gorący prysznic i wygodne łóżko. Właśnie ... marzyła. Po wejściu do pokoju jedynie załamała ręce, a torba wypadła jej na podłogę. Łóżko, do którego chciała wskoczył, okazało się ... jakby niewygodną pryczą. Pokój wytapetowany był okropną tapetą, której kolor na prawdę trudno byłoby odgadnąć. Szafa, którą zapewne miała dzielić wspólnie z Katrin, była otwarta i już od drzwi można było zauważyć poluzowany zawias. Gdzie ja jestem?! Lena doskonale wiedziała, że te spartańskie warunki byłyby dla jej siostry pokojem pięciogwiazdkowym, ale nie dla niej. Ona była inna. Sztywna? Marudna? Osiemnastolatka gwałtownie pokręciła głową, przenosząc wzrok na drzwi, zapewne prowadzące do łazienki. Ale bała się tam wejść. Nie wiedziała co mogłaby tam zastać! Toteż jedynie położyła walizkę na łóżku i odetchnęła głęboko.
- Myślę, że nie jest tak źle. - zaśmiała się Katrin siadając z ulgą na łóżku, które momentalnie zaskrzypiało. - Co się nie robi dla naszych, prawda? - spojrzała serdecznie na Lenę. Szatynka wymusiła jedynie uśmiech i pokiwała głową. Odwróciła się plecami do współlokatorki, po czym zaczęła się rozpakowywać. Tymczasem Katrin nadal ciągnęła swoją wypowiedź. - Uwielbiam skoki odkąd w ogóle pojęłam ich zasady. A gdy się dowiedziałam, że istnieje szansa na wyjazd na Igrzyska ... nawet się nie zastanawiałam! - wskoczyła niespodziewanie na łóżko Leny, które ku przerażeniu szatynki również zaskrzypiało. - A Ty? Też lubisz skoki? Zresztą, o co ja Cię pytam! - zaśmiała się spoglądając na Lenę, która dokładnie układała swoje rzeczy w szafie. - To wiadome że lubisz, inaczej by Cię tu nie było.
- Tak, masz rację. - westchnęła.
- Wszystko w porządku? - zapytała niepewnie jej nowa współlokatorka. - Może ... może chciałaś być w pokoju z kimś innym? - do Leny dotarło, że zachowała się niegrzecznie w stosunku do Katrin. Widać było, iż dziewczyna chciała się z nią zaprzyjaźnić, a ona co? Wolała w myślach narzekać na warunki w których ma spędzić kolejne tygodnie, oraz wyklinać siostrę. Katrin nie była niczemu winna, a Lena miała w końcu pokazać, że nie jest sztywna! Po za tym dziewczyna na prawdę wydawała się miła. No i szalona ... jak jej siostra.
- Nie. - uśmiechnęła się do niej szczerze. - Przepraszam. Gdy jestem zmęczona, mało co do mnie dociera. - dodała skruszona, co podziałało, bowiem Katrin odwzajemniła z ulgą uśmiech i zaczęła wyrzucać swoje ubrania z torby. - Pytałaś się, czy lubię skoki ... - zaczęła niepewnie. W sumie nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Może i rozumiała zasady. Gdy była mała, zdarzało się jej oglądać konkursy wraz z rodzicami i Liną, ale nie kojarzyła zbytnio niemieckich skoczków. - Cóż ... właściwie to ... no tak. - skłamała. 
Pół godziny później, kiedy Katrin zdecydowała się na prysznic, Lena wyszła z pokoju, po czym udała się na taras schroniska. Oparła się o balustradę i westchnęła patrząc na góry pokryte grubą warstwą śniegu. Do tej pory nie rozumiała co tutaj robi, ale Lina miała w jednym rację ... musiała wyrwać się z Monachium. Miasto niby duże, ale i tak raz po raz wpadało, a to na Bastiana, a to na jego nową miłość. To bolało i doprowadziło do tego, że Lena zaczęła coraz rzadziej wychodzić z domu. Straciła wiarę w cokolwiek. Podniosła wzrok na szare niebo i chmury, które zwiastowały obfity opad śniegu.
- Potrzebuję jakiegoś znaku. - szepnęła. - Żebym wiedziała, że istniejesz. - westchnęła, po czym zaśmiała się pod nosem sama z siebie i odwróciła na pięcie, udając się do środka schroniska. Gdy szklane drzwi się za nią zamknęły, z nieba posypały się płatki śniegu ...

*

Tymczasem w hotelu niedaleko, grupa niemieckich skoczków, siedziała na plastikowych krzesełkach, ze znudzeniem słuchając trenera, który w chwili obecnej wyczytywał im pełną listę zakazów, którą mieli przestrzegać podczas swojego pobytu w Rosji. Osiemnastoletni Andreas z irytacją odwrócił się do swojego przyjaciela, imiennika, który z nudów zaczął go kopać w tył buta. Wank jedynie wyszczerzył się szeroko i wzruszył ramionami. Wymianę spojrzeń przerwał trener tupiąc teatralnie w podłogę. 
- Chciałem na koniec dodać jeszcze jedną istotną rzecz. - zaczął, odkładając listę na drewniany stolik. - Otóż jutro odbędzie się godzinne spotkanie z grupą kibiców, która specjalnie przyjechała tutaj, aby was dopingować. Porozdajecie kilka autografów, zrobicie sobie kilka zdjęć ...  z tego co wiem, grupa kibiców nie jest wcale duża.
- Kibice? Kibicki też? - zapytał głupio Wank, przez co pozostała reszta zaśmiała się głośno. Schuster z irytacją sięgnął po listę, którą jeszcze przed minutą wyczytał swoim podopiecznym.
- Punkt jedenaście b! Żadnego spoufalania się z kobietami, żadnego flirtowania, żadnego wymykania się z hotelu. Kobiety dla was nie istnieją przez kolejne kilkanaście dni. - uśmiechnął się szeroko dumny z listy, którą sam stworzył. Doskonale znał swoich podopiecznych. Oczywiście nie wszyscy byli babiarzami, ale doskonale wiedział do czego potrafią przekonać koledzy. Ile to razy nastał Wanka, który dumny ze swojego szeroko pojętego doświadczenia z kobietami, próbował zeswatać jego perełkę Wellingera z pierwszą lepszą fanką. Już on znał tego bałamuta! Oczywiście nie sądził, aby Andreas był grzecznym chłopcem, ale potrafił profesjonalnie podejść do swoich obowiązków.
Po rozmowie z trenerem, wszyscy udali się na odpoczynek. Andi, bo tak mówili do niego koledzy w drużynie, dzielił pokój ze swoim szalonym przyjacielem Wankiem. Obydwaj po przekroczeniu progu rzucili się na swoje łóżka. Starszy z nich zerknął na kolegę który właśnie sięgał po swojego laptopa. 
- Jak myślisz ... - zaczął z miną marzyciela - Spotkamy jutro jakieś ładne laski? - Wellinger jedynie pokręcił z politowaniem głową.
- Zapomniałeś o punkcie jedenaście b? Masz się nie zbliżać do dziewczyn. - Wank prychnął teatralnie na słowa przyjaciela, po czym przekręcił się na brzuchu spoglądając na niego.
 - O czym Ty mówisz. - westchnął. - Nie mam zamiaru nikogo podrywać. No ale nudno by tak było rozdawać przez godzinę autografy, skoro nikogo ciekawego by się nie spotkało. - zaczął dumać pod nosem. Andi nie odezwał się ani słowa. Nie lubił tego całego zamieszania. Zainteresowania mediów, kibiców ... o wszystko go krępowało. Od podpisywania autografów, dość często bolał go nadgarstek, a do zdjęć nie lubił pozować uważając, że jest po prostu niefotogeniczny. Ale sam miał swoich idoli, stąd okazywał kibicom wielką cierpliwość. Chociaż w duchu marzył, aby być gdzie indziej. A jutro czekało go znów to samo.

*

Późnym popołudniem, Lena w towarzystwie Katrin udała się do jadalni. Miała tam na nich czekać na kolacja. I czekała ... owsianka. Dziewczyny spojrzały po sobie zaskoczone. Katrin rozbawiona sięgnęła po łyżkę, natomiast Lena spojrzała w swój talerz nie dowierzając. Lina, gdzie Ty mnie wysłałaś?! Z wielkim strachem zaczęła obawiać się jutra. Co może się zdarzyć? Szczur w łazience? Karaluch pod łóżkiem? Na samą myśl wzdrygnęła się i wzięła się za przełykanie "kolacji". 
- Moi drodzy. - odezwał się kierownik grupy. - Jutro czeka nas bardzo miła niespodzianka. Otóż pan Werner Schuster, jak wiecie trener naszych skoczków narciarskich ... - w tej chwili Lena miała ochotę podnieść rękę i pochwalić się swoją niewiedzą co do tożsamości tego mężczyzny. Jednak w ostatniej chwili się powstrzymała. W końcu odkąd wsiadła do samolotu, nie jest Leną Lahm, tylko Liną Lahm. A Lina owego Schustera na pewno zna. - ... zaproponował nam godzinne spotkanie w ich towarzystwie. - wokół rozległy się okrzyki zadowolenia, dwie dziewczyny pisnęły podekscytowane, na co Lena jedynie wywróciła oczami. - Także będziemy mogli poznać naszych ulubieńców. Bądźcie gotowi w południe. - tymi słowami zakończył swoją wypowiedź i zasiadł do kolacji. Osiemnastolatka westchnęła pod nosem spoglądając na świecące oczy Katrin. I co teraz? Była przekonana, że jej pobyt w Krasnej Polanie minie na wymachiwaniu szalikiem, oraz ... przetrwaniu w tym schronisku. Lina nic nie wspominała o spotkaniu ze skoczkami. A Lena przecież ich nie znała ... miała jedynie nadzieję, że nikt się nie zorientuje.

***

To by było dzisiaj na tyle =) Nareszcie poukładałam w głowie tą historię i wiem na czym mam się głównie skupić. Z początku rozdziały będą krótkie, ale potem (w sumie to już od 3) długość będzie większa. Także cierpliwości! I nie wieszajcie psów na Lenie, biedaczka musi się odnaleźć w tym całym skoczkowym świecie =)

Chcę od razu podziękować za miłe komentarze pod prologiem, oraz za zaproszenia na wasze wspaniałe opowiadania :* Pozdrawiam serdecznie i do następnego!

10 komentarzy:

  1. Podejrzewam, że gdyby moja bliźniaczka chciała mnie wysłać na Igrzyska Olimpijskie i to gdzieś daleko, to bym miała mieszane uczucia co do wyjazdu. Szczegolnie, że Lena się nie interesuje skokami narciarskimi. Warunki lekko mówiąc polowe, ale może jakoś to będzie. Polubiłam Katrin, wydaje się być wesołą osobą, która na prawdę kocha skoki. No, w końcu moja imienniczka xD Lina mogła trochę podszkolić Lenę. Wypadałoby chociaż wiedzieć komu się kibicuje.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, dopiero tu trafiłam, ale się zakochałam, wiesz? I Lena prosząca o jakiś znak z nieba, że on istnieje. I co? Śnieg :D
    Awwww. No i rozwaliłaś mnie na łopatki z Schusterem i jego podpunktem 11b, normalnie padłam. Ah ten Wank i jego "Kibicki też?" Od razu uśmiech pojawia się na twarzy :D No i ta cała Katrin to fajna dziewczyna, trochę szalona, ale fajna :) Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń. Coś czuję, że będzie ciekawie :)
    Życzę dużo weny i pozdrawiam cieplutko :**
    Jak znajdziesz chwilę, to zapraszam do siebie:
    http://done-with-the-wind.blogspot.com/
    http://another-story-about-peter-prevc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. "Już on znał tego bałamuta! " - uwielbiam! :D

    Ogólnie jestem strasznie ciekawa jak to się dalej rozegra. Fajnie, że Lena jest taka sceptyczna do wszystkiego i podoba mi się, że Twój Andreas też jest taki trochę wycofany.
    Co nie zmienia faktu, że Wank wygrał ten rozdział :D

    Pozdrawiam i czekam na następne rozdziały! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wank, Wank, Tobie to tylko jedno w głowie :D Tak, kibicki też, ale niech on lepiej nie zapomina o punkcie 11b, bo trenero się wkurzy :D hahahahaha :D powalony on :D i chce Andiego z jakąś fanką swatać? Niach, ale lepiej nie :D Biedny ten nasz Andi, rozgłosu nie lubi, pozować do zdjęć nie, autografy nie...ale musi to znosić, dzielny chłopak!
    Uhhh...nie dziwię się Lenie, że narzeka na takie warunki, ja bym chyba kurwicy za przeproszeniem dostała :D ale ona dzielna jak Andi, prawda? I da sobie radę, wytrzyma :D Może koleżanka z pokoju ją trochę rozrusza? ^^ Czekam z niecierpliwością na ich spotkanie! I ten...Jakiś znak, a tu płatki śniegu...*_*
    ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się z gadu podziało :( chyba muszę instalować od nowa :D

      Usuń
    2. Instaluj! Jak zniknęłaś to takie rzeczy się działy! Po pierwsze skończyłam rozdział (fanfary) a po drugie mamy podwójnego lidera! =D Przynajmniej do dzisiejszego wieczora haha xD

      Usuń
    3. Instaluję :D napiszę później z nowego numeru mwahahahahaha :D
      Awww! Biało- niebieskie to nasze barwy królewskie, ot co! :D

      Usuń
  5. Zgadzam się z koleżanką wyżej - M - Wank wygrał życie rolą, którą obdarzyłaś go w tym rozdziale :D no i Schuster oczywiście też, ta jego lista jest naprawdę imponująca...
    Podoba mi się Andreas grzeczny chłopiec, który pamięta o regulaminie i musi powściągać zapędy kolegi. A poza tym - Lena, udająca Linę jest przeurocza :D ciekawa jestem, czy Welli ulegnie, złamie regulamin i trafi właśnie na nią :)
    Pozdrawiam serdecznie i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj biedna ta twoja Lena, takie nieszczęście ją wielkie spotkało! Nie no, śmieję się tylko ;) Chociaż przyznam, że nawet mnie zniechęciłyby takie warunki, w których przyszło jej mieszkać przez jakiś czas. Fajnie, że chociaż trafiła do pokoju z fajną dziewczyną, bo Katrin naprawdę sprawia wrażenie sympatycznej. Zastanawia mnie tylko, czy zorientuje się ona, że koleżanka wcale nie podziela jej pasji i trafiła do tego miejsca przez przypadek. Podobała mi się ta ostatnia scena, w której Lena prosi o jakiś znak i w sumie chyba go otrzymuje, prawda? Bo śnieg spadł, choć ona tego już nie zauważyła. To też musi się liczyć ^^
    Podobał mi się również fragment pisany z perspektywy skoczków. Cały ten regulamin trenera, a zwłaszcza ten ważny punkt mówiący o tym, aby nie wdawali się w bliższe relacje z fankami mnie rozbawił ^^ Ba, powalił na kolana :D
    Jestem ciekawa, który z nich pierwszy wymięknie i postanowi go złamać. Chociażby przypadkowo!
    No dobra, to poczekam grzecznie na kolejny rozdział, aby rozwiać wszelkie wątpliwości.
    Pozdrawia :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Werner naprawdę myśli, że oni się będą stosować do tego jego regulaminu? Cóż, człowiek wielkiej wiary z niego :D
    Coś czuję, że tytułowy punkt 11 dość szybko zostanie złamany i szczerze powiedziawszy właśnie na to liczę. Lubię niegrzecznych chłopców, którzy łamią zasady :D
    To spotkanie przejdzie do historii i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Także pisz szybko.
    Pozdrawiam Marzycielka

    ps. błagam o komentowanie anonimowe :-)

    OdpowiedzUsuń