Po kwalifikacjach, które były raczej udane dla niemieckich skoczków, grupa ich kibiców odwiedziła swój ulubiony pub. W sali obok miała odbyć się zabawa szybkich randek. Zainteresowane osoby mogły zapisać się na listę, po czym czekać na rozpoczęcie. Lena z Katrin nie miały zbytnio ochoty na takie wygłupy. Dzisiejszy dzień i tak był za bardzo szalony. Usiadły jedynie przy barze i popijały kolorowe drinki. Co chwilę było słychać śmiech Katrin, która wspominała ich ostatnie przygody. Lenie nie bardzo było do śmiechu. Od początku przyjazdu tutaj była w centrum zainteresowanie skoczków. Co chwile na któregoś wpadała. W ciągu tygodnia zdążyła być przez nich podrywana, musiała ich opatrywać, zaliczyła nawet pocałunek i wyszła za mąż za jednego z nich. Czyste szaleństwo! Z boku wyglądało to tak jakby przyjechała tutaj specjalnie, aby ich podrywać. A przecież to wszystko nie było jej winą! Szczerze mówiąc ona sama nie odzywała się za dużo!
Westchnęła poprawiając włosy. Przed oczami błysnął jej cwaniacki uśmiech Katrin, która wpatrywała się w jakiś obiekt za jej plecami. Szatynka jęknęła zamykając powieki. Podejrzewała kto wszedł do pubu.
- Twój mąż się pojawił. - usłyszała. Chociaż jej współlokatorka miała bardzo dobry humor. W sumie Lena nie dziwiła się temu. Cała sytuacja była komiczna dla osoby postronnej. Co by powiedziała Lina? A właśnie. Dawno z nią nie rozmawiała. Ani jedna, ani druga siostra nie kwapiła się do tego aby zadzwonić. Po tym jak Lena obiecała dobrze się bawić, nie miała chwili czasu, aby zdać relacje bliźniaczce. Obiecała sobie, że po powrocie nadrobią czas.
Odwróciła ostrożnie głowę i rozejrzała się dyskretnie po sali. W oczy rzucił się jej wysoki chłopak z rozwianymi włosami. Stał do niej plecami trzymając dłonie w kieszeniach od spodni. Od razu w tej postawie rozpoznała Wellingera. Obok niego stał niższy chłopak z szerokim uśmiechem. Obydwaj obserwowali Wanka, który był pochylony nad listą dla zainteresowanych dzisiejszą zabawą.
- Mało mu wrażeń na dzisiaj? - mruknęła pod nosem wyciągając dłoń po szklankę z kolorowym drinkiem.
- A co? Zazdrosna o męża? - Katrin wyszczerzyła się szeroko. Szatynka jedynie wywróciła oczami. - Lena, powiedz szczerze. Wolałabyś aby na miejscu Wanka był Wellinger? - współlokatorka wbiła w osiemnastolatkę swoje zielone oczy. Dziewczyna upiła dwa łyki alkoholu i zamyśliła się przez chwilę. Czy wolałaby Andiego zamiast Wanka? Cóż, to była tylko niewinna zabawa. Bardziej bolał ją fakt iż niebieskooki traktuje ją jak powietrze. Ok, mieli zapomnieć o całej sytuacji, ale to nie sprawiedliwe że on sobie z tym idealnie poradził, a ją kuje w brzuchu na jego widok.
- Co mi szkodzi być żoną Wanka? Jeszcze przez ... - tu spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu. - ... cztery godziny?
- Nie sądziłam że z niego taki świr. - szatynka pokiwała jedynie głową wsłuchując się w słowa piosenki, która rozbrzmiewała po całym pomieszczeniu. Po chwili DJ poinformował przez mikrofon o rozpoczęciu się zabawy. Zaprosił zainteresowane osoby do pomieszczenia obok, dzięki czemu na sali zrobiło się luźniej. Lena wstała ze swojego miejsca, po czym ruszyła w stronę baru po nowe zamówienie. Obiecała sobie w myślach że to będzie jej ostatni drink. Niby nie miała słabej głowy, ale wolała nie ryzykować. Nie zdążyła jednak nawet zbliżyć się do blatu baru. Poczuła na nadgarstku czyjąś dłoń. Odwróciła się zaskoczona stając twarzą w twarz z Wankiem.
- Lena ratuj! - zawył próbując przekrzyczeć głośną muzykę. - Brakuje jednej dziewczyny do zabawy. Zgłosiło się za dużo chłopaków, a nie chce dawać tej przyjemności Andiemu żeby się wycofał, bo tylko na to czeka. - wbił w nią maślane oczka. Była to ta sama mina którą zaprezentował przy oświadczynach. Znowu coś od niej chciał. Kolejne wariactwo!
- Ale skoro Andi nie chce brać w tym udział, to chyba lepiej jak się wycofa. - westchnęła ciężko. Doskonale rozumiała Wellingera. Ona też nie miała ochoty brać udziału w tej szopce. Ale jak Wank sobie coś postanowi to nie ma przeproś. Nawet nie zauważyła jak znalazła się w sali obok, po czym zajęła wyznaczone miejsce. Zwariowała. Przecież ona nie potrafi rozmawiać z facetami! A teraz czekało ją kilkadziesiąt trzyminutowych rozmów. Dopiero teraz do niej dotarło, że mogła wysłać tu Katrin. Jej współlokatorka mimo wszystko lepiej bawiłaby się tutaj niż ona.
Usłyszała dźwięk przypominający gong, po czym na przeciwko niej usiadł rudy chłopak z szerokim uśmiechem. Przedstawił się, po czym zaczął opowiadać o sobie. Szatynka podparła dłonią brodę i rozejrzała się delikatnie po sali. Jej wzrok skrzyżował się ze spojrzeniem niebieskookiego. Widać było że on również nie był zainteresowany rozmową ze swoją blond partnerką. Posłał Lenie delikatny uśmiech, który wywołał pożar na jej policzkach. Spuściła momentalnie głowę, aby nikt nie zauważył jej delikatnych rumieńców.
Kolejny gong, kolejny partner. Tym razem towarzystwo miała ciekawsze, ponieważ zobaczyła przed sobą uśmiechniętego Marinusa Krausa. Chłopak na całe szczęście nie przygotował o sobie referatu, a jedynie wymienił się z nią wrażeniami z pobytu w Krasnej Polanie. Sprawił wrażenie sympatycznego faceta, który brał udział w tej szopce ze względu na upierdliwego Wanka. Nawet po chwili zaczęła tęsknić za jego towarzystwem, gdy kolejny rozmówca bezczelnie zaczął ją podrywać. Na dodatek przez cały czas czuła na sobie wzrok Wellingera, który prześwietlał ją na wylot. A gdy tylko próbowała wyłapać jego spojrzenie, odwracał się z cwaniackim uśmieszkiem. Lena była zdezorientowana. Raz osiemnastolatek traktował ją jak powietrze, a teraz zamiast skupić się na swoich rozmówczyniach, wolał ją prześladować wzrokiem. Nie żeby narzekała ...
- Hej. - usłyszała kolejnego partnera. Niechętnie oderwała wzrok od niebieskookiego i spojrzała na znajomego bruneta. Przed nią siedział Richard Freitag uśmiechając się z pewnością siebie wymalowaną na twarzy. - Chyba nie muszę się przedstawiać?
- Nie, doskonale Cię kojarzę. - odwzajemniła uśmiech.
- Ja Ciebie też. - stwierdził. Początkowo Lena poczuła dziwny niepokój, ale momentalnie się go pozbyła. Wank był paplą. Na pewno skoczkowie wiedzieli kim jest. Jednak się pomyliła. - Berlin. Klub Mexico. Myślę że pamiętasz ... Lina. - szatynka uchyliła lekko usta. Była zdezorientowana. Nie wiedziała co ten chłopak mówi. Jaki Berlin? Jaki klub? Dlaczego on sądzi że się znają?! I właśnie wtedy dotarło do niej najważniejsze ... Lina! Tak, na pewno chłopak znał jej siostrę i teraz jest pewien że ona siedzi na przeciwko niego.
- Umm ... mam krótką pamięć. - mruknęła spoglądając delikatnie na zegarek. Jak na złość czas wlókł się niemiłosiernie. Chciała, aby Richard jak najszybciej sobie stąd poszedł!
- A Martina pamiętasz? Taki wysoki blondyn, dobrze Ci się z nim rozmawiało ... nawet za dobrze. - wbił w nią swoje spojrzenie. Nie dobrze. Wręcz fatalnie! Znowu Lina coś nawywijała, a ona musi tego wysłuchiwać. Co ten Freitag od niej chce! Serio nie miał już innych tematów do rozmów, tylko głupoty z przeszłości. - On dalej Cię wspomina. Szkoda że zniknęłaś bez słowa. - no tak. Lina zachowała się niczym Bastian. Szatynce było w tym momencie wstyd za siostrę.
- Słuchaj. - zaczęła powoli. - To nie jest tak jak myślisz ... - dźwięk gongu który rozbrzmiał wokół był dla niej wybawieniem. Poczuła jak wielki kamień spada jej z serca. Ale wiedziała że chłopak tak łatwo nie odpuści. A po przykładzie Wellingera wiedziała, że jak się chce, to trudno kogoś unikać.
Freitag odszedł posyłając jej jedynie ironiczny uśmieszek. Westchnęła ciężko poprawiając włosy. Zrobiło się jej gorąco, więc pozbyła się zbędnego okrycia zostając w samej bokserce. Pożałowała tego dość szybko. Na przeciwko niej usiadł zadowolony Wellinger, którego wzrok zjechał na jej dekolt. Zakaszlała znacząco. Chłopak wyprostował się na krześle uśmiechając cwaniacko.
- Hej, jestem Andreas. - wyciągnął do niej dłoń którą uścisnęła. - Ale możesz mówić do mnie Andi. To takie ... niewinne zdrobnienie. - puścił jej oczko. Lena nie wiedziała co Wellinger kombinuje, ale stwierdziła że nie szkodzi trochę z nim poflirtować.
- Lena. - założyła niewinnie kosmyk włosów za ucho. - Niewinne zdrobnienie? Myślałam, że powiesz coś w stylu ... seksowne? - osiemnastolatek uniósł zaskoczony brew ku górze. Zrozumiał.
- Może być i seksowne, jeśli Tobie odpowiada. - oparł łokcie o blat stolika patrząc jej prosto w oczy. - Więc ... powiesz coś o sobie? Jakieś zalety? - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nigdy nie powinien! Wyglądał wtedy niczym młody Bóg.
- Hmm podobno potrafię bez słowa zaciągnąć sławnego sportowca do ołtarza. - westchnęła od niechcenia, po czym zarzuciła włosy na jedną stronę. Spodobał mu się ten gest. Zauważyła błysk w jego pięknych oczach.
- Mam nadzieję, że to nie ostrzeżenie? - zaśmiał się pod nosem.
- A jeśli?
- Jakoś się nie boję. - wzruszył ramionami. - Zresztą ... dostałem od Twojego męża pierwszeństwo do nocy poślubnej. - Lena zaśmiała się serdecznie na samo wspomnienie. Chociaż wcześniej wcale jej do śmiechu nie było. Może dlatego, że Andi nie zwracał na nią uwagi. Ale dlaczego? Chyba nie był zazdrosny o Wanka! Bo nie był, prawda?
- Muszę Cię zmartwić. Panią Wank jestem jeszcze nie całe trzy godziny. - zagryzła zadziornie dolną wargę. Wzrok niebieskookiego momentalnie tam się znalazł. Uchylił usta jakby chciał coś powiedzieć, ale najwidoczniej zapomniał bo nie wydobył się z nich żaden dźwięk. - Po za tym odmówiłeś, więc za późno.
- Szkoda. - szepnął przeczesując swoje i tak rozczochrane włosy. Szatynka uniosła brew ku górze spoglądając na niego z pytaniem w oczach. Rozległ się gong. Obydwoje jak na zawołanie westchnęli zawiedzeni, po czym wybuchnęli głośnym śmiechem. Podszedł do nich kolejny rozmówca, lecz ku zaskoczeniu szatynki Andi go odprawił. - No co? Jeszcze nie skończyłem z Tobą rozmawiać. - udał niewiniątko.
- A wiesz, że ta zabawa polega na tym że rozmowa trwa tylko trzy minuty? - zapytała niepewnie. - Odgoniłeś mi adoratora.
- Mówiłem już przed południem że to głupie. - wzruszył ramionami. - Zaraz ... jakiego adoratora? - przymrużył powieki udając złego. - Obserwowałem Cię Lena. Ze wszystkimi rozmawiałaś od niechcenia. Tylko przy mnie uśmiechają Ci się oczy. - szatynka speszyła się delikatnie.
- Ciekawe czemu. - założyła ręce na piersi.
- Pewnie dlatego że jedynie ja świetnie całuje. - zauważył rezolutnie. Zapadła pomiędzy nimi cisza. Wpatrywali się w swoje oczy wspominając sytuację o której tak na prawdę mieli zapomnieć. Nie udało się. I to obojgu.
- Jesteś zbyt pewny siebie. - przerwała krępującą ciszę. - Niestety nie mogę Cię porównać do żadnego faceta na tej sali, ale ... może być trochę racji w tym co mówisz. - Lena opanuj się! Nie mów mu że całuje nieziemsko!
- Trochę? - jęknął.
- Dużo też zależy od partnerki.
- Wiem. - westchnął rozmarzonym wzrokiem. Lena poczuła jak zaschło jej w gardle. Nie mogła jednak stąd uciec. Zresztą ... wcale nie chciała! Rozmowa z Andim była kompletnie bez ładu i składu, ale jakoś żadne z nich nie chciało jej przerywać. Było to zdecydowanie lepsze niż boczenie się na siebie. - Po za tym musisz używać dobrego błyszczyka czy jak to wy tak nazywacie. Bo masz słodkie usta.
- Umm ... czy my nie mieliśmy ... - zaczęła niepewnie.
- Zapomnieć? - zapytał nachylając się niebezpiecznie. Lena pokiwała delikatnie głową. - A udało Ci się zapomnieć? - i tu ją miał. Doskonale wiedział, że o tym nie dało się zapomnieć. Szatynka uśmiechnęła się zadziornie. - Właśnie. - poczuła jak kładzie jej dłoń na kolanie. Wstrzymała oddech, ale nie odrywała od niego wzroku. Nie dała po sobie poznać jak ten dotyk na nią zadziałał.
- Dziwne. Myślałam że wcześniej że Ci się udało. - przekrzywiła zabawnie głowę.
- Ach ... przy Wanku muszę trzymać gębę na kłódkę. To straszna papla. - westchnął przesuwając swoją dłoń wyżej, po czym zaczął kreślić jakieś wzorki na jej udzie. - Pamiętasz punkt 11 B? - spytał, na co Lena się zaśmiała. - Właśnie.
- Właśnie go łamiesz. - zauważyła spuszczając wzrok na swoje udo.
- Wydasz mnie? - wyszczerzył się szeroko zaciskając dłoń. Znów gong. Tym razem żadne z nich nie zareagowało. Andi nachylił się niebezpiecznie ku jej twarzy. Dziewczyna wstrzymała oddech. - Urywamy się? - szepnął jej do ucha. Zadrżała delikatnie.
- Dokąd?
- Hmm ... może masz ochotę ... tańczyć? - zaskoczona Lena podniosła się z krzesła. Jak w letargu ruszyła przed siebie w stronę sali z której dobiegała głośna muzyka. Poczuła jak Andi kładzie swoją dłoń na jej tali i prowadzi na sam środek parkietu. Kolorowe światła przez chwilę ją oślepiły dając dziwne wrażenie jakby świat zaczął się kręcić. Wellinger brutalnie odwrócił ją do siebie łapiąc za ręce, które założył sobie na kark. Swoje dłonie położył na biodrach dziewczyny przybliżając ją jeszcze bliżej siebie. Ku zaskoczeniu dziewczyny przyłożył swoje czoło do niej. Uśmiechnęła się zadziornie czując jak jej serce przyspiesza. Słysząc szybką i rytmiczną muzykę zaczęła kręcić biodrami. Przez bliskość ich ciała zaczęły zmysłowo ocierać się o siebie, a przyspieszone oddechy nagle się zmieszały. Dłonie Leny wślizgnęły się we włosy chłopaka, który przymknął powieki wtulając twarz w jej szyję. Czując jak ściska jej pośladki odwróciła się do niego śmiejąc pod nosem. Andi jednak doskonale sobie poradził. Przytulił się do jej pleców kładąc dłonie na brzuchu. Po chwili wsunął je pod jej bokserkę. Szatynka wstrzymała oddech. Nigdy w ten sposób nie tańczyła z chłopakiem. Ba! W ogóle nie tańczyła. Bastian w ogóle nie lubił tańczyć ... stop! Niech szlag weźmie w tej chwili Bastiana! Dłonie Wellingera przesunęły się po jej brzuchu ku górze zatrzymując pod samymi piersiami. Jęknęła odchylając głowę na jego ramię. Prawie nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się wokół. Nikt nie zwracał na nich uwagi, każdy był zajęty sobą. Na szczęście. Gwałtownie odwróciła się do niego kładąc dłonie na klacie chłopaka. Oczy chłopaka lśniły, a oddech podobnie jak u niej był przyspieszony. Przybliżyli swoje twarze ku sobie. Andi nachylił się do dziewczyny chcąc ją pocałować, kiedy z boku ktoś szarpnął go za łokieć. Odwrócił się wściekły, ale widząc wyszczerzonego Wanka momentalnie się opanował. Lena odsunęła się od niego co prawie wywołało jęk rozpaczy u Wellingera.
- Dobrze że zająłeś się moją żoną, ale zmywamy się! - próbował za wszelką cenę przekrzyczeć głośną muzykę. - Schuster był u nas w pokojach, a teraz wściekły szuka nas po hotelu. Severin powiedział, że nie ma zamiaru nas tłumaczyć więc mamy być zaraz w hotelu. - machnął ręką wskazując drzwi wyjściowe. Andi jednak dalej stał w miejscu trzymając dłoń Leny. - Andi, idziemy! - krzyknął Wank przeciskając się pomiędzy tłumem. Teraz to on o dziwo był tym, który myślał dojrzale.
- Idź. - szatynka niechętnie wyrwała dłoń z jego uścisku.
- Lena ...
- Punkt 11 B, pamiętasz? - uśmiechnęła się zadziornie. Andi odwzajemnił gest i ruszył szybkim krokiem za swoim imiennikiem. Lena odwróciła się na pięcie ciężko wzdychając, po czym ruszyła w stronę baru. Sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. Teraz wiedziała że na pewno nie zapomni o tych dwóch wydarzeniach. Ba! Na pewno nie zapomni o Wellingerze.
***
Skoczkowie w pośpiechu wrócili do hotelu. Na całe szczęście po drodze nie spotkali Schustera. Okazało się, że trener śpi sobie smacznie w swoim pokoju, a jego inwazja na ich cztery ściany okazała się głupim żartem Severina. Andi był wściekły na starszego kolegę. Gdyby nie on to ... ech. Nie ważne.
Na swojej koszulce czuł zapach perfum Leny, co doprowadzało go powoli do szaleństwa. Co ta dziewczyna z nim robiła?! Jednym szybkim ruchem zdjął z siebie zbędne ubranie. Odetchnął głęboki wsłuchując się w szum wody. Marinus brał prysznic, więc on na spokojnie mógł przeanalizować dzisiejszy wieczór. Co go podkusiło żeby flirtować z tą dziewczyną? Ba! Co go podkusiło, aby brać udział w tej szopce z szybkimi randkami! To był ostatni raz kiedy posłuchał Wanka. Nie dość, że jego rozmówczynie kleiły się do niego jak muchy do miodu, to jeszcze musiał widzieć jak Lena była podrywana przez jakichś gostków ... nie! To nie możliwe. Nie mógł być zazdrosny!
- Wolne. - usłyszał wybudzając się z rozmyśleń. Nieprzytomnym wzrokiem spojrzał na Marinusa, który paradował po pokoju w samych bokserkach w misie. - Wszystko ok? - zapytał zaniepokojony. Andi pokiwał jedynie głową, po czym zniknął za drzwiami łazienki. Pozbył się z siebie zbędnych rzeczy i wskoczył pod prysznic włączać chłodną wodę. Miał nadzieję, że chociaż ona mu pomoże.
Oparł swoje plecy o kafelki pozwalając, aby strugi wody spływały mu po twarzy. Jakob miał rację. Jak zwykle! Czy on chociaż raz mógłby nie rozwiązać zagadki, która dręczyła niebieskookiego?! Chociaż raz ... jeden, malutki raz. Ale nie, on od razu musiał wysunąć idealny wniosek. Andi się zakochał. No, przynajmniej zauroczył. Ale to jest jedynie malutki kroczek do miłości. I co teraz miał niby zrobić?
W tym samym czasie Lena leżała na plecach na swoim skrzypiącym łóżku spoglądając w sufit. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech, który raz po raz zagryzała. Wydarzenia sprzed godziny wciąć kotłowały się w jej głowie. W uszach nadal słyszała muzykę do której tańczyła z Andim, a przed oczami ... miała jego twarz. Uśmiechnęła się szerzej. Doszła do wniosku, że zachowuje się jak zakochana małolata. A przecież ona była poważną osobą i nigdy nie dawała się ponieść emocjom. Nawet z Bastianem wszystko było inne. Naturalne, przewidywalne ... bez dodatkowej iskry. Teraz było inaczej. Jej serce nigdy nie biło tak szybko na widok jakiegokolwiek chłopaka. Dopóki nie pojawił się Wellinger i te jego oczy, które potrafiły przeszyć ją na wylot! Do tego jego dłonie ... stop! Westchnęła ciężko zamykając powieki. Kto wie jak jutro zachowa się skoczek. W końcu już raz udawał obojętnego.
Przekręciła się na bok wbijając swój wzrok w ścianę. Tydzień w Rosji całkowicie ją zmienił, tego była pewna. Wyjedzie stąd jako całkowicie inna osoba. I tego nie chciała. Nie chciała stąd ruszyć się na krok. Nie chciała wracać do szarego Monachium, do miejsca w którym nie spotka za rogiem żadnego niemieckiego skoczka. Nie spotka Andiego. Mina momentalnie jej zrzedła. Że też nie mogła zakochać się w kimś innym.
***
I to jest właśnie ósmy rozdział =) Andi z Leną jeszcze bardziej się do siebie ... zbliżyli! Do Wellingera dotarło że się zauroczył w dziewczynie ... no ok, przy delikatnej pomocy Jakoba. Ale potem sobie sam poradził =)
W kolejnym powitamy Linę w Soczi, także zapraszam już dzisiaj! :*
Andi z Leną tańczyli do ...
(przymknijcie oczy na to, że ta piosenka wyszła po Igrzyskach ^^)
- Mało mu wrażeń na dzisiaj? - mruknęła pod nosem wyciągając dłoń po szklankę z kolorowym drinkiem.
- A co? Zazdrosna o męża? - Katrin wyszczerzyła się szeroko. Szatynka jedynie wywróciła oczami. - Lena, powiedz szczerze. Wolałabyś aby na miejscu Wanka był Wellinger? - współlokatorka wbiła w osiemnastolatkę swoje zielone oczy. Dziewczyna upiła dwa łyki alkoholu i zamyśliła się przez chwilę. Czy wolałaby Andiego zamiast Wanka? Cóż, to była tylko niewinna zabawa. Bardziej bolał ją fakt iż niebieskooki traktuje ją jak powietrze. Ok, mieli zapomnieć o całej sytuacji, ale to nie sprawiedliwe że on sobie z tym idealnie poradził, a ją kuje w brzuchu na jego widok.
- Co mi szkodzi być żoną Wanka? Jeszcze przez ... - tu spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu. - ... cztery godziny?
- Nie sądziłam że z niego taki świr. - szatynka pokiwała jedynie głową wsłuchując się w słowa piosenki, która rozbrzmiewała po całym pomieszczeniu. Po chwili DJ poinformował przez mikrofon o rozpoczęciu się zabawy. Zaprosił zainteresowane osoby do pomieszczenia obok, dzięki czemu na sali zrobiło się luźniej. Lena wstała ze swojego miejsca, po czym ruszyła w stronę baru po nowe zamówienie. Obiecała sobie w myślach że to będzie jej ostatni drink. Niby nie miała słabej głowy, ale wolała nie ryzykować. Nie zdążyła jednak nawet zbliżyć się do blatu baru. Poczuła na nadgarstku czyjąś dłoń. Odwróciła się zaskoczona stając twarzą w twarz z Wankiem.
- Lena ratuj! - zawył próbując przekrzyczeć głośną muzykę. - Brakuje jednej dziewczyny do zabawy. Zgłosiło się za dużo chłopaków, a nie chce dawać tej przyjemności Andiemu żeby się wycofał, bo tylko na to czeka. - wbił w nią maślane oczka. Była to ta sama mina którą zaprezentował przy oświadczynach. Znowu coś od niej chciał. Kolejne wariactwo!
- Ale skoro Andi nie chce brać w tym udział, to chyba lepiej jak się wycofa. - westchnęła ciężko. Doskonale rozumiała Wellingera. Ona też nie miała ochoty brać udziału w tej szopce. Ale jak Wank sobie coś postanowi to nie ma przeproś. Nawet nie zauważyła jak znalazła się w sali obok, po czym zajęła wyznaczone miejsce. Zwariowała. Przecież ona nie potrafi rozmawiać z facetami! A teraz czekało ją kilkadziesiąt trzyminutowych rozmów. Dopiero teraz do niej dotarło, że mogła wysłać tu Katrin. Jej współlokatorka mimo wszystko lepiej bawiłaby się tutaj niż ona.
Usłyszała dźwięk przypominający gong, po czym na przeciwko niej usiadł rudy chłopak z szerokim uśmiechem. Przedstawił się, po czym zaczął opowiadać o sobie. Szatynka podparła dłonią brodę i rozejrzała się delikatnie po sali. Jej wzrok skrzyżował się ze spojrzeniem niebieskookiego. Widać było że on również nie był zainteresowany rozmową ze swoją blond partnerką. Posłał Lenie delikatny uśmiech, który wywołał pożar na jej policzkach. Spuściła momentalnie głowę, aby nikt nie zauważył jej delikatnych rumieńców.
Kolejny gong, kolejny partner. Tym razem towarzystwo miała ciekawsze, ponieważ zobaczyła przed sobą uśmiechniętego Marinusa Krausa. Chłopak na całe szczęście nie przygotował o sobie referatu, a jedynie wymienił się z nią wrażeniami z pobytu w Krasnej Polanie. Sprawił wrażenie sympatycznego faceta, który brał udział w tej szopce ze względu na upierdliwego Wanka. Nawet po chwili zaczęła tęsknić za jego towarzystwem, gdy kolejny rozmówca bezczelnie zaczął ją podrywać. Na dodatek przez cały czas czuła na sobie wzrok Wellingera, który prześwietlał ją na wylot. A gdy tylko próbowała wyłapać jego spojrzenie, odwracał się z cwaniackim uśmieszkiem. Lena była zdezorientowana. Raz osiemnastolatek traktował ją jak powietrze, a teraz zamiast skupić się na swoich rozmówczyniach, wolał ją prześladować wzrokiem. Nie żeby narzekała ...
- Hej. - usłyszała kolejnego partnera. Niechętnie oderwała wzrok od niebieskookiego i spojrzała na znajomego bruneta. Przed nią siedział Richard Freitag uśmiechając się z pewnością siebie wymalowaną na twarzy. - Chyba nie muszę się przedstawiać?
- Nie, doskonale Cię kojarzę. - odwzajemniła uśmiech.
- Ja Ciebie też. - stwierdził. Początkowo Lena poczuła dziwny niepokój, ale momentalnie się go pozbyła. Wank był paplą. Na pewno skoczkowie wiedzieli kim jest. Jednak się pomyliła. - Berlin. Klub Mexico. Myślę że pamiętasz ... Lina. - szatynka uchyliła lekko usta. Była zdezorientowana. Nie wiedziała co ten chłopak mówi. Jaki Berlin? Jaki klub? Dlaczego on sądzi że się znają?! I właśnie wtedy dotarło do niej najważniejsze ... Lina! Tak, na pewno chłopak znał jej siostrę i teraz jest pewien że ona siedzi na przeciwko niego.
- Umm ... mam krótką pamięć. - mruknęła spoglądając delikatnie na zegarek. Jak na złość czas wlókł się niemiłosiernie. Chciała, aby Richard jak najszybciej sobie stąd poszedł!
- A Martina pamiętasz? Taki wysoki blondyn, dobrze Ci się z nim rozmawiało ... nawet za dobrze. - wbił w nią swoje spojrzenie. Nie dobrze. Wręcz fatalnie! Znowu Lina coś nawywijała, a ona musi tego wysłuchiwać. Co ten Freitag od niej chce! Serio nie miał już innych tematów do rozmów, tylko głupoty z przeszłości. - On dalej Cię wspomina. Szkoda że zniknęłaś bez słowa. - no tak. Lina zachowała się niczym Bastian. Szatynce było w tym momencie wstyd za siostrę.
- Słuchaj. - zaczęła powoli. - To nie jest tak jak myślisz ... - dźwięk gongu który rozbrzmiał wokół był dla niej wybawieniem. Poczuła jak wielki kamień spada jej z serca. Ale wiedziała że chłopak tak łatwo nie odpuści. A po przykładzie Wellingera wiedziała, że jak się chce, to trudno kogoś unikać.
Freitag odszedł posyłając jej jedynie ironiczny uśmieszek. Westchnęła ciężko poprawiając włosy. Zrobiło się jej gorąco, więc pozbyła się zbędnego okrycia zostając w samej bokserce. Pożałowała tego dość szybko. Na przeciwko niej usiadł zadowolony Wellinger, którego wzrok zjechał na jej dekolt. Zakaszlała znacząco. Chłopak wyprostował się na krześle uśmiechając cwaniacko.
- Hej, jestem Andreas. - wyciągnął do niej dłoń którą uścisnęła. - Ale możesz mówić do mnie Andi. To takie ... niewinne zdrobnienie. - puścił jej oczko. Lena nie wiedziała co Wellinger kombinuje, ale stwierdziła że nie szkodzi trochę z nim poflirtować.
- Lena. - założyła niewinnie kosmyk włosów za ucho. - Niewinne zdrobnienie? Myślałam, że powiesz coś w stylu ... seksowne? - osiemnastolatek uniósł zaskoczony brew ku górze. Zrozumiał.
- Może być i seksowne, jeśli Tobie odpowiada. - oparł łokcie o blat stolika patrząc jej prosto w oczy. - Więc ... powiesz coś o sobie? Jakieś zalety? - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nigdy nie powinien! Wyglądał wtedy niczym młody Bóg.
- Hmm podobno potrafię bez słowa zaciągnąć sławnego sportowca do ołtarza. - westchnęła od niechcenia, po czym zarzuciła włosy na jedną stronę. Spodobał mu się ten gest. Zauważyła błysk w jego pięknych oczach.
- Mam nadzieję, że to nie ostrzeżenie? - zaśmiał się pod nosem.
- A jeśli?
- Jakoś się nie boję. - wzruszył ramionami. - Zresztą ... dostałem od Twojego męża pierwszeństwo do nocy poślubnej. - Lena zaśmiała się serdecznie na samo wspomnienie. Chociaż wcześniej wcale jej do śmiechu nie było. Może dlatego, że Andi nie zwracał na nią uwagi. Ale dlaczego? Chyba nie był zazdrosny o Wanka! Bo nie był, prawda?
- Muszę Cię zmartwić. Panią Wank jestem jeszcze nie całe trzy godziny. - zagryzła zadziornie dolną wargę. Wzrok niebieskookiego momentalnie tam się znalazł. Uchylił usta jakby chciał coś powiedzieć, ale najwidoczniej zapomniał bo nie wydobył się z nich żaden dźwięk. - Po za tym odmówiłeś, więc za późno.
- Szkoda. - szepnął przeczesując swoje i tak rozczochrane włosy. Szatynka uniosła brew ku górze spoglądając na niego z pytaniem w oczach. Rozległ się gong. Obydwoje jak na zawołanie westchnęli zawiedzeni, po czym wybuchnęli głośnym śmiechem. Podszedł do nich kolejny rozmówca, lecz ku zaskoczeniu szatynki Andi go odprawił. - No co? Jeszcze nie skończyłem z Tobą rozmawiać. - udał niewiniątko.
- A wiesz, że ta zabawa polega na tym że rozmowa trwa tylko trzy minuty? - zapytała niepewnie. - Odgoniłeś mi adoratora.
- Mówiłem już przed południem że to głupie. - wzruszył ramionami. - Zaraz ... jakiego adoratora? - przymrużył powieki udając złego. - Obserwowałem Cię Lena. Ze wszystkimi rozmawiałaś od niechcenia. Tylko przy mnie uśmiechają Ci się oczy. - szatynka speszyła się delikatnie.
- Ciekawe czemu. - założyła ręce na piersi.
- Pewnie dlatego że jedynie ja świetnie całuje. - zauważył rezolutnie. Zapadła pomiędzy nimi cisza. Wpatrywali się w swoje oczy wspominając sytuację o której tak na prawdę mieli zapomnieć. Nie udało się. I to obojgu.
- Jesteś zbyt pewny siebie. - przerwała krępującą ciszę. - Niestety nie mogę Cię porównać do żadnego faceta na tej sali, ale ... może być trochę racji w tym co mówisz. - Lena opanuj się! Nie mów mu że całuje nieziemsko!
- Trochę? - jęknął.
- Dużo też zależy od partnerki.
- Wiem. - westchnął rozmarzonym wzrokiem. Lena poczuła jak zaschło jej w gardle. Nie mogła jednak stąd uciec. Zresztą ... wcale nie chciała! Rozmowa z Andim była kompletnie bez ładu i składu, ale jakoś żadne z nich nie chciało jej przerywać. Było to zdecydowanie lepsze niż boczenie się na siebie. - Po za tym musisz używać dobrego błyszczyka czy jak to wy tak nazywacie. Bo masz słodkie usta.
- Umm ... czy my nie mieliśmy ... - zaczęła niepewnie.
- Zapomnieć? - zapytał nachylając się niebezpiecznie. Lena pokiwała delikatnie głową. - A udało Ci się zapomnieć? - i tu ją miał. Doskonale wiedział, że o tym nie dało się zapomnieć. Szatynka uśmiechnęła się zadziornie. - Właśnie. - poczuła jak kładzie jej dłoń na kolanie. Wstrzymała oddech, ale nie odrywała od niego wzroku. Nie dała po sobie poznać jak ten dotyk na nią zadziałał.
- Dziwne. Myślałam że wcześniej że Ci się udało. - przekrzywiła zabawnie głowę.
- Ach ... przy Wanku muszę trzymać gębę na kłódkę. To straszna papla. - westchnął przesuwając swoją dłoń wyżej, po czym zaczął kreślić jakieś wzorki na jej udzie. - Pamiętasz punkt 11 B? - spytał, na co Lena się zaśmiała. - Właśnie.
- Właśnie go łamiesz. - zauważyła spuszczając wzrok na swoje udo.
- Wydasz mnie? - wyszczerzył się szeroko zaciskając dłoń. Znów gong. Tym razem żadne z nich nie zareagowało. Andi nachylił się niebezpiecznie ku jej twarzy. Dziewczyna wstrzymała oddech. - Urywamy się? - szepnął jej do ucha. Zadrżała delikatnie.
- Dokąd?
- Hmm ... może masz ochotę ... tańczyć? - zaskoczona Lena podniosła się z krzesła. Jak w letargu ruszyła przed siebie w stronę sali z której dobiegała głośna muzyka. Poczuła jak Andi kładzie swoją dłoń na jej tali i prowadzi na sam środek parkietu. Kolorowe światła przez chwilę ją oślepiły dając dziwne wrażenie jakby świat zaczął się kręcić. Wellinger brutalnie odwrócił ją do siebie łapiąc za ręce, które założył sobie na kark. Swoje dłonie położył na biodrach dziewczyny przybliżając ją jeszcze bliżej siebie. Ku zaskoczeniu dziewczyny przyłożył swoje czoło do niej. Uśmiechnęła się zadziornie czując jak jej serce przyspiesza. Słysząc szybką i rytmiczną muzykę zaczęła kręcić biodrami. Przez bliskość ich ciała zaczęły zmysłowo ocierać się o siebie, a przyspieszone oddechy nagle się zmieszały. Dłonie Leny wślizgnęły się we włosy chłopaka, który przymknął powieki wtulając twarz w jej szyję. Czując jak ściska jej pośladki odwróciła się do niego śmiejąc pod nosem. Andi jednak doskonale sobie poradził. Przytulił się do jej pleców kładąc dłonie na brzuchu. Po chwili wsunął je pod jej bokserkę. Szatynka wstrzymała oddech. Nigdy w ten sposób nie tańczyła z chłopakiem. Ba! W ogóle nie tańczyła. Bastian w ogóle nie lubił tańczyć ... stop! Niech szlag weźmie w tej chwili Bastiana! Dłonie Wellingera przesunęły się po jej brzuchu ku górze zatrzymując pod samymi piersiami. Jęknęła odchylając głowę na jego ramię. Prawie nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się wokół. Nikt nie zwracał na nich uwagi, każdy był zajęty sobą. Na szczęście. Gwałtownie odwróciła się do niego kładąc dłonie na klacie chłopaka. Oczy chłopaka lśniły, a oddech podobnie jak u niej był przyspieszony. Przybliżyli swoje twarze ku sobie. Andi nachylił się do dziewczyny chcąc ją pocałować, kiedy z boku ktoś szarpnął go za łokieć. Odwrócił się wściekły, ale widząc wyszczerzonego Wanka momentalnie się opanował. Lena odsunęła się od niego co prawie wywołało jęk rozpaczy u Wellingera.
- Dobrze że zająłeś się moją żoną, ale zmywamy się! - próbował za wszelką cenę przekrzyczeć głośną muzykę. - Schuster był u nas w pokojach, a teraz wściekły szuka nas po hotelu. Severin powiedział, że nie ma zamiaru nas tłumaczyć więc mamy być zaraz w hotelu. - machnął ręką wskazując drzwi wyjściowe. Andi jednak dalej stał w miejscu trzymając dłoń Leny. - Andi, idziemy! - krzyknął Wank przeciskając się pomiędzy tłumem. Teraz to on o dziwo był tym, który myślał dojrzale.
- Idź. - szatynka niechętnie wyrwała dłoń z jego uścisku.
- Lena ...
- Punkt 11 B, pamiętasz? - uśmiechnęła się zadziornie. Andi odwzajemnił gest i ruszył szybkim krokiem za swoim imiennikiem. Lena odwróciła się na pięcie ciężko wzdychając, po czym ruszyła w stronę baru. Sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. Teraz wiedziała że na pewno nie zapomni o tych dwóch wydarzeniach. Ba! Na pewno nie zapomni o Wellingerze.
***
Skoczkowie w pośpiechu wrócili do hotelu. Na całe szczęście po drodze nie spotkali Schustera. Okazało się, że trener śpi sobie smacznie w swoim pokoju, a jego inwazja na ich cztery ściany okazała się głupim żartem Severina. Andi był wściekły na starszego kolegę. Gdyby nie on to ... ech. Nie ważne.
Na swojej koszulce czuł zapach perfum Leny, co doprowadzało go powoli do szaleństwa. Co ta dziewczyna z nim robiła?! Jednym szybkim ruchem zdjął z siebie zbędne ubranie. Odetchnął głęboki wsłuchując się w szum wody. Marinus brał prysznic, więc on na spokojnie mógł przeanalizować dzisiejszy wieczór. Co go podkusiło żeby flirtować z tą dziewczyną? Ba! Co go podkusiło, aby brać udział w tej szopce z szybkimi randkami! To był ostatni raz kiedy posłuchał Wanka. Nie dość, że jego rozmówczynie kleiły się do niego jak muchy do miodu, to jeszcze musiał widzieć jak Lena była podrywana przez jakichś gostków ... nie! To nie możliwe. Nie mógł być zazdrosny!
- Wolne. - usłyszał wybudzając się z rozmyśleń. Nieprzytomnym wzrokiem spojrzał na Marinusa, który paradował po pokoju w samych bokserkach w misie. - Wszystko ok? - zapytał zaniepokojony. Andi pokiwał jedynie głową, po czym zniknął za drzwiami łazienki. Pozbył się z siebie zbędnych rzeczy i wskoczył pod prysznic włączać chłodną wodę. Miał nadzieję, że chociaż ona mu pomoże.
Oparł swoje plecy o kafelki pozwalając, aby strugi wody spływały mu po twarzy. Jakob miał rację. Jak zwykle! Czy on chociaż raz mógłby nie rozwiązać zagadki, która dręczyła niebieskookiego?! Chociaż raz ... jeden, malutki raz. Ale nie, on od razu musiał wysunąć idealny wniosek. Andi się zakochał. No, przynajmniej zauroczył. Ale to jest jedynie malutki kroczek do miłości. I co teraz miał niby zrobić?
W tym samym czasie Lena leżała na plecach na swoim skrzypiącym łóżku spoglądając w sufit. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech, który raz po raz zagryzała. Wydarzenia sprzed godziny wciąć kotłowały się w jej głowie. W uszach nadal słyszała muzykę do której tańczyła z Andim, a przed oczami ... miała jego twarz. Uśmiechnęła się szerzej. Doszła do wniosku, że zachowuje się jak zakochana małolata. A przecież ona była poważną osobą i nigdy nie dawała się ponieść emocjom. Nawet z Bastianem wszystko było inne. Naturalne, przewidywalne ... bez dodatkowej iskry. Teraz było inaczej. Jej serce nigdy nie biło tak szybko na widok jakiegokolwiek chłopaka. Dopóki nie pojawił się Wellinger i te jego oczy, które potrafiły przeszyć ją na wylot! Do tego jego dłonie ... stop! Westchnęła ciężko zamykając powieki. Kto wie jak jutro zachowa się skoczek. W końcu już raz udawał obojętnego.
Przekręciła się na bok wbijając swój wzrok w ścianę. Tydzień w Rosji całkowicie ją zmienił, tego była pewna. Wyjedzie stąd jako całkowicie inna osoba. I tego nie chciała. Nie chciała stąd ruszyć się na krok. Nie chciała wracać do szarego Monachium, do miejsca w którym nie spotka za rogiem żadnego niemieckiego skoczka. Nie spotka Andiego. Mina momentalnie jej zrzedła. Że też nie mogła zakochać się w kimś innym.
***
I to jest właśnie ósmy rozdział =) Andi z Leną jeszcze bardziej się do siebie ... zbliżyli! Do Wellingera dotarło że się zauroczył w dziewczynie ... no ok, przy delikatnej pomocy Jakoba. Ale potem sobie sam poradził =)
W kolejnym powitamy Linę w Soczi, także zapraszam już dzisiaj! :*
Andi z Leną tańczyli do ...
(przymknijcie oczy na to, że ta piosenka wyszła po Igrzyskach ^^)
Ulala, Andiego i Lenę troszkę poniosło. A mieli zapomnieć... Od razu wiedziałam, że to im się nie uda ;P Zbyt ich do siebie ciągnie.
OdpowiedzUsuńCzekam aż Lina wprowadzi troszkę zamętu swoim przyjazdem ;)
rozdział boski, matko boska, te ich pogaduszki a potem taniec... punkt 11B będzie ich prześladował do końca! Ciekawe skąd dokładnie Richie znał Linę.. i myli ją z Leną ;D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą kocham tu Wellingera <333333333333333
Już się boję tego co Lina to wprowadzi, to będzie jakas masakra, nie?
Dodawaj szybko kolejny :*
jejku najlepszy rozdział, po prostu C U D O W N Y <3 te ich niewinne flirty i taniec... idealnie to wszystko zaplanowałaś, napisałaś, ja wiedziałam, że nie uda im się zapomnieć o tym pocałunku :D jestem ciekawa jak to się dalej potoczy, na pewno Lina dużo pomiędzy nimi namiesza i troszkę się tego obawiam, ale jestem pewna że będzie BARDZO ciekawie i ten Richard... też tu może coś się zdarzyć... skąd on konkretnie zna tą Linę?
OdpowiedzUsuńnaprawdę zakochałam się w tym rozdziale, te opisy i opisy uczuć piszesz świetnie nie mogę się doczekać następnego rozdziału... tyle czekania do następnej soboty :C
WENY <3 !!
+ jeżeli będziesz miała czas i ochotę to zapraszam do mnie na opowiadanie o Andreasie, chciałabym znać twoją opinię :)
Ochotę mam zawsze, ale z czasem różnie ... ale postaram się jak najszybciej odwiedzić Twoje opowiadanie :)
UsuńAch ten niegrzeczny Andreas! Znowu złamał punkt 11b! Dobrze, że jest Severin i go powstrzymał tym swoim żarcikiem.
OdpowiedzUsuńBoże! Co ja mówię? Severin powinien smażyć się za to w piekle! Wszystko zepsuł. Ewidentnie zazdrości Andreasowi powodzenia u dziewczyn. Inaczej nie da się tego wytłumaczyć. Co prawda nie wiedział czym Welli jest momentalnie zajęty aczkolwiek na pewno się domyślił :>
Niech go licho weźmie!
A Kraus... bokserki w misie?! Hahahaha! Dobrze, że nie idę jeszcze spać, bo jeszcze by mi się taki przyśnił :D
Rozdział po prostu nieziemski. Uwielbiam Twojego bloga i ogólnie Twój styl pisania. Masz niesamowity dar. Kocham te Twoje opisy wszystko jest jasno i wyraźnie. A co do rozdziału ach ten Andi po nim to się można wszystkiego spodziewać ale z drugiej strony to dobrze sytuacja przynajmniej się rozwija. Czekam z niecierpliwością do następnej soboty. Pozdrawiam i przesyłam dużo dobrej energii do pisania nowych rozdziałów. Julia.
OdpowiedzUsuńP. S. Licze, że podzielisz się ze mną troszke tą weną, bo też jestem w trakcie pisania opowiadania o Andim.
Więc trzymam kciuki za Twoją wenę i liczę że pochwalisz się swoim dziełem :)
UsuńNo jestem u Ciebie :D
OdpowiedzUsuńWank zawsze musi wplątać Lenę w coś, na co dziewczyna nie ma ochoty :D tak było i tym razem...Nie miała nastroju na szybkie randki, a tu co? Pojawił się jej 'mąż' i ją zaciągnął :D No i od razu było widać, że Andi jest zazdrosny i niech on się już nie wypiera, bo to nic nie daje :D Sympatyczna rozmowa z Marinusem, a później pojawił się Richard...Niech on mętliku nie wprowadza, bo Lena to nie Lina i niech jej tak nie traktuje, bo nie ma prawa. Niech lepiej dokładnie wszystko sprawdzi, a nie oczernia Lenę. Bo jak go dorwę to...:D
No, ale przechodzę do sedna sprawy...Ładnie sobie poflirtowali z Andim...Fiu, fiu :D Welli to ma sokoli wzrok, żeby zauważyć, że tylko przy rozmowie z nim śmieją się jej oczy... No no :P No i było lekkie macanko pod stołem i wspaniały taniec w ich wykonaniu...Ja chcę więcej, ale to wiesz :D hahaha :D swoją drogą wyobraziłam sobie akcję zazdrosnego Wanka jak odciąga Lenę od Andiego mówiąc, że to jego żona, ale..hahaha :D Severinowi się zachciało żarciki urządzać...Nie ładnie tak przerywać w takim momencie! Widać, że oboje chcieli tego pocałunku i chcieli sobie jeszcze potańczyć, podotykać się, a tu co...
I zakochali się w sobie sialalalalalala :D Wiedziałam, ja to wiedziałam :D
Lina, siedź w Monachium, co?
Buziaki ;*
kocham Wanka za te jego pomysły. Zawsze wychodzi tak, że pomaga Lenie i Andiemu zbliżyć się do siebie. :D
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że nie zapomną o swoim zbliżeniu. Baa nawet dopuścili do siebie myśl, że się w sobie zakochali. Ładnie, ładnie ;)
Szkoda, że Severin wymyślił taki głupi żart. Lubię go, ale tym mnie wkurzył, bo zepsuł taki ciekawy klimat, który się wytworzył na parkiecie.
Aż się boję tego przyjazdu Liny. Może być nieciekawie.
Pozdrawiam ;*
Genialny, genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńNa samym początku myślałam, że Lena nie da się wciągnąć w tą zabawę z szybkimi randkami, ale nie doceniłam Wanka. Po raz kolejny chłopak pokazał, że jest niemożliwy i z nim nie ma przeproś. Nie dość, że zmusił do udziału swoich kumpli to jeszcze wkręcił swoją żonę ;) No, ale co prawda to prawda. Lena ma niesamowite powodzenie na tych Igrzyskach. A pomyśleć, że tak bardzo się wypierała tego wyjazdu! Teraz chyba nie ma czego żałować.
Tej zabawy też raczej nie powinna starać się wyrzucić z pamięci zważając na jej efekt końcowy... No, ale przez chwilę było niebezpiecznie, gdy doszło do rozmowy z Richardem. Chłopak kompletnie nie zdaje sobie sprawy, że rozmawia z całkiem inną osobą. Oj, Lina, chociaż nieobecna, mocno miesza w życiu swojej siostry. Na szczęście niebezpieczeństwo zostało tymczasowo zażegnane i doszło do kolejnego spotkania Andiego z Leną. I to jakiego! Zazdrosny Wellinger jest cudny! Serio ^^ Zresztą i dziewczyna nie wyzbyła się tak do końca swoich uczuć, bo uważnie obserwowała poczynania chłopaka, a potem pozwoliła sobie na flirt z nim, a potem tą scenę w tańcu. Oj, było gorąco. No, ale wszystko zostało przerwane przez dowcip Severina. Uh. No, ale nic. Przecież Igrzyska się nie kończą, a nasza dwójeczka będzie miała jeszcze mnóstwo okazji do spotkania. Tylko że ta Lina... Ona się pojawi i tego się najbardziej boję. Bo ona może namieszać i to bardzo, bardzo.
Uh, czy ona nie mogła sobie zostać w domu i cierpliwie czekać na powrót siostry? W każdym razie czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością, bo akcja robi się coraz ciekawsza.
Pozdrawiam serdecznie :*
O jaaaa, ale dirty dancing :D Śmiało sobie Wellinger poczyna, śmiało. A Lena chyba całkowicie wpadła w jego sidła.
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa co będzie jak Lina wkroczy do akcji... Dlatego czekam na następne rozdziały!
Pozdrawiam :*
Uhuhu ... no to Wellinger chyba zaczął działać , że tak powiem xD
OdpowiedzUsuńW sumie to nie mam nic przeciwko xD Widać , że ich ciągnie do siebie i było to tylko kwestią czasu ^^
Ale najbardziej mnie ciekawi , jak w tym wszystkim odnajdzie się Lina i co z jej uczuciem do Andiego xD
Już nie mogę się doczekać następnego <3
Pozdrawiam ; *
Jesteeeeem, no nareszcie :-)
OdpowiedzUsuńOj, ten Wank! :p Troszkę dziwi mnie to, że Lena tak łatwo dała mu się namówić, no ale w końcu Wank.
O, a Wellinger wcale nie lepszy! Poszaleli sobie, oj poszaleli.
Tak jak i inne czytelniczki bardzo, bardzo ale to bardzo ciekawi mnie jak w tym wszystkim odnajdzie się Lina, jaka będzie jej reakcja; spotkanie z Wellim... ciekawość mnie zżera!