Sześć dni po walce na skoczni normalnej, skoczkowie stanęli przed szansą walki o medale na skoczni dużej. Lena nie wiedziała jak to się stało, ale wylądowały z Katrin pod skocznią w towarzystwie Andreasa Wanka. Skoczek przyłączył się do ich grupy, co wywołało wielkie poruszenie i podekscytowanie wśród kibiców. Zadowolony ulokował się pomiędzy dwójką znajomych dziewcząt, wymachując swoją flagą. Tak, to była dość dziwna, a zarazem zabawna sytuacja.
Skoczek wraz z Katrin znaleźli wspólny język. Ale cóż się dziwić skoro obydwoje mieli wręcz szalone charaktery. Jak to mówią : Swój swojego znajdzie w tłumie. Dlatego Lena nawet nie przeszkadzała dwójce w rozmowie, a jedynie skupiła się na konkursie. Ku jej wielkiemu rozczarowaniu, Wank nie wspomniał ani słowa o swoim młodszym koledze. A ona była bardzo ciekawa jak nastawienie Wellingera przed konkursem ... stop! Jakie nastawienie?! Oczywiście, że zastanawiała się nad tym czy aby Andi rozmyśla tak jak ona o wczorajszym incydencie. Kolejnym incydencie! Tak, to powoli zaczęło tracić kontrolę ...
- Richi! - wrzask Wanka momentalnie ją otrzeźwił. Poruszenie wokół niej sięgnęło zenitu. Niemieccy kibice zaczęli z całej siły machać swoimi flagami, szalikami i wszystkim tym co mieli pod ręką, jakby chcieli w ten sposób pomóc swojemu rodakowi jak najdalej zalecieć. Pomogło to na tyle, że Freitag przekroczył linię stu dwudziestego metra. - Hmm ... na drugą serię powinno starczyć. - stwierdził z miną fachowca skoczek.
Lena naciągnęła na głowę kaptur gdy brunet przechodził niedaleko nich z nartami na ramieniu. Nie chciała znów stanąć z nim twarzą w twarz. Wystarczy że już raz była przez niego zdezorientowana. Znał jej siostrę, która niestety ... zalazła mu za skórę i teraz miał nie za dobre zdanie na temat Leny. Ech gdyby tylko znał prawdę ... nie. Na pewno by jej nie uwierzył. Dziw że Katrin to zrobiła. Ta historia była tak idiotyczna że czasami i Lena łapała się na tym, czy aby to nie wymysł jej głowy.
- Marinus Kraus!!! - kolejne wrzaski, kolejny niemiecki skoczek który szykował się do oddania swojej próby. Przed oczami Leny stanęła miła twarz skoczka o dość obszernym uśmiechu. Był bardzo sympatyczny, wywarł na niej dobre wrażenie. Zacisnęła mocno kciuki mając nadzieję, że pierwszy poważny skok na tych Igrzyskach w wykonaniu Marinusa będzie bardzo dobry. I był! Kraus przekroczył granice stu trzydziestego metra! Ale niestety, przez sprzyjający wiatr kilka punktów mu uciekło, co wywołało buczenie wśród kibiców.
- Nienawidzę tego dodawania i odejmowania! - warknęła Katrin. Wank momentalnie pospieszył jej z pomocą, chcąc jak najlepiej wytłumaczyć, że ta opcja jest dla sprawiedliwości. Oczywiście dziewczyna wcale nie była przekonana do jego argumentów, przez co po chwili zaczęli się kłócić.
- Andi ... - szepnęła Lena. Głupi szept, a jednak oderwał Wanka i Katrin od sprzeczki. Obydwoje z wysoko uniesionymi brwiami spojrzeli na osiemnastolatkę. Szatynka momentalnie zarumieniła się i schowała połowę twarzy w szaliku, w międzyczasie zaciskając kciuki dla Wellingera. Nie mogła jednak przewidzieć tego, że niebieskooki do podziału ze złymi warunkami zepsuje swój skok i ... nie dostanie się do drugiej serii. Wokół zaległa martwa cisza. Nawet Andreas Wank zapomniał do czego służy jego język! Wszyscy spoglądali na złego i zawiedzionego Wellingera, który rzucił swoim kaskiem o śnieg.
Nadzieja wpłynęła na serca niemieckich kibiców, ponieważ Severin Freund oddał świetny skok i uplasował się na wysokim trzecim miejscu. Ale Lena już tego nie widziała. Jej wzrok był wbity w plecy Wellingera, który ze spuszczoną głową udał się w stronę domków dla skoczków, gdzie trzymano cały sprzęt. Chciała go jakoś pocieszyć, ale nie miała pojęcia jak. Nie mogła za nim iść, nie mogła nic ... nie wiedziała czy w tym momencie Andi chce kogokolwiek widzieć. Czy chce widzieć akurat ją. Dlatego delikatnie zasugerowała Wankowi, że powinien udać się do młodszego kolegi. Tak też zrobił. Trochę ją to ucieszyło, ale nie pozbyła się ciężkiego głazu który ciążył w środku jej ciała.
Nie sądziła że to będzie aż tak proste. Z samego rana pojawiła się na lotnisku w Soczi, a już w południe przechadzała się po pokoju, który wynajęła. Cóż za szczęście! Zwolniło się miejsce w prywatnym domu, którego właściciele wynajmowali pokoje kibicom. Tak jakby na nią czekało! Tak, to musiało być przeznaczenie!
Z biletem na konkurs również nie było problemu. Wiadome że bilety można kupić przed rozpoczęciem całej imprezy ... tylko że drożej. O wiele drożej. Lina miała szczęście ponieważ momentalnie wyhaczyła konika, który sprzedał jej wejściówkę. Miała nosa do takich ludzi. Ile razy w ten sposób kupowała bilety na mecze Bayernu Monachium!
Chciała zrobić Lenie niespodziankę. Ale to dopiero po konkursie. Nie chciała się rzucać w oczy, ponieważ wiele osób mogło poznać jej siostrę, więc założyła na głowę czapkę i owinęła się szalikiem. Z daleka zobaczyła grupę niemieckich kibiców. Chwilę jej zajęło zanim odnalazła w tłumie siostrę. Lena siedziała obok chłopaka w kolorowej czapce. Jakież było jej zaskoczenie, kiedy ów nieznajomy odwrócił się do tyłu, a ona rozpoznała w nim ... Andreasa Wanka! Jakim ten Bastian był idiotą! Jak można pomylić Wanka z Wellingerem?! Lina jedynie zaśmiała się pod nosem kręcąc głową. Poczucie ulgi zawładnęło jej ciałem. Jej kochana i grzeczna siostra zakręciła w głowie Andreasowi Wankowi. Kto by pomyślał. Starsza z bliźniaczek rozglądnęła się wokół. Pora obmyślić plan idealny.
Był wściekły. Zły. Zrozpaczony. Zawiedziony. Miał ochotę połamać narty na własnej głowie! Wiedział, że raczej nie ma szans na wysoką lokatę, ale żeby nie awansować do drugiej serii?! Wcale nie pocieszał go fakt, że kilku zawodnikom z czołówki również nie udała się ta sztuka. Co to w ogóle za pociecha?! Usiadł rozczarowany w kącie pochylając głowę. Wbił we włosy dłonie i mocno potargał. Słyszał jak jego koledzy przechadzają się obok. Żaden z nich nie odważył się odezwać do niego. Nie dziwił się. Sam nie miał pojęcia jak zareagowałby na marną próbę pocieszenia. Ale mimo to życzył im jak najlepiej. Chciał aby Severinowi udało się wskoczył na podium. Zasługiwał na to. Mimo że czasami zachowywał się jak skończony palant ... tak jak wczoraj.
Andi poczuł jak ktoś zajmuje miejsce obok niego. Nie musiał zgadywać. Doskonale wiedział że to Wank uraczył go swoim towarzystwem. Niebieskooki czekał aż jego imiennik zarzuci swoim głupim i tandetnym tekstem, a wtedy on będzie mógł rzucił w niego pierwszą lepszą rzeczą którą napotka na swojej drodze. Ale ku wielkiemu zaskoczeniu, Wank nie odezwał się ani słowem. Nawet wtedy gdy reszta udała się w stronę skoczni, aby oddać swoje drugie skoki. Dopiero po kilku minutach Wank nie wytrzymał.
- Andi. - zaczął delikatnie. Wellinger delikatnie zadrżał, ale o dziwo nie przepełniała go złość. Gdzieś znikła, ulotniła się. Zostało samo rozczarowanie. - Wiem, że mnie zabijesz za to co powiem, no ale ... moje strata. A raczej Twoja bo stracisz takiego zajebistego kumpla jak ja, o ponadprzeciętnej urodzie ... - Wank aż podskoczył ze strachu gdy wokół rozległ się niespodziewany i głośny śmiech Wellingera. Andi oparł się o ścianę trzymając za brzuch. Z oczu zaczęły mu lecieć łzy. Ale nie płakał z rozpaczy. Płakał ze śmiechu. - Andi ... ty serio masz coś z głową ...
- Ty idioto. - niebieskooki wyszczerzył swoje zęby. - Powinieneś zostać psychologiem. Leczyłbyś swoją głupotą. - zauważył wstając ze swojego miejsca. Wank nawet nie wiedział że swoim głupim monologiem może pomóc młodszemu kolegę. Obserwował jedynie niebieskookiego, który przebrał się w sportowe ciuchy. - Więc? Skoro już zacząłeś swoją przemowę, to dowiem się co było na końcu? Za co miałbym Cię zabić? - zapytał po chwili ciszy, zakładając na głowę czapkę.
- Umm ... chciałem jedynie Ci powiedzieć żebyś się nie załamywał. - zawstydzony Andreas spuścił głowę i bawił się swoimi dłońmi. Wellinger był w szoku. Speszony Wank? Powinien go nagrać! - No bo będziesz nam potrzebny w drużynówce.
- O ile trener na mnie postawi. A po dzisiejszym skoku ...wątpię. - westchnął ruszając w stronę drzwi. Brunet momentalnie zerwał się z krzesła i ruszył za nim.
- Dlaczego miałby na Ciebie nie postawić? - oburzył się. - Jesteś perełką Schustera! Mało kto zabiera na Olimpiadę sportowców w Twoim wieku. On to zrobił bo w Ciebie wierzy. To ja, Marinus i Richi jesteśmy tymi, których porównuje. Tymi, którzy nie mają zapewnionego miejsca. A Ty je masz. - zaskoczony Andi spojrzał na swojego starszego kolegę. Z jednej strony czuł dziwną dumę, ale z drugiej ... może lepiej by było gdyby Schuster postawił dzisiaj na Wanka? On na pewno nie zepsułby swojej próby i mieliby czterech reprezentantów w drugiej serii. No ale ... gdyby. Gdyby babcia miała wąsy to by dziadkiem była. Jednak mimo wszystko był wdzięczny Andreasowi za te słowa. Dzięki nim wiedział, że musi odstawić na bok swoje żale. Był im jeszcze potrzebny. Potrzebny. Uśmiechnął się pod nosem. W tej chwili mógłby góry przenosić! Kto by pomyślał ... pół godziny wcześniej był w wielkiej rozpaczy! A teraz, był pozytywnie nastawiony do świata. I to przez kogo? Przez Wanka! Koniec świata jest chyba bliski.
- Chodź. Musimy trzymać kciuki za Severina! - pociągnął kumpla za rękaw.
- To może chodźmy tam gdzie spędziłem pierwszą część? - zaproponował. - Siedziałem z Leną i Katrin ... - Andi stanął w miejscu jak oparzony. Z Leną? Wank przez całą pierwszą serię siedział z Leną?! Wbił w niego zaskoczone spojrzenie. Czuł jak policzki zaczynają mu płonąć. - Nie patrz na mnie jakbym Ci laskę odbił. - Wank z politowaniem wywrócił oczami.
- Wcale tak nie pomyślałem. - mruknął. Kłamał. Andreas od razu to wyczuł.
- Oj Andi, Andi ... gówniarzu jak ty życia nie znasz. - zaśmiał się pod nosem formując ze śniegu małą kulkę, po czym rzucił nią w Wellingera. Na całe szczęście dla niebieskookiego, jego refleks był w idealnym stanie, dzięki czemu śnieg nie rozprysł się na jego twarzy. - Myślisz że nie widzę że ona Ci się podoba?
- Kto?
- Pstro! Święty Mikołaj. - zaśmiał się sam z siebie. - Lena ośle! Specjalnie wziąłem ją za żonę, żebyś był zazdrosny. Chciałem w ten sposób dowieść tego, że wpadłeś po uszy. I miałem rację ... zazdrość wręcz parowała z Ciebie. - wzruszył ramionami. A więc to tak! Wank go wkręcił! Ukartował to wszystko, żeby z niego zakpić! - Więc mi powiedz, dlaczego zamiast działać, to ty udajesz obojętnego? Było jej przykro.
- Jak to było jej przykro? O co Ci chodzi? - jaka obojętność? Co ten Wank ćpał dzisiaj. Przecież nie dalej, jak poprzedniego wieczora Andi idealnie Lenie pokazał, że wcale obojętny wobec niej nie jest. A wręcz przeciwnie!
- Matołek z Ciebie.
- A z Ciebie idiota.
- I tak mnie kochas. - zaseplenił. Niebieskooki jedynie wywrócił oczami i westchnął ciężko. - Nie prowokuj mnie do tego, abym Ci tłumaczył jak trzeba postępować z kobietami. - zagroził śmiesznie wymachując rękoma.
- O nie, nie ... już wystarczająco moja psychika jest zniszczona przez Ciebie. - wbił w kumpla oskarżycielskie spojrzenie. Andreas jedynie teatralnie gestem, dumny z siebie, przeczesał dłonią swoje ciemne włosy. - Sam sobie poradzę.
- Jasne. - zakpił starszy skoczek.
- Dzisiaj z nią porozmawiam. - Andi skapitulował. Ale wiedział, że Wank ma rację. Im dłużej będzie to ciągnął tym gorzej dla niego.
- Tu nie trzeba co rozmawiać ... chociaż usta będą Ci do tego potrzebne ... - zamyślił się. Nie minęło pięć sekund kiedy na jego twarzy rozprysł się śnieg. Prychnął głośno wypluwając pozostałości ze swojej jamy ustnej. - Andi!
- Porozmawiam. Dzisiaj. - rzucił dobitnie, po czym ruszył w stronę band. Andreasowi nie pozostało nic innego jak otrzeć twarz i ruszyć w ślad za swoim młodszym kumplem.
Niestety, ale i tym razem obeszło się bez medalu dla niemieckich skoczków. Severinowi nie udał się drugi skok i zajął miejsce najbardziej znienawidzone przez sportowców ... czwarte. Złoty medal i tym razem zgarnął Polak, który był w fenomenalnej formie. Jedyną pociechą był spory awans Marinusa, który ostatecznie zajął szóste miejsce.
- W poniedziałek my im wszystkim pokażemy! - krzyczała Katrin wymachując swoim szalikiem. Idąca obok niej Lena jedynie śmiała się pod nosem z zachowania współlokatorki. Ale podobnie jak ona miała nadzieję, że w ostatnim konkursie skoczkowie złączą siły i sięgną po medal. Obojętnie jaki! Żeby poprawiło to humor niebieskookiemu.
Lena go widziała. Stał wraz z Wankiem obok band reklamowych. Nie wydawał się załamany, co było raczej dobrą oznaką. Ale też nie był szczególnie prze szczęśliwy. Stał skupiony, jakby rozmyślał nad czymś intensywnie, a zaraz po skoku Severina wraz z kolegami poszedł go pocieszyć. Później zniknął jej z oczu, więc chcąc nie chcąc udała się wraz z Katrin do schroniska.
- Tyłek mi zmarzł. - westchnęła. Temperatura nie była wcale niska. W ostatnich dniach można było wyczuwać wiosnę w powietrzu. Ale mimo wszystko wieczory były chłodne. - Jedyne o czym marzę to gorąca herbata i ciepły koc.
- Czytasz mi w myślach. - poczuła jak Katrin obejmuje ją ramieniem. - Ale pod kocem wolałabyś pewnie kogoś innego niż mnie ... - szepnęła próbując opanować chichot, który ogarnął jej ciało. Lena rzuciła jej jedynie oburzone spojrzenie. Doskonale wiedziała o kogo jej chodziło! Katrin chyba za punkt honoru obrała sobie wspominanie co chwile o Wellingerze. Tak na zaś, żeby Lena czasami o nim nie zapomniała. Ale jak miała zapomnieć skoro cały czas miała go przed oczami?!
- Z tego co zauważyłam to ty i Wank znaleźliście wspólny język. - rzuciła niedbale.
- Oh proszę Cię. - jej współlokatorka zaśmiała się serdecznie. - Lubię go, ale to tyle. Serce nie bije mi na jego widok tak szybko jak Tobie na widok ... - nie skończyła ponieważ wylądowała w zaspie obok. Wraz z Leną która za karę natarła ją śniegiem.
Było już późno gdy szedł w stronę schroniska w którym pomieszkiwała Lena wraz z grupą kibiców. Przez cały czas powtarzał w myślach to, co chciał jej powiedzieć. Nigdy nie rozmawiał z żadną dziewczyną na takie tematy, więc w tej chwili czuł delikatną tremę. Bał się że Lena go wyśmieje i każe spadać. A tego jego męska duma mogłaby nie przetrwać.
Znał ją tydzień. Tylko tydzień. A jednak była dla niego ważną osobą. Oczywiście nie chciał jej proponować poważnego związku, to zdecydowanie za szybko. Chciał po prostu mieć z nią kontakt po powrocie do domu. Chciał się z nią spotkać, nawet na zwykłej kawie. Nie chciał aby znikała z jego życia. No ok ... chciał po powrocie do Niemiec zabrać ją na randkę! Tak po prostu! To kina, na pizzę bądź spacer ... obojętnie gdzie. Ale z nią.
Nie bardzo wiedział jak wywołać ją na zewnątrz. Przecież nie mógł od tak stanąć w drzwiach schroniska i poprosić Lenę. Momentalnie zostałby rozpoznany. Ale akurat w tej sprawie pomógł mu Wank. Okazało się, że jego starszy kumpel wymienił się numerami telefonów z Katrin, która z kolei jako dobra znajoma przesłała dziewięć cyfr dzięki którym mógł usłyszeć głos Leny. Ale to za chwilę. Gdy podejdzie pod schronisko.
I wtedy ją zauważył. Przynajmniej tak mu się wydawało. Szła z drugiej strony w tym samym kierunku co on. Ta sama postawa, krok. Tak, to była Lena. Na całe szczęście nie zwróciła uwagi na to, że za nią szedł. Miał chwile dla siebie, aby zastanowić się, jak rozpocząć rozmowę.
O dziwo dziewczyna zatrzymała się pod schroniskiem i rozejrzała po rozświetlonych oknach. Andi momentalnie to wykorzystał i podszedł bliżej.
- Hej. - rzucił niedbale. Szatynka podskoczyła przerażona odwracając się w jego stronę. Zaklął pod nosem. Znowu ją przestraszył. Czy chociaż raz mógłby zachować się taktowniej? - Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć. - ale o dziwo Lena nie była zła. Uśmiechnęła się szeroko spoglądając na niego.
- Nic się nie stało. - Andi miał wrażenie że dziewczyna zalotnie na niego spogląda. To było dziwne, ale nie skupił na tym zbyt długo swojej uwagi. Miał co innego w głowie. Nie chciał zapomnieć tego, co miał jej powiedzieć. - Co skoczek robi o tej porze w takim miejscu jak to?
- Szukałem Cię. - przyznał lekko speszony. Dziewczyna uniosła brwi ku górze. Była zaskoczona. Ale dlaczego? Wiadomo że po wczorajszej sytuacji i tej jeszcze wcześniejszej musieli porozmawiać. Ta dziewczyna była dla niego jedną wielką zagadką. - Słuchaj Lena ... - nabrał powietrza do płuc. Szatynka zamrugała szybko powiekami, a uśmiech momentalnie znikł z jej twarzy. Andi brnął dalej. - Chciałem Ci powiedzieć ... bo ... to co się wczoraj wydarzyło ... po prostu ... - znowu się skompromitował. Zapomniał swojej przemowy. Ba! W ogóle zapomniał do czego służy jego język!
- To co się wczoraj wydarzyło ... - spojrzała na niego zdziwiona, denerwująco przeciągając sylaby. Jakby mówiła do upośledzonego człowieka. W sumie Andi w tej chwili tak się czuł.
- Po prostu chcę żebyś wiedziała, że ... a zresztą. - zbliżył się do niej na minimalną odległość. Dziewczyna wstrzymała oddech patrząc mu w oczy. Skoczek chwycił jej podróbek, po czym nachylił ku niej swoją twarz. Już miał złożyć pocałunek na jej ustach, gdy coś go powstrzymało. Jej oczy. Coś było z nimi nie tak. Owszem, ich barwa nie zmieniła się od wczoraj, ale ... one były niebieskie. Tylko niebieskie. Banalnie niebieskie! Gdzie ten zielony odcień, który pojawiał się zawsze gdy jego twarz była przy jej twarzy? Pod tym kątem jej oczy miały zawsze kolor niebieskozielony. Nie, nie był matematykiem i wcale nie mierzył kątów, po prostu uwielbiał ten zielony błysk, który na niego spoglądał. Teraz go nie było. Zniknął. A wraz z nim wszystkie emocje Wellingera. Poczuł się dziwnie ... obojętny. Jak oparzony odskoczył od zdezorientowanej dziewczyny. - Przepraszam. - wydukał. - Ja ... ja ... przepraszam. - odwrócił się na pięcie i uciekł. Po prostu uciekł. Jak ostatni tchórz. Tak Wellinger. Całkowicie postradałeś zmysły.
***
Andi wyrósł nam na romantyka, który nawet wie jaki odcień oczu ma Lena. A mówią że faceci dostrzegają tylko podstawowe barwy =D Osobiście uważam, że końcówka wyszła mi ni jaka, ale przynajmniej jest to co chciałam, aby było. Mam jedynie nadzieję, że wam przypadnie do gustu. Trochę się teraz pomiesza jak w głowie Wellingera, ale postaram się wyjść na prosto ^^ Zachęcam do wyrażania swojej opinii i zapraszam na przyszłą sobotę :*
Skoczek wraz z Katrin znaleźli wspólny język. Ale cóż się dziwić skoro obydwoje mieli wręcz szalone charaktery. Jak to mówią : Swój swojego znajdzie w tłumie. Dlatego Lena nawet nie przeszkadzała dwójce w rozmowie, a jedynie skupiła się na konkursie. Ku jej wielkiemu rozczarowaniu, Wank nie wspomniał ani słowa o swoim młodszym koledze. A ona była bardzo ciekawa jak nastawienie Wellingera przed konkursem ... stop! Jakie nastawienie?! Oczywiście, że zastanawiała się nad tym czy aby Andi rozmyśla tak jak ona o wczorajszym incydencie. Kolejnym incydencie! Tak, to powoli zaczęło tracić kontrolę ...
- Richi! - wrzask Wanka momentalnie ją otrzeźwił. Poruszenie wokół niej sięgnęło zenitu. Niemieccy kibice zaczęli z całej siły machać swoimi flagami, szalikami i wszystkim tym co mieli pod ręką, jakby chcieli w ten sposób pomóc swojemu rodakowi jak najdalej zalecieć. Pomogło to na tyle, że Freitag przekroczył linię stu dwudziestego metra. - Hmm ... na drugą serię powinno starczyć. - stwierdził z miną fachowca skoczek.
Lena naciągnęła na głowę kaptur gdy brunet przechodził niedaleko nich z nartami na ramieniu. Nie chciała znów stanąć z nim twarzą w twarz. Wystarczy że już raz była przez niego zdezorientowana. Znał jej siostrę, która niestety ... zalazła mu za skórę i teraz miał nie za dobre zdanie na temat Leny. Ech gdyby tylko znał prawdę ... nie. Na pewno by jej nie uwierzył. Dziw że Katrin to zrobiła. Ta historia była tak idiotyczna że czasami i Lena łapała się na tym, czy aby to nie wymysł jej głowy.
- Marinus Kraus!!! - kolejne wrzaski, kolejny niemiecki skoczek który szykował się do oddania swojej próby. Przed oczami Leny stanęła miła twarz skoczka o dość obszernym uśmiechu. Był bardzo sympatyczny, wywarł na niej dobre wrażenie. Zacisnęła mocno kciuki mając nadzieję, że pierwszy poważny skok na tych Igrzyskach w wykonaniu Marinusa będzie bardzo dobry. I był! Kraus przekroczył granice stu trzydziestego metra! Ale niestety, przez sprzyjający wiatr kilka punktów mu uciekło, co wywołało buczenie wśród kibiców.
- Nienawidzę tego dodawania i odejmowania! - warknęła Katrin. Wank momentalnie pospieszył jej z pomocą, chcąc jak najlepiej wytłumaczyć, że ta opcja jest dla sprawiedliwości. Oczywiście dziewczyna wcale nie była przekonana do jego argumentów, przez co po chwili zaczęli się kłócić.
- Andi ... - szepnęła Lena. Głupi szept, a jednak oderwał Wanka i Katrin od sprzeczki. Obydwoje z wysoko uniesionymi brwiami spojrzeli na osiemnastolatkę. Szatynka momentalnie zarumieniła się i schowała połowę twarzy w szaliku, w międzyczasie zaciskając kciuki dla Wellingera. Nie mogła jednak przewidzieć tego, że niebieskooki do podziału ze złymi warunkami zepsuje swój skok i ... nie dostanie się do drugiej serii. Wokół zaległa martwa cisza. Nawet Andreas Wank zapomniał do czego służy jego język! Wszyscy spoglądali na złego i zawiedzionego Wellingera, który rzucił swoim kaskiem o śnieg.
Nadzieja wpłynęła na serca niemieckich kibiców, ponieważ Severin Freund oddał świetny skok i uplasował się na wysokim trzecim miejscu. Ale Lena już tego nie widziała. Jej wzrok był wbity w plecy Wellingera, który ze spuszczoną głową udał się w stronę domków dla skoczków, gdzie trzymano cały sprzęt. Chciała go jakoś pocieszyć, ale nie miała pojęcia jak. Nie mogła za nim iść, nie mogła nic ... nie wiedziała czy w tym momencie Andi chce kogokolwiek widzieć. Czy chce widzieć akurat ją. Dlatego delikatnie zasugerowała Wankowi, że powinien udać się do młodszego kolegi. Tak też zrobił. Trochę ją to ucieszyło, ale nie pozbyła się ciężkiego głazu który ciążył w środku jej ciała.
Nie sądziła że to będzie aż tak proste. Z samego rana pojawiła się na lotnisku w Soczi, a już w południe przechadzała się po pokoju, który wynajęła. Cóż za szczęście! Zwolniło się miejsce w prywatnym domu, którego właściciele wynajmowali pokoje kibicom. Tak jakby na nią czekało! Tak, to musiało być przeznaczenie!
Z biletem na konkurs również nie było problemu. Wiadome że bilety można kupić przed rozpoczęciem całej imprezy ... tylko że drożej. O wiele drożej. Lina miała szczęście ponieważ momentalnie wyhaczyła konika, który sprzedał jej wejściówkę. Miała nosa do takich ludzi. Ile razy w ten sposób kupowała bilety na mecze Bayernu Monachium!
Chciała zrobić Lenie niespodziankę. Ale to dopiero po konkursie. Nie chciała się rzucać w oczy, ponieważ wiele osób mogło poznać jej siostrę, więc założyła na głowę czapkę i owinęła się szalikiem. Z daleka zobaczyła grupę niemieckich kibiców. Chwilę jej zajęło zanim odnalazła w tłumie siostrę. Lena siedziała obok chłopaka w kolorowej czapce. Jakież było jej zaskoczenie, kiedy ów nieznajomy odwrócił się do tyłu, a ona rozpoznała w nim ... Andreasa Wanka! Jakim ten Bastian był idiotą! Jak można pomylić Wanka z Wellingerem?! Lina jedynie zaśmiała się pod nosem kręcąc głową. Poczucie ulgi zawładnęło jej ciałem. Jej kochana i grzeczna siostra zakręciła w głowie Andreasowi Wankowi. Kto by pomyślał. Starsza z bliźniaczek rozglądnęła się wokół. Pora obmyślić plan idealny.
Był wściekły. Zły. Zrozpaczony. Zawiedziony. Miał ochotę połamać narty na własnej głowie! Wiedział, że raczej nie ma szans na wysoką lokatę, ale żeby nie awansować do drugiej serii?! Wcale nie pocieszał go fakt, że kilku zawodnikom z czołówki również nie udała się ta sztuka. Co to w ogóle za pociecha?! Usiadł rozczarowany w kącie pochylając głowę. Wbił we włosy dłonie i mocno potargał. Słyszał jak jego koledzy przechadzają się obok. Żaden z nich nie odważył się odezwać do niego. Nie dziwił się. Sam nie miał pojęcia jak zareagowałby na marną próbę pocieszenia. Ale mimo to życzył im jak najlepiej. Chciał aby Severinowi udało się wskoczył na podium. Zasługiwał na to. Mimo że czasami zachowywał się jak skończony palant ... tak jak wczoraj.
Andi poczuł jak ktoś zajmuje miejsce obok niego. Nie musiał zgadywać. Doskonale wiedział że to Wank uraczył go swoim towarzystwem. Niebieskooki czekał aż jego imiennik zarzuci swoim głupim i tandetnym tekstem, a wtedy on będzie mógł rzucił w niego pierwszą lepszą rzeczą którą napotka na swojej drodze. Ale ku wielkiemu zaskoczeniu, Wank nie odezwał się ani słowem. Nawet wtedy gdy reszta udała się w stronę skoczni, aby oddać swoje drugie skoki. Dopiero po kilku minutach Wank nie wytrzymał.
- Andi. - zaczął delikatnie. Wellinger delikatnie zadrżał, ale o dziwo nie przepełniała go złość. Gdzieś znikła, ulotniła się. Zostało samo rozczarowanie. - Wiem, że mnie zabijesz za to co powiem, no ale ... moje strata. A raczej Twoja bo stracisz takiego zajebistego kumpla jak ja, o ponadprzeciętnej urodzie ... - Wank aż podskoczył ze strachu gdy wokół rozległ się niespodziewany i głośny śmiech Wellingera. Andi oparł się o ścianę trzymając za brzuch. Z oczu zaczęły mu lecieć łzy. Ale nie płakał z rozpaczy. Płakał ze śmiechu. - Andi ... ty serio masz coś z głową ...
- Ty idioto. - niebieskooki wyszczerzył swoje zęby. - Powinieneś zostać psychologiem. Leczyłbyś swoją głupotą. - zauważył wstając ze swojego miejsca. Wank nawet nie wiedział że swoim głupim monologiem może pomóc młodszemu kolegę. Obserwował jedynie niebieskookiego, który przebrał się w sportowe ciuchy. - Więc? Skoro już zacząłeś swoją przemowę, to dowiem się co było na końcu? Za co miałbym Cię zabić? - zapytał po chwili ciszy, zakładając na głowę czapkę.
- Umm ... chciałem jedynie Ci powiedzieć żebyś się nie załamywał. - zawstydzony Andreas spuścił głowę i bawił się swoimi dłońmi. Wellinger był w szoku. Speszony Wank? Powinien go nagrać! - No bo będziesz nam potrzebny w drużynówce.
- O ile trener na mnie postawi. A po dzisiejszym skoku ...wątpię. - westchnął ruszając w stronę drzwi. Brunet momentalnie zerwał się z krzesła i ruszył za nim.
- Dlaczego miałby na Ciebie nie postawić? - oburzył się. - Jesteś perełką Schustera! Mało kto zabiera na Olimpiadę sportowców w Twoim wieku. On to zrobił bo w Ciebie wierzy. To ja, Marinus i Richi jesteśmy tymi, których porównuje. Tymi, którzy nie mają zapewnionego miejsca. A Ty je masz. - zaskoczony Andi spojrzał na swojego starszego kolegę. Z jednej strony czuł dziwną dumę, ale z drugiej ... może lepiej by było gdyby Schuster postawił dzisiaj na Wanka? On na pewno nie zepsułby swojej próby i mieliby czterech reprezentantów w drugiej serii. No ale ... gdyby. Gdyby babcia miała wąsy to by dziadkiem była. Jednak mimo wszystko był wdzięczny Andreasowi za te słowa. Dzięki nim wiedział, że musi odstawić na bok swoje żale. Był im jeszcze potrzebny. Potrzebny. Uśmiechnął się pod nosem. W tej chwili mógłby góry przenosić! Kto by pomyślał ... pół godziny wcześniej był w wielkiej rozpaczy! A teraz, był pozytywnie nastawiony do świata. I to przez kogo? Przez Wanka! Koniec świata jest chyba bliski.
- Chodź. Musimy trzymać kciuki za Severina! - pociągnął kumpla za rękaw.
- To może chodźmy tam gdzie spędziłem pierwszą część? - zaproponował. - Siedziałem z Leną i Katrin ... - Andi stanął w miejscu jak oparzony. Z Leną? Wank przez całą pierwszą serię siedział z Leną?! Wbił w niego zaskoczone spojrzenie. Czuł jak policzki zaczynają mu płonąć. - Nie patrz na mnie jakbym Ci laskę odbił. - Wank z politowaniem wywrócił oczami.
- Wcale tak nie pomyślałem. - mruknął. Kłamał. Andreas od razu to wyczuł.
- Oj Andi, Andi ... gówniarzu jak ty życia nie znasz. - zaśmiał się pod nosem formując ze śniegu małą kulkę, po czym rzucił nią w Wellingera. Na całe szczęście dla niebieskookiego, jego refleks był w idealnym stanie, dzięki czemu śnieg nie rozprysł się na jego twarzy. - Myślisz że nie widzę że ona Ci się podoba?
- Kto?
- Pstro! Święty Mikołaj. - zaśmiał się sam z siebie. - Lena ośle! Specjalnie wziąłem ją za żonę, żebyś był zazdrosny. Chciałem w ten sposób dowieść tego, że wpadłeś po uszy. I miałem rację ... zazdrość wręcz parowała z Ciebie. - wzruszył ramionami. A więc to tak! Wank go wkręcił! Ukartował to wszystko, żeby z niego zakpić! - Więc mi powiedz, dlaczego zamiast działać, to ty udajesz obojętnego? Było jej przykro.
- Jak to było jej przykro? O co Ci chodzi? - jaka obojętność? Co ten Wank ćpał dzisiaj. Przecież nie dalej, jak poprzedniego wieczora Andi idealnie Lenie pokazał, że wcale obojętny wobec niej nie jest. A wręcz przeciwnie!
- Matołek z Ciebie.
- A z Ciebie idiota.
- I tak mnie kochas. - zaseplenił. Niebieskooki jedynie wywrócił oczami i westchnął ciężko. - Nie prowokuj mnie do tego, abym Ci tłumaczył jak trzeba postępować z kobietami. - zagroził śmiesznie wymachując rękoma.
- O nie, nie ... już wystarczająco moja psychika jest zniszczona przez Ciebie. - wbił w kumpla oskarżycielskie spojrzenie. Andreas jedynie teatralnie gestem, dumny z siebie, przeczesał dłonią swoje ciemne włosy. - Sam sobie poradzę.
- Jasne. - zakpił starszy skoczek.
- Dzisiaj z nią porozmawiam. - Andi skapitulował. Ale wiedział, że Wank ma rację. Im dłużej będzie to ciągnął tym gorzej dla niego.
- Tu nie trzeba co rozmawiać ... chociaż usta będą Ci do tego potrzebne ... - zamyślił się. Nie minęło pięć sekund kiedy na jego twarzy rozprysł się śnieg. Prychnął głośno wypluwając pozostałości ze swojej jamy ustnej. - Andi!
- Porozmawiam. Dzisiaj. - rzucił dobitnie, po czym ruszył w stronę band. Andreasowi nie pozostało nic innego jak otrzeć twarz i ruszyć w ślad za swoim młodszym kumplem.
Niestety, ale i tym razem obeszło się bez medalu dla niemieckich skoczków. Severinowi nie udał się drugi skok i zajął miejsce najbardziej znienawidzone przez sportowców ... czwarte. Złoty medal i tym razem zgarnął Polak, który był w fenomenalnej formie. Jedyną pociechą był spory awans Marinusa, który ostatecznie zajął szóste miejsce.
- W poniedziałek my im wszystkim pokażemy! - krzyczała Katrin wymachując swoim szalikiem. Idąca obok niej Lena jedynie śmiała się pod nosem z zachowania współlokatorki. Ale podobnie jak ona miała nadzieję, że w ostatnim konkursie skoczkowie złączą siły i sięgną po medal. Obojętnie jaki! Żeby poprawiło to humor niebieskookiemu.
Lena go widziała. Stał wraz z Wankiem obok band reklamowych. Nie wydawał się załamany, co było raczej dobrą oznaką. Ale też nie był szczególnie prze szczęśliwy. Stał skupiony, jakby rozmyślał nad czymś intensywnie, a zaraz po skoku Severina wraz z kolegami poszedł go pocieszyć. Później zniknął jej z oczu, więc chcąc nie chcąc udała się wraz z Katrin do schroniska.
- Tyłek mi zmarzł. - westchnęła. Temperatura nie była wcale niska. W ostatnich dniach można było wyczuwać wiosnę w powietrzu. Ale mimo wszystko wieczory były chłodne. - Jedyne o czym marzę to gorąca herbata i ciepły koc.
- Czytasz mi w myślach. - poczuła jak Katrin obejmuje ją ramieniem. - Ale pod kocem wolałabyś pewnie kogoś innego niż mnie ... - szepnęła próbując opanować chichot, który ogarnął jej ciało. Lena rzuciła jej jedynie oburzone spojrzenie. Doskonale wiedziała o kogo jej chodziło! Katrin chyba za punkt honoru obrała sobie wspominanie co chwile o Wellingerze. Tak na zaś, żeby Lena czasami o nim nie zapomniała. Ale jak miała zapomnieć skoro cały czas miała go przed oczami?!
- Z tego co zauważyłam to ty i Wank znaleźliście wspólny język. - rzuciła niedbale.
- Oh proszę Cię. - jej współlokatorka zaśmiała się serdecznie. - Lubię go, ale to tyle. Serce nie bije mi na jego widok tak szybko jak Tobie na widok ... - nie skończyła ponieważ wylądowała w zaspie obok. Wraz z Leną która za karę natarła ją śniegiem.
Było już późno gdy szedł w stronę schroniska w którym pomieszkiwała Lena wraz z grupą kibiców. Przez cały czas powtarzał w myślach to, co chciał jej powiedzieć. Nigdy nie rozmawiał z żadną dziewczyną na takie tematy, więc w tej chwili czuł delikatną tremę. Bał się że Lena go wyśmieje i każe spadać. A tego jego męska duma mogłaby nie przetrwać.
Znał ją tydzień. Tylko tydzień. A jednak była dla niego ważną osobą. Oczywiście nie chciał jej proponować poważnego związku, to zdecydowanie za szybko. Chciał po prostu mieć z nią kontakt po powrocie do domu. Chciał się z nią spotkać, nawet na zwykłej kawie. Nie chciał aby znikała z jego życia. No ok ... chciał po powrocie do Niemiec zabrać ją na randkę! Tak po prostu! To kina, na pizzę bądź spacer ... obojętnie gdzie. Ale z nią.
Nie bardzo wiedział jak wywołać ją na zewnątrz. Przecież nie mógł od tak stanąć w drzwiach schroniska i poprosić Lenę. Momentalnie zostałby rozpoznany. Ale akurat w tej sprawie pomógł mu Wank. Okazało się, że jego starszy kumpel wymienił się numerami telefonów z Katrin, która z kolei jako dobra znajoma przesłała dziewięć cyfr dzięki którym mógł usłyszeć głos Leny. Ale to za chwilę. Gdy podejdzie pod schronisko.
I wtedy ją zauważył. Przynajmniej tak mu się wydawało. Szła z drugiej strony w tym samym kierunku co on. Ta sama postawa, krok. Tak, to była Lena. Na całe szczęście nie zwróciła uwagi na to, że za nią szedł. Miał chwile dla siebie, aby zastanowić się, jak rozpocząć rozmowę.
O dziwo dziewczyna zatrzymała się pod schroniskiem i rozejrzała po rozświetlonych oknach. Andi momentalnie to wykorzystał i podszedł bliżej.
- Hej. - rzucił niedbale. Szatynka podskoczyła przerażona odwracając się w jego stronę. Zaklął pod nosem. Znowu ją przestraszył. Czy chociaż raz mógłby zachować się taktowniej? - Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć. - ale o dziwo Lena nie była zła. Uśmiechnęła się szeroko spoglądając na niego.
- Nic się nie stało. - Andi miał wrażenie że dziewczyna zalotnie na niego spogląda. To było dziwne, ale nie skupił na tym zbyt długo swojej uwagi. Miał co innego w głowie. Nie chciał zapomnieć tego, co miał jej powiedzieć. - Co skoczek robi o tej porze w takim miejscu jak to?
- Szukałem Cię. - przyznał lekko speszony. Dziewczyna uniosła brwi ku górze. Była zaskoczona. Ale dlaczego? Wiadomo że po wczorajszej sytuacji i tej jeszcze wcześniejszej musieli porozmawiać. Ta dziewczyna była dla niego jedną wielką zagadką. - Słuchaj Lena ... - nabrał powietrza do płuc. Szatynka zamrugała szybko powiekami, a uśmiech momentalnie znikł z jej twarzy. Andi brnął dalej. - Chciałem Ci powiedzieć ... bo ... to co się wczoraj wydarzyło ... po prostu ... - znowu się skompromitował. Zapomniał swojej przemowy. Ba! W ogóle zapomniał do czego służy jego język!
- To co się wczoraj wydarzyło ... - spojrzała na niego zdziwiona, denerwująco przeciągając sylaby. Jakby mówiła do upośledzonego człowieka. W sumie Andi w tej chwili tak się czuł.
- Po prostu chcę żebyś wiedziała, że ... a zresztą. - zbliżył się do niej na minimalną odległość. Dziewczyna wstrzymała oddech patrząc mu w oczy. Skoczek chwycił jej podróbek, po czym nachylił ku niej swoją twarz. Już miał złożyć pocałunek na jej ustach, gdy coś go powstrzymało. Jej oczy. Coś było z nimi nie tak. Owszem, ich barwa nie zmieniła się od wczoraj, ale ... one były niebieskie. Tylko niebieskie. Banalnie niebieskie! Gdzie ten zielony odcień, który pojawiał się zawsze gdy jego twarz była przy jej twarzy? Pod tym kątem jej oczy miały zawsze kolor niebieskozielony. Nie, nie był matematykiem i wcale nie mierzył kątów, po prostu uwielbiał ten zielony błysk, który na niego spoglądał. Teraz go nie było. Zniknął. A wraz z nim wszystkie emocje Wellingera. Poczuł się dziwnie ... obojętny. Jak oparzony odskoczył od zdezorientowanej dziewczyny. - Przepraszam. - wydukał. - Ja ... ja ... przepraszam. - odwrócił się na pięcie i uciekł. Po prostu uciekł. Jak ostatni tchórz. Tak Wellinger. Całkowicie postradałeś zmysły.
***
Andi wyrósł nam na romantyka, który nawet wie jaki odcień oczu ma Lena. A mówią że faceci dostrzegają tylko podstawowe barwy =D Osobiście uważam, że końcówka wyszła mi ni jaka, ale przynajmniej jest to co chciałam, aby było. Mam jedynie nadzieję, że wam przypadnie do gustu. Trochę się teraz pomiesza jak w głowie Wellingera, ale postaram się wyjść na prosto ^^ Zachęcam do wyrażania swojej opinii i zapraszam na przyszłą sobotę :*
uhuhu, dzieje się, dzieje! na razie ciężko mi się wypowiedzieć na temat Liny, może powinna jakoś zareagować, wyprowadzić Andiego z błędu, ale cóż, to tylko zaskoczona i zaskoczona młoda dziewczyna. Ciekawi mnie jaką twarz pokaże w kolejnych odcinkach. Nie wiem co Ci się nie podoba w końcówce, dla mnie jest cudowna :) Pozdrawiam i życzę dużo weny! Ola ;)
OdpowiedzUsuńzamiast drugiego zaskoczona miało być zauroczona, wybacz słownik w telefonie mi zwariował :D Ola
OdpowiedzUsuńNiby to tylko oczy, a co mogą zrobić z człowiekiem? No właśnie...Andi nam zwariował i co będzie dalej? :D Biedny on...Teraz będzie pewnie główkował i myślał, że postradał zmysły :D
OdpowiedzUsuńNo, ale wracając...Atmosfera podczas konkursu jak zwykle gorąca, kibice starali się ze wszystkich sił, żeby pomóc swoim ulubieńcom ;) Szkoda Severina, ale jeszcze sobie odbiją w drużynówce :P hihihihi :D i Andiego też mi szkoda, ale dobrze, że Wanki się szybko obok niego pojawił i mu poprawił humor swoimi tekstami ^^ przyjaciel- skarb można powiedzieć...swoją drogą chciałabym go zobaczyć na sesji u psychologa...Chociaż wróć. Chyba nie :D
No i ten...zakochali się w sobie. Widać, co tydzień potrafi zrobić z człowiekiem ^^ dogryzanie im, ze strony Katrin i Wankiego jest prze :D a Lena i Andi są wtedy tacy słodcy, że...^^
I ostatnia scena. Lina jest buuu...I w ogóle się teraz pokomplikuje i już mi ich szkoda :(
Buziaki ;*
No proszę, czyli Welli wpadł po pachy :D
OdpowiedzUsuńCzekałam na moment, kiedy Lina wkroczy do akcji i... zastanawiam się, czy nawet gdyby nie pomyślała, że to z Wankiem jej siostra romansuje to i tak pocałowałaby się z Wellingerem?
Widać, że Andreas jest mocno zmieszany całą sytuacją i coś czuje, że bliźniaczki będą musiały się gęsto tłumaczyć.
Pozdrawiam :*
No to się narobiło :P
OdpowiedzUsuńZaczęło się dość smutno, mimo obecności Wanka, bo w końcu młody Andreas nie dostał się do kolejnej rundy. Odpadł w przedbiegach przez fatalne warunki atmosferyczne i czuł się tym rozczarowany. Ja się wcale mu nie dziwię. W końcu, gdyby trafił na lepsze warunki, mógłby pokazać na co go stać. Tutaj trochę loteryjne się to zadziało i młody trochę się podłamał. No, ale mają takich kumpli nie można długo się smucić. Wank się ładnie spisał i trochę uświadomił młodszego kolegę, że jeszcze nie zna życia ;) To chyba skłoniło Wellingera, aby wziął się do roboty i zadziałał coś w sprawie Leny. Nawet mogłoby mu się udać, gdyby nie ta cholerna Lina. Dlaczego one muszą być bliźniaczkami i czemu nie potrafiła usiedzieć na tyłku tam gdzie była? Po kiego się tu pchała? Przecież troje to już tłok! Na szczęście siostry chociaż kolorem oczu się odrobinę różnią i to zapobiegło trochę temu nieszczęściu, jakim byłby pocałunek Andreasa z Liną. Oj, nie wybaczyłabym ci tego tak łatwo ;)
Faktycznie, teraz chłopakowi może się trochę pomieszać w łepetynie, ale mam nadzieję, że szybko dojdzie do prawidłowych wniosków albo chociaż, że da szansę wytłumaczyć się Lenie, a przede wszystkim uwierzy w tak nieprawdopodobną historię, jeżeli dziewczyna zdobędzie się na jej wyjawienie.
Cóż, mogę dodać? Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i pozdrawiam serdecznie :*
Opowiadanie to zalazłam przez całkowity przypadek i od razu przypadło mi do gustu. Uwielbiam tą historię! Przez kilka dni przeczytałam wszystkie rozdziały, chce więcej! Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Andi jest taki uroczy, naprawdę i jaki romantyk, jestem ciekawa jak rozegrasz dalszą część. Nie jestem jakoś szczególnie dobra w pisaniu komentarz, ale musi wystarczyć ci moje mało maślane :D Soczi, Soczi ah te Igrzyska, fajnie by było jakby Polska w 2022 je organizowała, ale to z innej beczki. Coś czuje że sytuacja Leny i Andiego się pokomplikuje. Jestem też strasznie cieeeekawa Liny, jej kontaktów ze skoczkami, kogo chciała uwieść? Oj, serio nie wiem. Ogółem cud, miód i orzeszki solone. Piszesz nie zwykle lekko i zarazem interesująco. Połykam te rozdziały w CAŁOŚCI bez gryzienia. Wiem, że ta historia się zaczyna i obdarzysz nas wspaniałym opowiadaniem, wątkami. Liczę jeszcze na jakieś nowe postacie, może znowu jakieś epizody z poszczególnymi skoczkami? Akcja toczy się dla mnie w fajnym tempie, nie za szybko i wg. Nie wiem ile razy już napisałam ciekawie (o zgrozo!), ale serio to jest cieeekawe i wciąga. Święty Barnabo, komentarz pewnie nie ma sensu (na pewno raczej) także kończę już i życzę morza, a nawet oceanu weny (wszystkich wód świata).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przesyłam całusy :)
Andi spotkał Linę!! ale jazda, jestem ciekawa co ona tu nabroi swojej siostrze. Po co w ogóle tutaj ta Lina! Żadna z nas jej tu nie chce hahah Andi i LENA są dla siebie stworzeni :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość :*
O nie. Lina w Soczi to zły pomysł, ona zaraz - a w zasadzie poniekąd już - coś zepsuje. Welli taka pocieszna mała sierotka trochę, ale wybaczamy mu wszystko :) No a Wank jak coś palnie, to wszyscy się śmieją. W końcu to Wank :D
OdpowiedzUsuńNo cóż, pozostaje mi czekać do nastepnej soboty ;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie, jeżeli lubisz norwegów, a konkretnie Fannemela ;)
już nie wiem co mam pisać, to jest po prostu cudowne i nie mogę się doczekać dalszej części, jestem pewna, że wszystko bardzo ciekawie się potoczy i pewnie Lina będzie chciała sporo między nimi namieszac... ciekawie czy jej się uda, miejmy nadzieje, że nie w końcu Andi kocha tylkoe jedną parę oczu <3
OdpowiedzUsuńLina, Lena co za różnica? A jednak jest :D Oj co te siostry u w głowie nakręcą to aż strach pomyśleć... oby nie zrezygnował i dalej walczył o Lenę :)
OdpowiedzUsuńhttp://just-be-with-you-baby.blogspot.com/
O, no to Lina wkracza (no, w zasadzie - już wkroczyła) do akcji! Ohoho, czuję, że jeszcze wieeele z nią w roli głównej się wydarzy! Aż mnie ciekawość zżera od środka :P Ach, jakby tu nie wspomnieć o Wellim? No zakochał się chłopak, jak nic!
OdpowiedzUsuń